Pukanie powtórzyło się.
Westchnęłam z niechęcią i podniosłam się z krzesła. Byłam sama w domu. Musiałam otworzyć.
Babcia umarła kilka miesięcy temu. Tata i Florence pojechali gdzieś rano, zanim wstałam do szkoły. Zostawili mi jedynie kartkę.
Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam mojego tatę. Był zdyszany. Jego ubranie były poszarpane i ubłocone.
Wszedł do środka jak gdyby nigdy nic.
- A gdzie Florence? - zapytałam.
Nie otrzymałam odpowiedzi.
Nagle rozległo się kolejne pukanie do drzwi. Ojciec próbował mnie zatrzymać, jednak drzwi stały już otworem.
Stał w nich jakiś facet.
Mężczyzna był dość.... Dojrzały. Miał siwą kozią bródkę i afro na głowie. Przypominał trochę alfonsa, w dodatku był otoczony facetami w garniturach.
Każdy z nich miał fioletową muszkę, więc kto wie, jaki jest zawód tego faceta.
Każdy z nich miał fioletową muszkę, więc kto wie, jaki jest zawód tego faceta.
-Przyszedłem po córkę. - powiedział uśmiechając się szeroko.
-Tu nie ma twojej córki, Rich. - powiedział mój ojciec.
A więc on zna tego gostka? Czy tylko mnie nie śmieszy zbieżność tej sytuacji? Ten facet wygląda jak alfons, a mój tata go zna?
Zabawne tylko dla zboków.
Obcy wybuchnął śmiechem. Kilka razy próbował coś powiedzieć, jednak za bardzo się śmiał.
- Nie mówię o Florence. Wiem co się stało. - powiedział w końcu. - Ja tu przyszedłem po twoją córkę.
Poczułam przeszywający mnie chłód. Nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili padłam bez życia na ziemie.
Zabawne tylko dla zboków.
Obcy wybuchnął śmiechem. Kilka razy próbował coś powiedzieć, jednak za bardzo się śmiał.
- Nie mówię o Florence. Wiem co się stało. - powiedział w końcu. - Ja tu przyszedłem po twoją córkę.
Poczułam przeszywający mnie chłód. Nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili padłam bez życia na ziemie.
***
Straszne bolała mnie głowa. Miałam mroczki przed oczami. Dopiero po chwili zrozumiałam co się stało. Cu ja umarłam?
Nie. Czyściec na pewno nie wyglądał jak wnętrze bagażnika jadącego samochodu.
Byłam skrepowana liną. Na usta miałam przylepioną taśmę.
Nie. Czyściec na pewno nie wyglądał jak wnętrze bagażnika jadącego samochodu.
Byłam skrepowana liną. Na usta miałam przylepioną taśmę.