środa, 5 grudnia 2012

Adventure 15

        Ten dzień był burzowy. Dobrze, że wczoraj była ładna pogoda bo kończyliśmy kręcić teledysk do Forever Alone. Dziś nie miałam żadnych planów. Chciałam spotkać się z Louisem. Wydawało mi się, że tak jakby jesteśmy parą. Choćby dlatego, że mówił o mnie słoneczko.
        DO: Louis
        Suzan: Może pójdziemy dziś do kina? Grają jakąś nową komedie. Ponoć niezła. Mój menadżer był na niej z żoną.
        Nacisnęłam "wyśli". Po chwili odpisał.
        DO: Suzan
        Louis: Jasne. Dziś nie mam żadnych planów. Na pewno będzie fajnie.
        Ucieszyłam się. Szybko pobiegłam się ubrać. Myłam się wczoraj (albo raczej dzisiaj) o 4:00. Ubrałam się w to. Ostatnio polubiłam noszenie muszek. Tak po prostu.
        Usłyszałam głos silnika samochodu Louisa. Szybko wybiegłam z domu nie żegnając się z Marry. Faktycznie to był Lou. Wysiadł z samochodu trzymając bukiet kwiatów. Nie wiedziałam jakich.
        -Proszę. - powiedział dając mi kwiaty.
        -Zawsze mi coś dajesz. A ja tobie nic. -powiedziałam wchodząc do domu żeby gdzieś odłożyć kwiaty. Nie chciało mi się iść po wazon.
        -Choć już. - powiedział całując mnie. Uwielbiałam kiedy to robił.
        -Jasne. - powiedział gdy się ode mnie odkleił.
        Od razu poszliśmy do kina. Szkoda tylko, że nie mogliśmy uwolnić się od fanów. Cały czas ktoś robił nam zdjęcia, nagrywał nas lub prosił o autograf. Jedna dziewczyna poprosiła mnie żebym dla niej zaśpiewała mówiąc, że chce się uczyć od najlepszych. Zdziwiło mnie dlaczego nie zapytała Louisa. Może to przez to, że ja byłam świeżą gwiazdą. No i może dlatego, że Lou był szary a ja kolorowa.
        -Keep Calm. Is something wrong? Tell me. Tell me. Why are you screaming? You can not stop.
Why? Why? You wated to have. You don't thought, and now you have to be reckomend with. Error! Error! Hey! Error! Error!!!! - nie chciałam jej zawieść. Zaśpiewałam jej fragment Keep Calm. Była w niebo wzięta i zaczęła skakać z radości.
        Gdy odeszła szybko sprawdziłam liczbę obserwującą mnie na Twitterze.
        -1 969 348! - pisnęłam. Jak widać nie tylko Anglia mnie już znała.
        -Doganiasz nas. - powiedział Louis szturchając mnie ramieniem.
        -Ty masz prawie 8 000 000. - powiedziałam oddając Louisowi.
        -Ale ty dopiero zaczynasz. - powiedział całując mnie ponownie.
 To był chyba nasz najdłuższy pocałunek.
        Zza rogu wyskoczyła cała masa paparazzi. Jednak my nie zwracaliśmy na to uwagi. Nasz pocałunek trwał dalej. Tak jak błyski fleszy.
        Po chwili Louis przestał mnie całować. Za to mocno mnie przytulił.
        -Cześć. - przywitałam się z paparazzi machając do nich. Jednak oni nie odstępowali od pracy. Dlatego bez przerwy się uśmiechałam. Chyba nie na ich korzyść.
        Po dziesięciu minutach poszli sobie.
        -Nie wierze, że tak na nich zareagowałaś. - powiedział dając mi całusa.
        -Ciesze się, że jesteś. - powiedziałam mocno go przytulając. Spojrzał mi głęboko w oczy. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
        -Chcesz poznać moją rodzinę? - spytał.
        -Jasne. - powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
        -Tylko, że moje siostry mogą się na Ciebie rzucić. - ostrzegł mnie Louis. Rzuciłam mu się na szyję. Tomlinson podniósł mnie się do góry.
*****
        Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Na początku tylko przekręciłam się na bok. Jednak usłyszałam czyjeś głosy. Czyżby to Liam i Mary? Co to za różnica.
*********************************************************************************
Muszą być co najmniej trzy komentarze od trzech różnych osób bo inaczej już nie publikujemy.

Part 11 Lirry

Obudził mnie kamień, który wpadł do pokoju przez otwarte okno. Wyjrzałam na zewnątrz i zobaczyłam czarną postać.
  - Merry, to ty?
  - Nie, wiesz Święty Mikołaj. Czego chcesz? Harry, jest 2 w nocy, a ty wrzucasz kamienie do mojego pokoju. To nie jest normalne. - Byłam naprawdę zła.
   - Mogę się do was wprowadzić? - Spytał loczek, płacząc.
   - Poczekaj chwilę. Nie będziemy tak wrzeszczeć, bo sąsiadów obudzimy. - Po powiedzeniu tego od razu zbiegłam na dół (przy okazji OCZYWIŚCIE wywalając się na schodach) i otworzyłam Hazzie. Chłopak od razu wszedł wlokąc za sobą 3 walizki. Na ten widok zrobiłam tylko wielkie oczy ze zdziwienia. Przyjaciel miał tak naciągnięto czapkę, że prawie oczu widać nie było. To również mnie zaskoczyło, ponieważ on zawsze chwalił się swoimi lokami.
  - Co jest?
  - Oni wyprostowali mi włosy!!!- Wył Harold.
  - Zdejmij tą czapkę i pokaż. Może uda mi się coś zrobić. - Loczek posłusznie zdjął nakrycie głowy. Na widok jego całkowicie prostych włosów wybuchnęłam śmiechem.
  - Dałeś im zrobić sobie coś takiego? - Spytałam starając się przestać chichotać.
  - Ja spałem... A oni...- Płakał chłopak.
  - Nie rycz. Zaraz naprawimy, czekaj chwilkę. - Uspokajałam go jak uspokaja się małe dzieci i pobiegłam do łazienki po lokówkę. Po chwili Harry znów miał burzę loków na głowie.
   - No, a teraz możesz wracać do domu.
   - No dobrze. Ale ciągle jestem na nich zły. - Chłopak przytulił mnie w podziękowaniu i uśmiechnął się łobuzersko. Gdy pozbyłam się niespodziewanego gościa poszłam spać.
*********************************************
Jest bardzo wcześnie, bo 4:30, ale ja spać nie mogę. Wstałam ubrałam To i poszłam do parku. Siedziałam na ławce wsłuchując się w słowa piosenki, gdy nagle podeszło do mnie kilka dziewczyn. Jedna ubrana w tą sukienkę zaczęła poruszać ustami. Zdjęłam słuchawki.
    - Mogłabym dostać twój autograf? - Nagle przypomniało mi się, że pewnie chodzi im o to, że jestem dziewczyną Liama.
    - Po co? Przecież to Liam jest sławny, a nie ja. - Powiedziałam nie miejąc zamiaru podpisać świstka papieru.
W tym momencie z zza rogu wyskoczyli paparazzi i zaczęli robić zdjęcia. Wstałam zdenerwowana i udałam się w stronę domu.
Czego oni ode mnie chcą. Ja jestem zwyczajnym człowiekiem. Ale muszę chyba się przezwyczaić,jestem w końcu jestem dziewczyną gwiazdy.
Z rozmyślania wyrwał mnie męski głos.
   - Marry?
   - No.- Odpowiedziałam. Chłopakiem, który mnie zaczepił okazał się Siva z The Wanted.
   - Dasz się zaprosić na kawę? - Spytał uśmiechając się szeroko, nie przypuszczając, że mogę mu odmówić (no i się nie pomylił).
    - Mogę... Tylko wiesz... Skąd pamiętałeś jak mnie poznałeś i do tego pamiętałeś jak mam na imię?
    - Taki ładnych dziewczyn szybko się nie zapomina.
Udaliśmy się w stronę kawiarni. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy po kawie.
     - Ty jesteś dziewczyną Liama z One Direction? - Powiedział to trochę ze smutkiem i ironią.
     - No tak... Nie rozumiem tylko dlaczego wy się tak nie lubicie.
     - Wiesz... My boimy się o fanki i oni, czy może powinienem powiedzieć wy też.
     - Aha.
Po chwili opróżniliśmy już kubki.
    - Wiesz co muszę już iść. Może chciałabyś mój numer telefonu?- Chłopak nie czekając na odpowiedź podyktował mi go i poszedł.
Ja wróciłam do domu z mieszanymi uczuciami. Zadzwoniłam do Li, a on zaproponował mi, żebyśmy poszli do kina. Zgodziłam się i spędziliśmy ten dzień we dwoje. Byliśmy w kinie na komedii romantycznej, na basenie (ścigaliśmy się JA wygrałam), później poszliśmy do kręgielni ( tym razem to on stanął na szczycie podium) i dużo spacerowaliśmy.
W końcu Liam odstawił mnie do domu. Nie chciałam, żeby odjeżdżał więc zaproponowałam mu nocleg. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie. Następnie rozłożyłam kanapę i już chciałam się na niej położyć, ale chłopak stwierdził, że to on śpi na kanapie, a ja na łóżku. Chwilę się posprzeczaliśmy, ale Li nie ustąpił. Idąc do pokoju zajrzałam do Suzan. Spała i wyglądała tak słodko...


wtorek, 4 grudnia 2012

Part 10 Lirry

Usiadłam na łóżku. Dopiero co Hazza odstawił mnie do domu, aj ja już za nimi tęskniłam. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk oznajmiający, że dostałam sms-a.
          DO: Merry
          Liam: Co powiesz na mały spacer o zachodzie słońca. W Bushy Park o 21:15?
Uśmiechnęłam się i odpisałam.
           DO: Liam
           Merry: Jeśli nalegasz. Do zobaczenia.
Spojrzałam na zegarek. Była dopiero 14. Miałam jeszcze dużo czasu, więc postanowiłam wybrać się na zakupy - mam ochotę na nowe ciuchy . Wsiadłam do samochodu i pojechałam do centrum handlowego.
******************************
Zaczęłam buszować między wieszakami. Po 3 godzinach wyszłam z miną zwycięzcy z centrum. Nabyłam To,     To ,ToToToToToToTo. Tyle rzeczy z One Direction, ponieważ chciałam zrobić przyjaciołom niespodziankę i pokazać jaką ich psycho-fanką jestem.
Po powrocie do domu od razu rzuciłam się do szafy. w końcu zdecydowałam, że ubiorę To.
Przebrałam się i pierwszy raz zdecydowałam się na rozpuszczenie włosów. O 19:50 byłam już gotowa.
Usiadłam na kanapie i czekając na Suzan zaczęłam bezmyślnie przełączać programy w telewizorze. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
  - No. Suzan w końcu jesteś!- Wykrzyknęłam z radością i rzuciłam się na ,,siostrę" prawie ją zgniatając.
Zobaczyłam, że jest zmęczona, więc ugotowałam jej kakao (bardzo je lubi) i powiedziałam, żeby poszła spać. Posłuchała mnie i po wypiciu napoju położyła się do łóżka. Powiedziałam jej dobranoc i wyszłam, aby nie spóźnić się na randkę.
************************************
Byłam punktualnie. Liam jak zwykle czekał na mnie. Od razu gdy mnie zobaczył wstał z ławki, na której siedział. Spacerując minęliśmy płaczącą dziewczynę.
   - Wiesz co Li, ja chyba do niej podejdę. No bo to nie jest normalne, żeby dziewczyna siedziała o 23 w parku i jeszcze do tego ryczała.
- Dobrze. Ja tu zaczekam.
Podeszłam do nastolatki, która po zobaczeniu mnie od razu wstała.
    - Co się stało? - Spytałam najłagodniej jak potrafię.
    - Nie ważne! Odwalcie się wszyscy ode mnie! - Krzyknęła nieznajoma i odeszła.
Liam od razu do mnie podszedł i powiedział, że musimy już wracać.

Adventure 14

        Do dnia dzisiejszego nagrałam już dwie piosenki. Keep Calm i Love Actually. Obydwie są raczej szybkie. Ale dziś miałam iść do studia nagrać trzecią piosenkę która jest raczej wolna. Było to raczej piosenka która opowiadała historie. Ta historia była o małym chłopcu który uciekł z domu bo jegomatka umarła a ojciec go bił. Na swojej drodze spotkał pewną dziewczynkę w której się zakochał. Postanowili uciekać razem. Jednak pewnej nocy gdy chłopiec się obudził dziewczyny nie było. Jego sęs życia przestał istnieć. Dorastał w samotności mieszkając w lesie. Jadł tylko orzechy i owoce leśne. Pewnego dnia stwierdził, że czas na zmianę i poszedł do pobliskiej wsi. Był tam pewien opuszczony do. Postanowił w nim zamieszkać. Jednak nie musiał długo czekać żeby ktoś wrócił do swojego domu. Właścicielką okazała się dziewczyna która była sensem jego życia.
         Jak dla mnie chała. Nie wiem co powiedzą fani. Może im się spodoba.
         Teledysk do Keep Calm miałam nagrać jutro. Wydaję mi się, że będzie ciekawie. Tekst jest dość ciekawy a jak głosie scenariusz teledysk będę nagrywać w pobliskim parku. Nie pamiętam dokładnie jakim.
          -Tylko wróć od razu po nagraniu! - kazała mi Marry. Zachowywała się jak moja starsza siostra. Nawet mnie budziła rano. To było niesamowite. Jednak niedługo będziemy musiały się rozstać. Ona chciała się przeprowadzić do Liama. Oczywiście jak ją o to poprosi. Nie była typem wpraszających się ludzi.
          -Idź już bo się spóźnisz. Chyba, że chcesz się przebrać z tego. - Marry była podtypem dobrej siostry. Ale czasem trochę przesadzała.
          Wsiadłam do samochodu i pojechałam do studia nagraniowego. Włączyłam radio. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu akurat zaczynała się moja piosenka. To Love Actually właśnie leciało w radiu. Zaczęłam śpiewać razem ze... mną.
          Tym sposobem dojechałam do studia. Weszłam do środka tanecznym krokiem i wsiadłam do windy. Moje studio było na czwartym piętrze. W windzie oczywiście też śpiewałam.
          -Chodź. - przed windą czekał już na mnie Kevin. Był ubrany w wyjściowy garnitur.
          -Co ty taki wystrojony? - zapytałam patrząc na niego rozchichotana.
          -Niedługo biorę ślub i przyjechałem ty od razu z przymiarek. - powiedział Kevin ciężko wzdychając.
          -To gratulacje. - powiedziałam klepiąc Kevina po plecach.
          -Chcesz zaśpiewać na moim ślubie? - spytał. - Moja żona cię kocha i byłaby w niebo wzięta nawet gdybyś po prostu przyszła. - mówił dalej mężczyzna.
          -Jasne, że zaśpiewam. Ale najpierw musimy nagrać nowy przebój. - powiedziałam wchodząc do mojego studia.
          -A i jeszcze jedno. Zaprojektowałem Ci logo razem z marketingowcami. - powiedział Kevin pokazując mi teczkę z projektem.
          -Wow! - powiedziałam oglądając logo. Widniał na nim tł mojej głowy oraz moje imię i nazwisko. Bardzo mi się spodobały też serduszka.
         -Długo nad tym pracowaliśmy. - powiedział dumnie przyglądając się swojemu dziełu. Mocno go przytuliłam. Cieszyłam się, że Paul znalazł mi tak fajnego menadżera. Można było się z nim pośmiać. Ale i tez wyżalić. A on odpłacał ci się tym samym.
        -Lepiej już nagrywajmy bo nie mogę siedzieć tu do drugiej w nocy. A już szczególnie w tym garniturze. - powiedział Kevin. Na te słowa wybuchłam śmiechem. Ale chcąc pomuc przyjacielowi szybko weszłam do (jak ja to nazywam) magicznej komory.
        Gdy usłyszałam muzykę zaczęłam śpiewać.
        W studiu byłam do 20:00. Gdy skończyliśmy byłam zmęczona i głodna. Kevin proponował mi żebym przyszła na kolacje do jego małżonki. Jednak odmówiłam bo obiecałam Mary, że przyjdę od razu. Zawsze dotrzymywałam obietnicy.

Part 9 Lirry

Obudziłam się wyspana i pełna pozytywnej energii. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i przypomniałam sobie gdzie jestem. Spojrzałam w stronę kanapy, na której nikogo nie było. Przeciągnęłam się leniwie i wstałam. Poszłam do łazienki doprowadziłam swoje włosy do porządku i ubrałam się we wczorajsze ciuchy. Gdy wyszłam na korytarz poczułam zapach wanilii i cynamonu. Uśmiechnęłam się do siebie (wiem, że to głupie) i zeszłam do kuchni. Znalazłam tam Hazzę smażącego naleśniki. Przywitałam się i poszłam do salonu. Wszyscy już tam byli oprócz Suzan. Poszłam obudzić przyjaciółkę i przyszłam z powrotem.  Spytałam czy nie chcą czegoś do picia.
 - Sooooooook! - Wydarł się Irlandczyk.
 - Yyy... Herbatę? - Powiedział Zayn.
 - Ej. Merry nie jest waszą służącą. Sami ruszcie tyłki i se przynieście. - Powiedział lekko zdenerwowany Liam.
  - Li nie przesadzaj. Przecież ja ich spytałam czy chcą coś do picia. - Powiedziałam uśmiechając się najweselej jak potrafiłam i poszłam do kuchni. 
   - Harry, co chcesz do picia?
   - Ja poproszę colę.- powiedział chłopak odwracając się w moją stronę i posłał mi szeroki uśmiech.
Przygotowałam napoje i skierowałam się w stronę salonu.
    - Merry? 
    - Tak? - Spojrzałam na loczka.
    - No bo... Czy ty i Liam jesteście parą? - Spytał z chytrym uśmieszkiem.
    - Można to tak nazwać, a co ty taki ciekawy? - Byłam trochę zaskoczona pytaniem, ale nie dałam tego po sobie poznać.
    - A nic.
Weszłam do salonu, podałam zamówione napoje i usiadłam na kanapie pomiędzy Zaynem,a Liamem.
 Przypomniałam  Suzan, że musi już jechać więc odprowadziłam ją do samochodu. Pożegnałyśmy się i moja jedyna przyjaciółka pojechała.
******************************************
W końcu do pokoju wszedł Harry niosący talerz z naleśnikami i dżem, oraz nutellę. Gdy loczek postawił już jedzenie na stole oświadczył z poważną miną:
  - Zayn, przykro mi, ale nie jesteś już mammy. Teraz mammy to Merry, a daddy to Li.
Ze śmiechem rzuciłam w bruneta poduszką, Zayn zrobił smutną minkę. Niall przyglądał się nam z rozbawieniem, jedząc już 3 naleśnika.
 - Ej ty blondi. Zostaw mammy chociaż jednego. Tym rozbrykanym dzieciakom nie musisz. - Po tych słowach wszyscy spojrzeli na mnie z wyrzutem. Uśmiechnęłam się niewinnie i wzięłam naleśnika.
***********************************************
Po śniadaniu Harry odwiózł mnie do domu. Nie obyło się oczywiście bez głupich komentarzy na mój temat i mojego odszczekiwania się.

Adventure 13

        To był słoneczny poniedziałek. Już dawno nie było tak ciepło. Chyba 30 stopni. Ubrałam się w to. Gdy miałam się spotkać z Louisem  nigdy nie zakładałam obcasów bo nawet bez nich byłam jego wzrostu. To było trochę dziwne. Ale stwierdziłam, że wybieram Lou. Ja i Harry byliśmy zbyt podobni. Nie chciałam tego co już miałam.
        Wracając do tematu mojego dzisiejszego spotkania z Louisem to mieliśmy zrobić sobie mały wypad do Brighton.  Niestety tylko na kilka godzin bo o 15:00 miałam sesje zdjęciową.
        Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam otworzyć. Gdy otworzyłam drzwi przed sobą zobaczyłam Tomlinsona. Mocno mnie przytulił i dał mi buziaka w policzek. Harry tego nie zrobił. Ale dostałam przynajmniej kwiaty od Hazzy.
        -To dla ciebie. - powiedział Louis wręczając mi pudełko czekoladek. Na opakowaniu było napisane, że są z marchewkowym nadzieniem. To było takie słodkie.
        -Dziękuję. - powiedziałam biorąc do ręki opakowanie słodyczy.
        -Nie ma za co. - powiedział łapiąc moją rękę. Rzuciłam prezent na podłogę i wzięłam moją torebkę z paszportem i innymi potrzebnymi duperelami.
*****
        Dotarliśmy do plaży. Ku naszemu zdziwieniu w Brighton było jeszcze cieplej. Byliśmy z Lou już przeprani w stroję kąpielowe. Ja miałam taki, a Louis miał zwykłe kąpielówki. wybraliśmy sobie miejsce blisko brzegu. Nie czekając ani chwili dłużej Louis wbiegł do wody.
        -Ciepła. - powiedział delikatnie się uśmiechając. Postanowiłam to sprawdzić i szybko wskoczyłam do wody.
        -Nie sądziłem, że to zrobisz. - powiedział Louis powoli do mnie podchodząc. gdy podszedł wystarczająco blisko mocno mnie przytulił.
        Nasz uścisk traw dość długo. Nagle Louis przestał utrzymywać równowagę i polecieliśmy do wody. Gdy już się zanurzyliśmy Louis mnie pocałował. To był nasz jakby pierwszy pocałunek.
        -Jej. - powiedziałam gdy wyszliśmy z wody. On w odpowiedzi jeszcze raz mnie pocałował. Już wiedziałam, że nasz związek to coś poważniejszego. Po prostu to czułam.
        -Muszę iść po coś do torby. - powiedziałam powoli oddalając się od Lou.
*****
        Była już 15:00. Punktualnie dojechaliśmy z Kevinem (moim menadżerem) na miejsce. Gdy weszłam do budynku usłyszałam muzykę. Ktoś słuchał jakiegoś podkładu muzycznego.
        -Jesteś! - powiedziała moja kosmetyczka gdy weszłam do mojej garderoby. Jednak to stylistki porwały mnie pierwsze. Ubrały mnie w to. Zaraz po nich w swoje ręce wzięła mnie makijażystka. Szybko się uwinęła z makijażem. Byłam pod wrażeniem tego co zrobiła. Uśmiechnęłam się.
        -Podoba Ci się? - spytała mnie odgarniając moje włosy do tyłu.
        -Jasne. - powiedziałam uśmiechając się jeszcze szerzej.
        -To dobrze bo teraz tylko ja będę Cię malować. - powiedziała także się uśmiechając.
        -Jak Ci na imię? - spytałam śmiało.
        -Caroline. Caroline Jones. - odpowiedziała. Zaraz po tym do pokoju wszedł fryzjer.
        -Dobrze. Teraz moja kolej. - powiedział i zabrał się za układanie moich włosów. Zrobił mi z nich grubsze loki dzięki czemu moje włosy sporo się skróciły.
        Gdy byłam gotowa poszłam na plan. Wyglądał trochę jak scena z teledysku Katy Perry. Fotograf ustawił mnie tak jak sobie wyobrażał tą scenę. Po kilku zdjęciach dołączyły do mnie modelki. Jedna z nich miała naprawdę ciekawe oczy. Ale spojrzałam na nie tylko raz i to przelotnie. Ciekawiło mnie imię modelki. Jednak nie było czasu o to zapytać.
        Dopiero po sesji mogłam do niej podejść.
        -Cześć. Jestem Suzan. - powiedziałam podając jej rękę.
        -Ja jestem Natalii. - odpowiedziała mi chwytem ręki.
        -Masz niesamowity kolor oczu. - powiedziałam prosto z mostu.
        -Dziękuję. - lekko się zarumieniła.
        -Ty też masz ładne oczy. - powiedziała. Było widać, że jest dobrze wychowana. Przecież moje oczy były brzydkie.

Part 8 Lirry

Yeaah! Dzisiaj pierwszy dzień wakacji, no i to właśnie dzisiaj Suzan wraca do domu. Przez czas trwania    X- Factora moja siostrzyczka mieszkała w domu jurora. W czasie nieobecności mojej współlokatorki zaprzyjaźniłam się z One Direction. Właśnie ubierałam się na spotkanie z Liamem. Chłopak zaprosiła mnie do Starbucksa. Dzisiaj wyjątkowo rozpuściłam włosy i ubrałam (pierwszy raz w tym roku!!!) szorty. Wyszłam z domu i poszłam spacerkiem na umówione miejsce. Przy stoliku siedział już Li i czytał gazetę.
- Hej. - powiedziałam uśmiechając się radośnie.
- Cześć.
 Siedzieliśmy w milczeniu czekając na kelnerkę. Dlaczego on ma takie piękne oczy? W końcu przyszła dziewczyna i spytała się co podać.
 - Poproszę caffe latte. - Powiedziałam bez zastanowienia.
 - A dla mnie zieloną herbatę. - Odpowiedział mój towarzysz.
Po chwili otrzymaliśmy zamówione napoje. W końcu zaczęliśmy rozmawiać. On opowiedział mi jak spędził ten tydzień, kiedy się nie widzieliśmy, aj jak jest u mnie na uczelni.
Po 30 minutach zauważyliśmy, że nasze kubki są już puste. Li powiedział, że chce mi coś pokazać. Poszliśmy do Green Parku. Chłopak zawiązał mi oczy jakąś chustką i złapał za rękę. W końcu dotarliśmy do celi mogłam zdjąć z twarzy przedmiot, który zasłaniał mi oczy. Zatkało mnie z wrażenia. Staliśmy na polance otoczonej drzewami, a środkiem płynął strumyczek. Jest tu też huśtawka, którą oplotły róże. Z oczu popłynęły mi łzy szczęścia. Wtuliłam się w chłopaka. Po chwili Li złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Poczułam tak zwane ,,motyle" w brzuchu. Siedzieliśmy na ,,łączce" jeszcze 2 godziny. W końcu przypomniało nam się, że mięliśmy wszyscy razem z Suzan oglądać jakiś film.
************************************************
  Zayn włożył płytę do odtwarzacza. Nie chciał nam powiedzieć jaki to film więc wszyscy byli zaskoczeni, gdy okazało się, że to horror. Wszyscy byli przerażeni, ale najbardziej bał się chyba Niall. Gdy skończyliśmy oglądać nikt nie był śpiący, więc urządziliśmy bitwę na popcorn. Tylko farbowany blondynek nie rzucał, ponieważ stwierdził, że to marnowanie jedzenia. Gdy skończyła nam się ,,amunicja" trochę się ogarnęliśmy (nie wiem czy można to tak nazwać) i usiedliśmy na kanapie. Chłopcy nie chcieli nas puścić do domu, ponieważ stwierdzili, że jest już późno i, że mamy zostać u nich na noc. Suzan i ja trochę się z nimi spierałyśmy, ale co mogą 2 dziewczyny na 5 szajbusów? Wszyscy rozeszli się do swoich pokojów, moja ,,siostrzyczka" poszła do Louisa (spała na łóżku, a on na kanapie) a ja do Liama. Chłopak dał mi swoją koszulkę i poszłam się myć. Gdy wróciłam łóżko i kanapa stojąca obok były pościelone.
 - Ty śpisz na łóżku, a ja na kanapie i nie ma żadnego ,,ale". A teraz ja idę się myć a ty śpij. - Powiedział Li i zniknął za drzwiami.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Adventure 12

        X Factor już się skończył. No i co z tego, że zajęłam drugie miejsce. Przynajmniej byłam w finale i miałam 400 000 obserwujących. Nigdy nie przypuszczałam, że będę tak sławna dzięki mnie. Teraz gonie One Direction. Może za rok ich do gonie. Znalazłam już menadżera. Paul mi go polecił. A przecież on wiedział co mówi.
        Jednak czułam, że czegoś mi brakuję. Może chłopaka. Dałam Mery numer Liama. Czyli możne uznać, że już są razem. Fajnie by było gdybym ja też zaczęła się spotykać z którymś z 1D. Tylko z którym. Nie przepadałam za blondynami. Więc Niall odpadał. Zayn miał dziewczynę a Liam miał Mary. Harry czy Louis? Trochę musiałabym nad tym pomyśleć.
        Ti-tit.
        DO: Suzan
        Harry: Chcesz dziś wyskoczyć gdzieś ze swoim starym Harrym? On jest na tak. Więc daj znać jak będziesz gotowa to po Ciebie przyjadę.
        To nie było aż takie trudne. Nie musiałam szukać rozwiązania. Samo do mnie przyszło. Szybko pobiegłam pod prysznic żeby się umyć. Gdy się umyłam ubrałam szlafrok i zaczęłam się przygotowywać. Wystroiłam się w to. Do tego jeszcze splotłam włosy w dwa warkocze. 
        Teraz gdy byłam już gotowa mogłam odpisać Harremu.
        DO: Harry
        Suzan: Czekam. :*
        Byłam strasznie podekscytowana. Po raz pierwszy odkąd zamieszkałam w Londynie idę z kimś na randkę. I to z nie byle kim. Z Harrym Stylesem. Szybko weszłam na Twittera w moim telefonie żeby to ogłosić. Niestety Harry mnie uprzedził. Do tego moja liczba obserwujących wzrosła do 600 000. Nigdy się tego nie spodziewałam. Chociaż ja to nic w porównaniu z Harrym. On miał ponad 8 000 000.
        Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć. W drzwiach stał Harry z bukietem tulipanów. Poczułam dziwne mrowienie podobne do tego kiedy mnie pocałował.
        -To dla Ciebie. - powiedział Hazza wręczając mi kwiaty.
        -Dziękuję. - powiedziałam wąchając mój ulubiony rodzaj roślin.
        -Wiedziałem, że Ci się spodobają. - powiedział Harry słodko się uśmiechając. Odwzajemniłam to.
        -Wejdź na chwile. Włożę te kwiaty do jakiegoś wazonu. - zaprosiłam go do środka. Gdy mnie minął poczułam jego niesamowity zapach. Pachnął. Jakby to powiedzieć. Męskością? 
        Poszłam poszukać wazonu. To znaczy nie wiem czy się czegoś szuka jak się dokładnie wie gdzie co jest. Raczej poszłam po wazon. Był w kuchni w szufladzie pod piekarnikiem. Wybrałam błękitny wazon w kształcie smukłej butelki. Tulipany położyłam w oknie. Nie świat podziwia.
        -Idziemy? - zapytał Harry widząc, że już idę. Ja jednak wolałabym zostać i się na niego popatrzeć. Nie wiem dlaczego.
        -Jasne. - odpowiedziałam po czym poszliśmy do jego samochodu. W jego wnętrzu pachniało... Harrym. Wdychałam ten zapach przez całą drogę.
        Nagle w radiu puścili Call My Name. (moją ulubioną piosenkę) Zaczęłam śpiewać. Harry zaczął się na mnie patrzeć. Jednak ja nie przestałam śpiewać. Zbyt kochałam tą piosenkę.
        -Zaczynam żałować, że nie oglądałem X Factor z twoim udziałem na żywo. Gdy siedzisz obok mnie o wiele lepiej śpiewasz niż w telewizji. - powiedział całując mnie w policzek. Znów poczułam mały impuls prądu.
        -Oglądałeś? - spytałam zdziwiona.
        -Oczywiście. Nie mógłbym przegapić ani jednego twojego występu. Tak samo jak Louis. - powiedział Harry. Wydało mi się to niesamowicie słodkie. Ale ani trochę nie ułatwiło mi to wyboru. Nadal Harry i Louis szli łeb w łeb. Szkoda, że obydwoje byli coraz dalej.
        -Coś Cię martwi? - spytał Harry.
        -Aż tak to widać? - zawsze nie potrafiłam ukrywać uczuć. To pytanie było głupie.
        -Szczerze mówiąc, to tak. - szczerość Harrego była słodka. Ale nadal nie wyprzedzał Louisa.
        Wyszliśmy z samochodu bo byliśmy na miejscu. Harry złapał mnie za rękę. Tym razem nic nie poczułam. Nie odeszliśmy daleko od samochodu a już dwie fanki podbiegły do nas prosząc o autografy. Ni sądzę, że mi się to nie podobało. Wręcz przeciwnie. Tylko, jeszcze nigdy nie rozdawałam autografów.
        -Jesteś pierwszą osobą której daje autograf. - powiedziałam. Dziewczyna zaczęła piszczeć.
        -Czyli to jest warte mnóstwo pieniędzy. - powiedziała dziewczyna. W tym momencie druga się na nią rzuciła. Biły się zwykły świstek z moim imieniem i nazwiskiem. A raczej czymś podobnym.
        Postanowiliśmy z Harrym, że po prostu sobie pójdziemy. 
        -Jestem taka głodna nic dziś nie zjadłam. - powiedziałam masując brzuch.
        -Choć. Pójdziemy coś zjeść. - powiedział Harry ponownie łapiąc moją rękę. Poszliśmy do Starbucksa. Harry powiedział, że mi coś kupi. Nigdy nie lubiłam pożyczania pieniędzy więc na początku się stawiałam jednak później uległam. Harry miał mi coś zamówić. To wydawało się takie romantyczne. Wydawało by się, że zaczął wyprzedzać Louisa. 
        Naglę usłyszałam jakieś śmiejące się dziewczyny które wchodziły właśnie do Starbucksa. Odwróciłam się żeby zobaczyć kto to. Były to jakieś trzy brunetki i jedna szatynka. W tej ostatnie było coś znajomego. Czy to mogła być...
        -Wiktoria?! - krzyknęłam na widok starej znajomej. Jej koleżanki błyskawicznie na mnie spojrzały.
        -OMG! Ty jesteś tą dziewczyną z X Factor. My wszystkie na Ciebie głosowałyśmy. - powiedziała jedna z blondynek.
        -To miłe. - powiedziałam wesoło się uśmiechając. Jednak to nie była na to dobra pora.
        -Gdzie ty się podziewałaś? - powiedziałam z nutką agresji w głosie. Oczywiście zwróciłam się do Wiki.
        -Ja byłam w moim nowym domu. Moim i Christophera. - tłumaczyła się polka.
        -Fajnie. Tylko dlaczego zniknęłaś tak nagle. Nic mi nie mówiąc. - dalej wytykałam Wiktorii.Wszyscy w  kawiarni dziwnie na mnie patrzyli. Nie rozumieli co mówię bo rozmawiałam z Wiki po polsku.
        -Nie pozwoliłabyś mi się wyprowadzić. - odparła mój cios.
        -Co? Ja dla Ciebie poszłam na casting do X Factor. - byłam na nią naprawdę zła.
        -I co? Coś Ci się nie podoba? Jesteś na randce z Harrym. - tłumaczenia Wiktorii były głupie.
        -Nie wiem czy pamiętasz ale już wcześniej ich znałam. - powiedziałam. W tym momencie poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. To Harry. Ten gest podziałał na mnie kojąco.
        -HARRY STYLES!!!!!!!!!! - pisnęły blondynki. Harry wydawał się trochę przerażony.
        -Zamknijcie się! - powiedziałam do nich po polsku.
        -Przestań. - powiedziała Wiktoria w obronie swoich przyjaciółek. 
        -Nigdy. - powiedziałam po czym odwróciłam się i usiadłam przy stoliku na którym Harry położył swój zakup. Po chwili on też się dosiadł.

Part 7 Lirry

Przez całą noc nie mogłam spać. Muszę przyznać - mam nadzieję, że teledysk będzie kręcić 1D. Zaczęłam z nimi tęsknić.
   W końcu nadeszła tak długo oczekiwana przeze mnie chwila. Wczoraj wieczorem spakowałam plecak, więc teraz wystarczyło tylko zarzucić go na plecy i pojechać na umówione miejsce.
Spojrzałam na termometr, który pokazywał 22 stopnie w słońcu.
Włosy zaplotłam w warkocza i ubrałam To. Jest już 12 czerwca więc niedługo rozpoczną się wakacje.
  Z góry zeszła Suzan.
  - Dzień dobry. - Powiedziała przyjaciółka szeroko się uśmiechając.
  - Cześć. Znasz może numer do chłopców z One Direction? No bo wiesz... my się nie wymieniliśmy numerami, a ja chciałabym z nimi pogadać. - Spytałam z lekkim zakłopotaniem. Miałam zamiar zrobić im niespodziankę. Może jeszcze mnie któryś oprócz Liama pamięta, w co wątpię, ponieważ wszyscy byli wstawieni.
  - Jasne. Którego numer chcesz? - Spytała.
  - Może Liama...- Odpowiedziałam z lekkim wahaniem.
Dziewczyna podała mi rząd cyferek.
  - Dzięki. Wiesz ja muszę już jechać. Powodzenia.- Rzuciłam przez ramię i wsiadłam do samochodu.
  ************************************************
Okazało się, że teledysk kręci The Wanted. Znam ich piosenki i są nawet ok, ale oni jakoś do gustu mi nie przypadli. Przywitałam się i zaczęliśmy robić zdjęcia. Po kilku godzinach (ciężkiej) pracy byliśmy już wolni. Każdy, kto chciał  mógł podejść do chłopaków i porozmawiać z nimi. Nie miałam na to ochoty, ponieważ byłam strasznie zmęczona. Znalazłam numer Liama w telefonu i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos.
     -Halo?
     -Cześć tu Merry.
     - Aaa. Cześć Merry. Co u Ciebie? - Spytał. Z jego głosu można było wyczytać, że się uśmiecha.
     - Wszystko dobrze. A wiesz może miałbyś ochotę na mały spacer w Hyde Park za pół godziny?
     - Jasne. To do zobaczenia.
      - Papa.
Przerwałam połączenie i wpatrywałam się głupawo w wyświetlacz. Byłam taka szczęśliwa i nie wiedziałam dlaczego. Nagle na swoim ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Odwróciłam się z prędkością światła i spojrzałam prosto w oczy Siva Kaneswarana.
     -Cześć jak masz na imię i dlaczego stoisz tu sama? - Spytał.
     - Merry. Wiesz co ja muszę już iść... . No bo... ja jestem umówiona i nie chcę się spóźnić. - Było mi trochę głupio, że tak go zbywam, ale naprawdę byłam zmęczona i tęskniłam(!?) za Liamem. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że się chyba zauroczyłam w Li.
  *******************************************
W parku byłam dokładnie o wyznaczonym czasie. Liam siedział na ławce i przeglądał gazetę. Usiadłam obok niego.
    - Cześć.
    - Merry! Już jesteś? - Widziałam, że wyrwałam go z zamyślenia.
    - No, jestem. Wiesz byłam dzisiaj na planie teledysku, kręconego przez The Wanted. - Pochwaliłam się przyjacielowi(!?) nie myśląc, że może mieć to jakieś konsekwencje.
     - The Wanted? I co fajnie było?- Spytał ze złością. W tym momencie przypomniało mi się, że czytałam o kilku kłótniach tych dwóch boybendów.
     - No właśnie, nie. Mogłam zostać i z nimi porozmawiać, ale wolałam spotkać się z tobą.- Powiedziałam jednym tchem.
      - Naprawdę?
      - Naprawdę.
      - No to choć ze mną.- Powiedziała z zapałem.
       - Dokąd?
       - Zobaczysz. - Odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

niedziela, 2 grudnia 2012

Adventure 11


        Minął  już miesiąc odkąd jestem w X Factor. No i od tamtego czasu nie widziałam Mary. Nikt nie potrafiłby sobie wyobrazić jak bardzo mi było jej brak. A wracając do X Factor to dwa odcinki wygrałam (pierwszy i ostatni) więc uważam, że wygrałam życie.
        Dziś miałam mieć wywiad do porannego programu. Nie wiedziałam jak się nazywa. Nicole mi to załatwiła.
        Ponad to One Direction wczoraj wrócili z Europy. Ale nie miałam czasu się z nimi spotkać. Wczoraj miałam dwugodzinną  próbę o 5:30, 9:00, 15:00 i 20:00. W przerwach musiałam uczyć się słów piosenki i coś zjeść jeśli byłam głodna. No a po wywiadzie znów miałam próby. Dopiero gdy odpadnę z X Factor to będę miała czas dla siebie.
        Wypiła siódma. Musiałam się już przygotować do wywiadu. Poszłam do łazienki, umyłam się, zrobiłam sobie naturalny makijaż i ubrałam się w to.
        Gdy byłam gotowa zeszłam na dół do kuchni żeby coś zjeść.
        Na stole jak zawsze czekało na mnie śniadanie.
        Po posiłku usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni.Jako dzwonek miałam ustawioną piosenkę Katy Perry Waking Up In Vegas. Tylko, że w moim wykonaniu.
        -Hejka tu Suzan T. - powiedziałam. Od kiedy poziom osób obserwujących mnie na Tweeterze przekroczyła 60 000 właśnie tak się witałam się przez telefon.
        -Cześć. To ja. Louis. - odpowiedział chłopak. Byłam w szoku. Myślałam, że tylko Harry mnie jeszcze lubi.
        -Podobno dziś występujesz w... - przerwał nagle.
        -Halo? - zdziwiło mnie to, że nic nie mówił. Jednak nie miałam czasu na żarty. Rozłączyłam się.
*****
        -Witam po przerwie w Dzień Dobry Londyn. Dziś w naszym programie porozmawiamy z Suzan Tattersall. Uczestniczką znanego show X Factor. - powiedziała Jeny. Siedziałam już na kanapie na przeciwko niej.
        R:Witaj Suzan.
        S:Cześć Jeny.
        R:Słyszałam, że tak naprawdę nie pochodzisz z Anglii.
        S:Zgadza się. Urodziłam się w Polsce.
        R:Opowiedz nam wszystko od początku do końca.
        S: Więc urodziłam się 8 listopada 1994 roku. Moja rodzina nie była jakaś niesamowicie bogata. Więc nadali mi zwykłe imię Zuzanna. Dopiero później zaczęli do mnie mówić Suzy i Suzan. W pogoni za leprzym życiem przeprowadziliśmy się z Warszawy, do Gdańska. Dopiero wtedy mój tata dostał porządną prace w biurze mojej babci. Później dzięki mojej cioci która mówiła w czterech językach, tak jak ja teraz, zdobył pracę w Belgii. Miał z polski przesyłać tam pracowników. Sprawował się coraz lepiej więc zbudował biuro w Polsce i został szefem tej działalności tylko, że w Polsce. Więc nie miał czasu dla mnie i dla mojej mamy. Dlatego moja mama nie wytrzymała presji i zaczęła pić. I to w dużych ilościach. Mój tata zażądał rozwodu. Miałam wtedy dwanaście lat. Sąd przydzielił mnie pod opiekę taty. Chciał dla mnie dobrze. Ale tata pracował cały dzień bo nie dość, że był prezydentem Gdyni to przecież miał firmę. Byłam wychowywana przez gosposie która mówiła tylko po Rosyjsku. Nigdy się nie nauczyłam tego języka. Był dla mnie za trudny. Za to nauczyłam się mówić po angielsku, niemiecku i hiszpańsku.
        R:No i oczywiście po polsku.
        S:Dokładnie.
        R:Więc dlaczego przeprowadziłaś się do Anglii?
        S:Wolałabym o tym nie mówić.
        R:Dobrze. A jak tam twoje sprawy sercowe?
        S:To znaczy?
        R:Jesteś w związku, po rozstaniu czy może sama.
        S:Więc musimy wrócić do poprzedniego pytania. Trudno. Przeprowadziłam się do Anglii bo mój narzeczony mnie zdradzał. Pewnego dnia spacerowaliśmy po plaży i podeszła do nas jego druga dziewczyna. Postanowiłam wziąć tą drugą i zamieszkać w moim małym domku w Londynie. Ale teraz niezbyt wiem gdzie jest.
         R:Jak jej na imię?
         S:Wiktoria.
         R:Jeśli teraz to ogląda to pewnie żałuję.
         S:Pewnie tak.
         Ten wywiad dał mi do zrozumienia, że gwiazdorze. Co się ze mną stało? Jak? Dlaczego?
         R:Mam ostatnie pytanie. Po nim dołączy do nas drugi gość.
         S:Dobrze. Jestem gotowa.
         R:Co sądzisz o One Direction z tego co o nich wiesz.
         S:Tak się składa, że miałam okazje poznać ich osobiście i muszę przyznać, że wiem dlaczego są uważani za perfekcyjnych mężczyzn.
         -W takim razie nie zaszokuję Cię to, że zaraz usiądą obok ciebie. Oto Harry, Louis, Zayn, Niall i Liam. - powiedziała Jeny. W tle zaczęła lecieć piosenka Live While We Young. Zaczęłam nucić pod nosem.
         -Witajcie chłopcy. - powiedziała Jeny przytulając każdego po kolei.
         Obok mnie usiedli Louis i Harry.
         -Dobrze chłopcy czas na rewanż. Co wy myślicie o Suzan. - powiedziała gdy wszyscy już usiedli.
         -Jest miła. -zaczął Malik
         -Spokojna. - Niall.
         -Nie bierze życia na poważnie. - Liam.
         -No i oczywiście utalentowana. - Harry.
         -I ładna. - zakończył Louis. Zarzuciłam włosami do tyłu.
         Byłam w szoku, że tak o mnie myślą. Myślałam, że mnie nienawidzą.
         -Ok. Suzan, którego z chłopców lubisz najbardziej? - zapytała mnie Jeny.
         -Albo Louisa, albo Harrego. - nigdy nie potrafiłam wybrać.
         -Skoro nie umiesz wybrać to nawet lepiej bo skoro chłopcy tak Cię lubią to pomyślałam, że mogłabyś zrobić to o czym marzy każda nastolatka. Pocałować swojego ulubieńca. - powiedziała Jeny. Widać, że była tym zachwycona. Jednak ja nie wiedziałam jak na to zareagować.
          -Dobrze. - powiedzieli w tym samym momencie Lou i Hazza.
          -Harry ty pierwszy. - powiedziała reporterka.
          Styles lekko przysunął moją twarz do swojej i romantycznie mnie pocałował. Tak samo ja w nawiedzonym domu. Czułam jakby prąd przechodził po całym moim ciele. Niesamowite uczucie. Jednak po chwili Harry przestał.
          -Teraz Louis. - nakazała Jeny.
          Podobnie jak Harry Louis przysunął moją twarz do swojej i mnie pocałował. Jednak poczułam się zupełnie inaczej. Miałam w brzuchu stado motyli. Niestety o wiele krócej to trwało niż u Hazzy.
          -Kto lepiej całuję? - spytała Jeny.
          -Nie wiem.
*********************************************************************************
Długo. Ale historia oparta na faktach. Tylko trochę ubarwiłam. Raczej trochę bardzo.

Part 6 Lirry

Wstałam o 6:30 i poszłam do łazienki przygotować się na uczelnię. Pamiętałam, że Suzy ma dzisiaj eliminacje, ale nie mogłam znowu opuścić wykładów. W końcu by mnie po prostu wywalili, a tego nie chciałam.Ubrałam To, a włosy spięłam w wysokiego kitka. Była już 7:00. O 7:50 zaczynałam zajęcia a dojazd zajmował mi około 20 min. Zjadłam śniadanie i wzięłam laptopa na kolana. Zalogowałam się na twitterze. Od razu zobaczyłam, że strasznie dużo osób mnie followuje. Ze zdziwieniem czytałam tweety typu : szczęściara, zazdroszczę, itp. , ale znalazło się też kilka hejtów. Dalej nie rozumiejąc o co chodzi weszłam na profil Liama. Na jego stronie było napisane, że chce się ze mną jeszcze spotkać. Od razu pojęłam to zainteresowanie moją osobą, zapewne przez Directionerki. Odpisałam, że z wielką chęcią. Spojrzałam na zegarek była już 7:27 więc wyszłam z domu. Nie pożegnałam się z Suzy, ponieważ ta jeszcze spała, ale zostawiłam jej karteczkę życząc powodzenia.
***************************************************************
Po skończeniu zajęć Pani Mishel zatrzymała mnie i kilka osób z mojego roku po zajęciach. Dowiedzieliśmy się, że jutro jedziemy na spotkanie z jakimś sławnym zespołem, który będzie kręcił teledysk i, że mamy wziąć aparaty. Nie powiedzieli nam co to za zespół bo ma to być niespodzianka. Cieszyłam się jak głupia. Zajęcia w terenie! Jakie to ekscytujące!
***************************************************************
Po powrocie do domu Suzy opowiedziała mi ze szczegółami jak jej poszło. Dowiedziałam się, że przeszły tylko 4 osoby, a w tym moja ukochana ,,siostrzyczka". Byłam potwornie dumna.

Adventure 10

        Jutro 1D mieli wyjechać na miesiąc. Może to i dobrze. Nie powiedziałam im o moim udziale w X Factor. Tam dokąd jadą nie emitują angielskiej wersji. Kiedyś i tak się dowiedzą. Ale nie teraz.
        Naglę poczułam wibrację w kieszeni u spodni.
        -Halo? - odebrałam telefon.
        -Cześć. Tu Harry. - powiedział chłopak.
        -Hej. - krótko odpowiedziałam. Bałam się, że jakimś cudem odkrył to, że będę w X Factor.
        -Masz dziś czas nas pożegnać?
        -Niestety nie mogę. - odpowiedziałam.
        -Czyżby dlatego, że musisz załatwić formalności do X Factor? - zapytał z pewnym wyrzutem. Byłam przerażona.
        -Nie chciałam was napalać na to, że przejdę. - tłumaczyłam się.
        -Nawet jeśli. To może chcieliśmy przyjść i Cię wesprzeć. - powiedział Harry. Moje tłumaczenia były na marne.
        -Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. - ciągnął Hazza. Poczułam kłucie w pobliżu serca.
        -Przepraszam. - nie mogłam wytrzymać złości Harrego. Rozpłakałam się.
        -Ej. Tylko nie płacz. - powiedział Styles. Najwyraźniej przez telefon nie trudno stwierdzić czy ktoś płacze. A przynajmniej czy ja płaczę.
        -Nie mamy Ci tego za złe. Po prostu się trochę zdenerwowałem. - próbował pocieszyć mnie Harry.
        -Masz przecież racje. Powinnam wam powiedzieć. Po prostu... - poczułam ucisk w gardle. - Poprostu myślałam ,że pomyślicie, że chcę się przed wami popisać a tak naprawdę nic nie umiem. - powiedziałam przez płacz.
         -Ja na pewno bym tak nie pomyślał. - powiedział ciepło Hazza. Poczułam się trochę lepiej. Przestałam płakać i wytarłam twarz.
         -Dziękuję. - powiedziałam. Nadal źle się czułam z tym, że okłamałam Harrego, Liama, Louisa, Zayna i Nialla.
         -Już dobrze. Muszę kończyć. Louis mnie woła. - zakończył Hazza po czym się rozłączył. Wybuchłam śmiechem. Dlaczego w ogóle im nie powiedziałam? Śmiałam się z własnej głupoty.
*********************************************************************************
Sory, że takie krótkie ale nie mam weny twórczej. Po prostu nie mam co robić.

Part 5 Lirry

-Numer 161767 na scenę! Na scenie stanęła... Suzan. Byłam chyba tak zestresowana jak ona. W końcu jesteśmy przyjaciółkami i musimy się wspierać, prawda? Zadali jej kilka pytań i w końcu z głośników wydobyła się muzyka. Dziewczyna zaczęła śpiewać piosenkę Nicole Schwerzinger ,,Poison".
Jej dźwięczny, czysty głos rozlegała się po całym pomieszczeniu. Z oczu zaczęły kapać mi łzy. Byłam tak wzruszona osiągnięciami przyjaciółki, którą mogłam nazwać już bez wahania ,,siostrą". Stałam z dumą wymalowaną na twarzy i słuchałam oklasków zachwyconej widowni.
*******************************************************************
Juri bez wahania odpowiedziało 3 razy TAK. Suzy zbiegła ze sceny i wtuliła się we mnie. Byłam tak szczęśliwa, że może uda się spełnić jej marzenia. Ta brązowooka wariatka naprawdę miała talent, a ja nie pozwolę go zmarnować.
********************************************************************
Po powrocie do domu od razu poszłyśmy się umyć i spać. Miałyśmy już dość emocji na dzień dzisiejszy.

******************************************************************
Przepraszam, że tak krótko, ale wena jest jak kot: przychodzi i odchodzi kiedy ma na to ochotę i nie można nic poradzić.

Adventure 9

        Następnego dnia przeszłam eliminacje. Niestety chyba nie poszło mi najlepiej bo musiałam jeszcze raz wejść na scenę.
         -Niestety mamy za duży skład. - zaczął Simon.
         -Musimy kogoś odrzucić. - dokończyła Nicole.
         -Dalej przejdą tylko cztery osoby. - powiedział 50 Cent.
         -Pierwsze z nich to Finn Charms, Mark Young i Cat Kelly. Natomiast ostatnia powinna już dawno być w jednym z domów jurorskich i nie wiem czemu marnuję tu swój czas. - mówił Simon. Od razu widziałam, że mogę wrócić do domu.
          -Suzanna Tattersall. - dokończyła Nicole. Zakryłam ręką usta w obawie, że wybuchnę płaczem.

Adventure 8

       -Numer 161767 na scenę! - wywołano mój numer. Miałam nogi z waty. Na początku w ogóle nie obchodziło mnie to czy mi się uda czy nie. Jednak teraz złapała mnie trema.
       Stanęłam na scenie. Wpatrywało się we mnie mnóstwo osób.
       -Jak Ci na imię? - zapytał mnie Simon.
       -Suzanna Tattersall. - powiedziałam lekko dygając. Dawno nie mówiłam mojego pełnego imienia. Choć to nie do końca było moje imię. Tak naprawdę to byłam Zuzanna. Ale moi rodzice przed rozwodem (gdy miałam 12 lat) nazywali mnie Suzy i Suzana. 
       -Co nam dziś zaśpiewasz? - zapytała Nicole. To było dla mnie dość nietypowe po miałam zaśpiewać jej piosenkę.
       -Piosenkę Nicole Schwerzinger Poison. - odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
       -Fajnie. Zaczynaj. - powiedziała Nicole odwzajemniając mój uśmiech.
       -Łuuu!!!! - krzyczała widownia. Wszyscy bili MI brawo.
       -Jak tak Cię słuchałem to myślałem, że śpiewasz z Playbacku. - powiedział 50 Cent. Wesoło się uśmiechnęłam.
       -Ale to niemożliwe. Chyba, że oczarowałaś swoim uśmiechem dźwiękowca. - dodał Simon. Wybuchła burza oklasków.
       -Chłopcy mogą mówić co chcą, ale... - zaczęła Nicole. Niestety przerwało jej buczenie widowni. A może na szczęście.
       -Nawet jeszcze nie skończyłam a wy od razu buczycie. - powiedziała odwracając głowę do publiczności. Umilkli.
       -Ale ja Cię zaklepuję. Jesteś moja tak samo jak piosenka którą zaśpiewałaś. - dokończyła. Skoczyłam ze szczęścia. Wydawało mi się, że to tylko sen i zaraz się obudzę.
       -Podsumujmy. - powiedział Simon.
       -Jestem na tak.
       -Mówię tak.
       -Jesteś wspaniałą i utalentowaną dziewczyną. Masz trzy razy tak. - zakończył Simon.
       -Dziękuję. - powiedziałam skacząc z radości. Do oczu napływały mi łzy szczęścia. Zbiegłam ze sceny i mocno przytuliłam Mary. Choć wiedziałam, że jutro czekają mnie jeszcze eliminacje.
*********************************************************************************
Krótko. Ale przynajmniej jest. Komentujcie bo czuję się samotna. 

Part 4 Lirry

Hej hej. Dzisiaj jest już 2 grudnia!!! Ja już zaczęłam odliczanie (oczywiście do 6 grudnia : D ), a Wy?


*****************************************************************************
   Ze snu wyrwał mnie dzwonek od telefonu. Odebrałam z lekką niechęcią.
    - Halo?
    -Cześć to ja Suzan.- Powiedziała osoba dzwoniąca do mnie.
    - Stało się coś? - Spytałam z zatroskaniem, ponieważ z tonu jej głosu wywnioskowałam, że dziewczyna        
płacze.
     - Wiktoria- moja współlokatorka wyprowadziła się i nie odbiera! Teraz jestem sama na tym niesprawiedliwym świecie! - Wyżaliła się do słuchawki.
     - Wiesz co... - Chwilę się zastanawiałam, lecz w końcu wpadłam na szalony pomysł.
     - Zamieszkaj u mnie! - Wykrzyknęłam z podekscytowaniem.
     - To chyba nie jest dobry pomysł... No bo wiesz ja muszę płacić czynsz i to będzie bez sensu, jak nie będę tam mieszkała. - Usłyszałam, że przyjaciółka się waha.
     - No to sprzedaj ten dom. U mnie jest tak dużo miejsca, że jedna dziewczyna nie jest w stanie go zapełnić.
      - No...dobra. Muszę się tylko spakować. I niedługo przyjadę.
      - Ok!- Byłam bardzo szczęśliwa. W końcu nie będę czuła się samotna.
      - Do zobaczenia. Pa!
      - Pa.- Odpowiedziałam i zakończyłam połączenie.
Wygrzebałam się z łóżka i usiadłam do laptopa. Sprawdziłam mail, oraz założyłam twittera. Weszłam na profil Liama i napisałam tweeta.
                             ,,Ja też dziękuję.
                               Merry"

Ubrałam To i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i zorientowałam się, że nic w niej nie ma. Spięłam włosy w koczka i postanowiłam iść do super marketu, ale najpierw zamówiłam pizzę.
************************************************************************
Akurat po skończeniu posiłku usłyszałam domofon. Uchyliłam drzwi wyjrzałam na dwór. Przed furtką stała uśmiechnięta Suzan. Dziewczyna była obładowana różnymi pakunkami i walizkami.
   - Już jesteś? - Spytałam mile zaskoczona. Zaprosiłam przyjaciółkę do środka. Razem z dziewczyną do domu wbiegły dwa koty.Powiedziałam przyjaciółce, gdzie jest jej pokój i przebrałam się.Ja ubrałam To.
 Dziewczyna poprosiła mnie, żebym zawiozła ją na casting do X-Factora.  Zgodziłam się z entuzjazmem. Postanowiła, że w drodze powrotnej pójdziemy na zakupy.
Wsiadłyśmy do samochodu.