Tylko takie mini promowanie. Fanny.
*************
Obudziłam się w domu. Obok mnie leżał Harry. Przypomniała mi się wczorajsza noc. po głowie chodziła mi tylko jedna myśl: "O mój boże ile ja wypiłam".
Głowa bolała mnie nie miłosiernie.
-Jak ja się tu znalazłem? - spytał zadziwiony Harry.
-Czy ja wyglądam na kogoś kto wie? - powiedziałam ironicznie zakrywając się kołdrą.
Zaśmiał się. To chyba miało oznaczać nie.
-Ty sobie idź po swoje ubrania a ja nie patrze. - powiedziałam i cała ukryłam się pod kołdrą.
Po chwili już go nie było, jednak na wszelki wypadek owinęłam się w pościel i poszłam do garderoby. Zamknęłam się na klucz.
Ubrałam się w to.
-Nic nic pamiętasz, co? - powiedział Harry gdy zeszłam na dół żeby zrobić śniadanie.
-Ani sekundy. - skłamałam.
Właściwie pamiętałam dość dużo. Tylko samego powrotu jakoś nie za bardzo.
-Szkoda. - westchnął.
Nie wiedziałam czy taka szkoda. Dla mnie dziwne jest to, że w ogóle coś pamiętam.
-Miejmy nadzieje, że chociaż było fajnie. - zaśmiał się chłopak.
-Zboczeniec. - powiedziałam i zaczęłam smażyć naleśniki.
Zaczęłam się zastanawiać jak teraz wgonić Hazze z domu. Przecież przed moim domem zawsze byli paparazzi. Gdyby wyszedł nad ranem z mojego domu mogło by się to wydać ciut podejrzane. Choć słusznie. Bo przecież tak było.
-Coś Cię martwi. - powiedział troskliwie Harry.
-Wiesz. Jak masz zamiar stąd wyjść. - odpowiedziałam.
Dziwnie się na mnie spojrzał.
-Przez drzwi? - zaśmiał się.
Roześmiałam się. Dobrze wiedział o co mi chodzi. Chyba.
-Nie wiesz o co mi chodzi? - spytałam wciąż chichocząc.
-Żeby się nie rozeszły prawdziwe plotki? - zaśmiał się.
-Tak. - powiedziałam całkiem poważnie.
Chłopak od razu się uspokoił.
-Czeka. Mam pomysł. - powiedział.
Poszliśmy do pokoju z komputerami. Kazał mi zapytać się swoich obserwujących co pomyśleliby o moim związku z Harrym Stylesem. On miał zrobić to samo.
-Nareszcie spytałaś, tak, super, nigdy nie lubiłam Louisa. - czytałam po kolei odpowiedzi.
-Moje są podobne. - powiedział podekscytowany.
-Yeaaaaaaaaaaaaaaaaaah! - krzyknęłam.
Harry wybuchnął śmiechem. Wkrótce do niego dołączyłam.
-Hej! - w pewnym momencie spoważniałam.
-Co się stało? - zapytał przerażony.
-Won z mojego domu! - powiedziałam i wywaliłam chłopaka za drzwi. -Żartowałam. - powiedziałam i otworzyłam drzwi z powrotem.
Przerażony Hazza wszedł do domu.
-Matko boska. - powiedział przerażony.
Spojrzał się na mnie jak na ducha. Po chwili rzucił się na mnie. Przytulił mnie i namiętnie pocałował.
-Już nigdy Cię nikomu nie oddam. - powiedział patrząc mi w oczy.
Wymiana Louisa była dość słuszna. Choć czegoś mi w Harrym brakowało. Tylko nie dokońca wiem czego.
sobota, 12 stycznia 2013
piątek, 11 stycznia 2013
Część 1 Adventure 40 / Larry
Nie czułam się dziś zbyt dobrze. Kręciło mnie w żołądku, bolała mnie głowa i piekły oczy.
-Zrobimy tu mega imprę. - powiedział Niall.
-Znowu? - jęknęła Ingrid.
-Tak. - odpowiedział śmiejąc się Harry.
Często przychodziłam do ich domu. Po prostu dobrze się z nimi czułam. Ale ogólnie to mieszkałam w starym domu Marry. Dom był duży i pusty. Do tego niewiarygodnie nudny.
-Ja chyba nie przyjdę. - westchnęłam.
-Czemu powiedział zmartwiony Harry.
-Nie czuję się najlepiej. - powiedziałam.
Louis nigdy się mnie o nic nie pytał. Ani mnie raczej nie przytulał bez powodu. A Hazza bez przerwy. Naprawdę mnie kochał. Albo raczej miał jakąś obsesje na moim punkcie.
-Oj, chociaż spróbuj. - namawiał mnie Zayn.
-Ok. A Lou będzie? - spytałam.
-Tak. - oznajmił ironicznie Niall.
-Harry możemy pogadać? - spytałam wstając z kanapy.
-Jasne. - powiedział i zaciągnął mnie do kuchni.
Nie wiedziałam czy jestem pewna tego, co chce mu powiedzieć ale gdzieś w środku czułam, że nie pożałuję.
-Wiesz bo ja raczej już nie wrócę do Louisa...
-Więc nie chcesz, żeby przyszedł. - przerwał mi w połowie zdania.
-Nie o to chodzi. Po prostu teraz nic mnie nie blokuję żebym powiedziała Ci, że...
Harry nie kazał mi dokańczać. Mocno mnie przytulił. Wiedział, że to dla mnie ciężkie.
Postanowiłam szybko zadzwonić do pana Tomlinsona żeby mu to powiedzieć.
-Louis, to nie ma sensu. Powinieneś zaakceptować mój wybór. Chcę być szczęśliwa z nim bo z tobą już nie mogę. - prawię krzyknęłam.
-Nie mogę. - powiedział.
-Sam tego chciałeś. - westchnęłam z wyrzutem.
-Ale nie myślałem, że on to zrobi. - powiedział i się rozłączył.
Odłożyłam telefon energicznie na łóżko. Prawię go rzuciłam.
-Zrobimy tu mega imprę. - powiedział Niall.
-Znowu? - jęknęła Ingrid.
-Tak. - odpowiedział śmiejąc się Harry.
Często przychodziłam do ich domu. Po prostu dobrze się z nimi czułam. Ale ogólnie to mieszkałam w starym domu Marry. Dom był duży i pusty. Do tego niewiarygodnie nudny.
-Ja chyba nie przyjdę. - westchnęłam.
-Czemu powiedział zmartwiony Harry.
-Nie czuję się najlepiej. - powiedziałam.
Louis nigdy się mnie o nic nie pytał. Ani mnie raczej nie przytulał bez powodu. A Hazza bez przerwy. Naprawdę mnie kochał. Albo raczej miał jakąś obsesje na moim punkcie.
-Oj, chociaż spróbuj. - namawiał mnie Zayn.
-Ok. A Lou będzie? - spytałam.
-Tak. - oznajmił ironicznie Niall.
-Harry możemy pogadać? - spytałam wstając z kanapy.
-Jasne. - powiedział i zaciągnął mnie do kuchni.
Nie wiedziałam czy jestem pewna tego, co chce mu powiedzieć ale gdzieś w środku czułam, że nie pożałuję.
-Wiesz bo ja raczej już nie wrócę do Louisa...
-Więc nie chcesz, żeby przyszedł. - przerwał mi w połowie zdania.
-Nie o to chodzi. Po prostu teraz nic mnie nie blokuję żebym powiedziała Ci, że...
Harry nie kazał mi dokańczać. Mocno mnie przytulił. Wiedział, że to dla mnie ciężkie.
Postanowiłam szybko zadzwonić do pana Tomlinsona żeby mu to powiedzieć.
-Louis, to nie ma sensu. Powinieneś zaakceptować mój wybór. Chcę być szczęśliwa z nim bo z tobą już nie mogę. - prawię krzyknęłam.
-Nie mogę. - powiedział.
-Sam tego chciałeś. - westchnęłam z wyrzutem.
-Ale nie myślałem, że on to zrobi. - powiedział i się rozłączył.
Odłożyłam telefon energicznie na łóżko. Prawię go rzuciłam.
*****
Była już osiemnasta. Zaraz mieli przyjść goście do chłopaków. Nadal rozważałam przyjście. Mogło być naprawdę fajnie. Jednak ja nie chciałam spotkać Louisa. Ale za to chciałam spotkać Harrego.
Dobrze. Ubrałam to. Miałam nadzieje, że chłopcy docenią moje poświęcenie.
Po chwili byłam już na miejscu impreza trwała w najlepsze. Przed wejściem zmieniłam jeszcze buty na czarne szpilki. Gdy byłam gotowa po prostu weszłam. Wszyscy tańczyli.
Poczułam czyjś dotyk na lewej ręce. Ktoś mnie pociągnął. Okazało się, że był to Harry.
-Zatańczysz? - zapytał.
Zaczął się wygłupiać. Ja (jak to ja) nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Jasne. - powiedziałam.
Zaczęliśmy tańczyć. To znaczy raczej to się nie nazywa taniec. To... Nie wiem co to było. Na pewno nie taniec.
Puścili wolny kawałek. Trochę się skrępowałam. Zupełnie inaczej niż Harry. Bo on wydawał się dziękować bogu, że puścili coś wolnego. Dla mnie to było dość dziwne. W sensie jego reakcja. Nietypowa.
-Co ty taki szczęśliwy? - spytałam.
-Louis. Ma dziwną minę. - zaśmiał się i upadł na podłogę.
Odwróciłam się. Faktycznie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Ha. Ha. - zaśmiał się sarkastycznie Louis.
Przypomniał mi się tekst który zawszę go rozśmieszał.
-Przypraw mnie pieprzem. - wybuchłam śmiechem.
Aż mi łzy poleciały z oczu. Nie mogłam przestać. Zresztą chłopcy też.
-Co ty taki szczęśliwy? - spytałam.
-Louis. Ma dziwną minę. - zaśmiał się i upadł na podłogę.
Odwróciłam się. Faktycznie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Ha. Ha. - zaśmiał się sarkastycznie Louis.
Przypomniał mi się tekst który zawszę go rozśmieszał.
-Przypraw mnie pieprzem. - wybuchłam śmiechem.
Aż mi łzy poleciały z oczu. Nie mogłam przestać. Zresztą chłopcy też.
Zwiastun: Adventure 40
Wyprzedziłam Marry. Znów. Czy to nie fajnie? Dla mnie tak. Larry rządzi na imprezkach a Lirry może posprzątać. Bez urazy słodziaczku i Happy Birthday z okazji wczorajszych urodzin.
************
Była środa. Wydawałby się to normalny dzień jednak nim nie był. Tego dnia zmarłam odeszłam z świata. W dość nie typowych okolicznościach.
Część 1
-Louis, to nie ma sensu. Powinieneś zaakceptować mój wybór. Chcę być szczęśliwa z nim bo z tobą już nie mogę. - prawię krzyknęłam.
Część 2
-Już nigdy Cię nikomu nie oddam. - powiedział patrząc mi w oczy.
Wymiana Louisa była dość słuszna.
Część 3
To był koniec. Mój koncert się nie odbędzie. Przynajmniej dopóki to się nie skończy. Louis powienien przestać mnie nękać.
Część 1
-Louis, to nie ma sensu. Powinieneś zaakceptować mój wybór. Chcę być szczęśliwa z nim bo z tobą już nie mogę. - prawię krzyknęłam.
Część 2
-Już nigdy Cię nikomu nie oddam. - powiedział patrząc mi w oczy.
Wymiana Louisa była dość słuszna.
Część 3
To był koniec. Mój koncert się nie odbędzie. Przynajmniej dopóki to się nie skończy. Louis powienien przestać mnie nękać.
czwartek, 10 stycznia 2013
Adventure 39
Leniwie się przeciągnęłam i spojrzałam na zegarek, 15.00.
-Harry, piętnasta. - powiedziałam zaspanym głosem.
Chłopacy nie mieli już więcej wolnych łóżek a kanapy nie mieli. A więc musiałam spać z którymś z nich. Nie wiem dlaczego wybrałam Harrego. Po prostu stwierdziłam, że to będzie najlepszy wybór.
-Hmm... - mruknął po czym podniósł się zaspany.
Zrobiłam to co on. Rozeszliśmy się do łazienek. Ubrałam to. Do tego splotłam włosy w warkocza.
-Świetnie wyglądasz. - powiedział Niall jedząc.
Obok niego siedziała zmęczona Ingrid.
-Idę gdzieś. - oznajmiłam i wybiegłam z domu.
Narzuciłam na siebie szybko mój płaszcz. Było dość chłodno. Ale nie zimno.
To co zobaczyłam lekko mnie przeraziłam. Louis wysiadał z taksówki z bukietem kwiatów. Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
-Harry się ucieszy. - powiedziałam szorstko i odeszłam.
Czułam na sobie przez chwilę jeszcze jego wzrok jednak ani myślałam żeby się obejrzeć. Po co był mi on? Przecież miałam jeszcze Biebera, Harrego i Gierszała.
-Czekaj! - krzyknął i za mną pobiegł.
-Odwal się! - odkrzyknęłam.
Wręczył mi kwiaty. Przewróciłam oczami i rzuciłam go za siebie.
-Dlaczego? - spytał okropnie zdołowany.
-A jak myślisz? Może dlatego, że postąpiłeś bardzo głupio i na moich oczach całowałeś się z Natalii. - powiedziałam wściekła.
-Wiem. Przepraszam. - powiedział.
-Naprawdę myślisz, że mnie przeprosisz a ja Ci wpadnę w ramiona? Zdradziłeś mnie! - krzyknęłam i dałam chłopakowi mocno z plaskacza w policzek.
-Rozumiem Cię ale to nie moja wina. - powiedział rozkojarzony.
-Nie! A czyja? Może Harrego bo miał problemy miłosne. Ale chciałam zauważyć, że to między innymi też przez Ciebie. - powiedziałam ironicznie.
-Dobrze. Moja. Ale ja bardzo, bardzo bym chciał, żebyś mi wybaczyła. - powiedział.
-Szkoda, że to jednostronne. - parsknęłam.
Na jego dalsze pytania nie odpowiadałam. Po prostu szłam i na niego nie patrzyłam.
-Masz. Daj Natalii. - powiedziałam i wręczyłam mu pierścionek zaręczynowy.
Był zaszokowany. Włożył pierścionek do kieszeni i uciekł. Ja też zaczęłam. Tylko w inną stronę.
Właśnie w ten sposób przypomniało mi się, że mam w kieszeni pierścionek zaręczynowy. Nie miałam ani siły ani ochoty teraz wlec się w drugą stronę.
Ktoś zaczął do mnie dzwonić bo usłyszałam Culture Club - Karma Chameleon.
-Halo? - powiedziałam.
-Louis oszalał. Powiedział, że mam być z tobą żeby nikt inny nie był. - usłyszałam głos Harrego.
-Aha. To miło z jego strony ale mogę robić co chcę. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Ale zaczęłam rozmyślać nad tym jak to byłoby gdybym znów była z Hazzą. Pewnie fajnie. Nie kłócilibyśmy się. Od początku mojej znajomości z 1D już z każdym się kłóciłam tylko nie z Harrym. Mielibyśmy słodkie dzieci. To znaczy nie wiadomo do kogo podobne ale oczy chyba będzie się dało rozróżnić. Mielibyśmy wielki dom i codziennie byśmy spali do 15.00. Czy to nie byłoby życie idealne?
-Suzan Tattersall! - pisnęła jakaś dziewczyna.
Szybko do mnie podbiegła i poprosiła o autograf.
-Tak mi przykro z powodu tego, że Louis Cię zdradził. Ja i moje koleżanki regularnie go hate-ujemy. - powiedziała przejętym głosem.
-Mi też przykro. - westchnęłam.
-Powinnaś być z Justinem. - pisnęła.
Wryłam w ziemie i dziwnie się na nią spojrzałam.
-Nigdy nie robię tego co powinnam. - zaśmiałam się.
-To chociaż z Harrym. Nie z tym polakiem bo jeszcze wyjedziesz do polski. - powiedziała zrozpaczona.
-Nie przejmuj się. - powiedziałam i ją przytuliłam.
-Nie zachowuj się jak Harry. - zaśmiała się.
-Dobrze. - zachichotałam.
Polubiłam tą dziewczynę. Miała brązowe włosy tak jak ja przed farbowaniem.
-Wyglądasz super w tym kolorze. - powiedziała i dotknęła moich włosów.
-Wiem. - zaśmiałam się.
-Harry, piętnasta. - powiedziałam zaspanym głosem.
Chłopacy nie mieli już więcej wolnych łóżek a kanapy nie mieli. A więc musiałam spać z którymś z nich. Nie wiem dlaczego wybrałam Harrego. Po prostu stwierdziłam, że to będzie najlepszy wybór.
-Hmm... - mruknął po czym podniósł się zaspany.
Zrobiłam to co on. Rozeszliśmy się do łazienek. Ubrałam to. Do tego splotłam włosy w warkocza.
-Świetnie wyglądasz. - powiedział Niall jedząc.
Obok niego siedziała zmęczona Ingrid.
-Idę gdzieś. - oznajmiłam i wybiegłam z domu.
Narzuciłam na siebie szybko mój płaszcz. Było dość chłodno. Ale nie zimno.
To co zobaczyłam lekko mnie przeraziłam. Louis wysiadał z taksówki z bukietem kwiatów. Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
-Harry się ucieszy. - powiedziałam szorstko i odeszłam.
Czułam na sobie przez chwilę jeszcze jego wzrok jednak ani myślałam żeby się obejrzeć. Po co był mi on? Przecież miałam jeszcze Biebera, Harrego i Gierszała.
-Czekaj! - krzyknął i za mną pobiegł.
-Odwal się! - odkrzyknęłam.
Wręczył mi kwiaty. Przewróciłam oczami i rzuciłam go za siebie.
-Dlaczego? - spytał okropnie zdołowany.
-A jak myślisz? Może dlatego, że postąpiłeś bardzo głupio i na moich oczach całowałeś się z Natalii. - powiedziałam wściekła.
-Wiem. Przepraszam. - powiedział.
-Naprawdę myślisz, że mnie przeprosisz a ja Ci wpadnę w ramiona? Zdradziłeś mnie! - krzyknęłam i dałam chłopakowi mocno z plaskacza w policzek.
-Rozumiem Cię ale to nie moja wina. - powiedział rozkojarzony.
-Nie! A czyja? Może Harrego bo miał problemy miłosne. Ale chciałam zauważyć, że to między innymi też przez Ciebie. - powiedziałam ironicznie.
-Dobrze. Moja. Ale ja bardzo, bardzo bym chciał, żebyś mi wybaczyła. - powiedział.
-Szkoda, że to jednostronne. - parsknęłam.
Na jego dalsze pytania nie odpowiadałam. Po prostu szłam i na niego nie patrzyłam.
-Masz. Daj Natalii. - powiedziałam i wręczyłam mu pierścionek zaręczynowy.
Był zaszokowany. Włożył pierścionek do kieszeni i uciekł. Ja też zaczęłam. Tylko w inną stronę.
Właśnie w ten sposób przypomniało mi się, że mam w kieszeni pierścionek zaręczynowy. Nie miałam ani siły ani ochoty teraz wlec się w drugą stronę.
Ktoś zaczął do mnie dzwonić bo usłyszałam Culture Club - Karma Chameleon.
-Halo? - powiedziałam.
-Louis oszalał. Powiedział, że mam być z tobą żeby nikt inny nie był. - usłyszałam głos Harrego.
-Aha. To miło z jego strony ale mogę robić co chcę. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Ale zaczęłam rozmyślać nad tym jak to byłoby gdybym znów była z Hazzą. Pewnie fajnie. Nie kłócilibyśmy się. Od początku mojej znajomości z 1D już z każdym się kłóciłam tylko nie z Harrym. Mielibyśmy słodkie dzieci. To znaczy nie wiadomo do kogo podobne ale oczy chyba będzie się dało rozróżnić. Mielibyśmy wielki dom i codziennie byśmy spali do 15.00. Czy to nie byłoby życie idealne?
-Suzan Tattersall! - pisnęła jakaś dziewczyna.
Szybko do mnie podbiegła i poprosiła o autograf.
-Tak mi przykro z powodu tego, że Louis Cię zdradził. Ja i moje koleżanki regularnie go hate-ujemy. - powiedziała przejętym głosem.
-Mi też przykro. - westchnęłam.
-Powinnaś być z Justinem. - pisnęła.
Wryłam w ziemie i dziwnie się na nią spojrzałam.
-Nigdy nie robię tego co powinnam. - zaśmiałam się.
-To chociaż z Harrym. Nie z tym polakiem bo jeszcze wyjedziesz do polski. - powiedziała zrozpaczona.
-Nie przejmuj się. - powiedziałam i ją przytuliłam.
-Nie zachowuj się jak Harry. - zaśmiała się.
-Dobrze. - zachichotałam.
Polubiłam tą dziewczynę. Miała brązowe włosy tak jak ja przed farbowaniem.
-Wyglądasz super w tym kolorze. - powiedziała i dotknęła moich włosów.
-Wiem. - zaśmiałam się.
Part 23 Lirry
- Louis? Halo! Louis! Co się stało?- Spytałam z przerażeniem.
- Nic.- Odpowiedział, ale widziałam, że kłamał.
- Naprawdę?
- To była Suzan. To ona zadzwoniła. Zaśpiewała mi Why Don't You Love Me.
- Wiem, że nie jest to dla ciebie łatwe, ale nie możesz się poddawać. Musisz walczyć do końca jeśli ci na niej zależy. Wszyscy wiedzą, że ją skrzywdziłeś, ale musisz to jakoś naprawić.-Zawiesiłam głos.- A ja ci w tym pomogę. - Powiedziałam już z uśmiechem.
- Naprawdę? Dziękuję!- Wykrzyknął uradowany.
- Chodźmy na kręgle. Może to cię jakoś rozerwie. Tylko najpierw zadzwonię do Liama, żeby się o mnie nie martwił. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Usłyszałam sygnał.
-Tak?
- Kochanie, wrócę trochę później. Teraz idę z Louisem na kręgle. Dobrze?
- Z Louisem powiadasz. Rób co chcesz. Wiem, że nie popełnisz głupstwa i jesteś odpowiedzialna, więc ok.
- Dziękuję. Zobaczymy się jak wrócę. Papa.- Powiedziałam i się rozłączyłam.
**********************************************************
Właśnie wróciliśmy z kręgli. Rozsiadłam się na kanapie w domu Louisa, a on usiadł obok mnie. Oglądaliśmy jakąś komedię. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyjaciel spojrzał na mnie pytająco.
- Idź otworzyć.- Zaśmiałam się.
Pasiasty posłuchał mnie i wyszedł z salonu. Po chwili usłyszałam piosenkę We Are Never Ever Getting Back Together-Taylor Swift. Podeszłam do drzwi.
- Lou co jest?- Spytałam ze zdziwieniem widząc przerażoną minę chłopaka.
- Spójrz tam.- Powiedział i pokazał na zewnątrz.
Ja również się przestraszyłam. Było tam stado fanek, śpiewająca Taylor i... Suzan(!).
- Suzan. Tu jesteś! Ty nawet nie wiesz jak ja się o ciebie martwiłam!- Wykrzyknęłam i przepchnęłam się do przyjaciółki. Rzuciłam się na nią ze śmiechem.
- Uważaj, bo mnie udusisz.- Wydyszała moja młodsza ,,siostrzyczka".
Lekko poluźniłam uścisk, ale jej nie puściłam, jakbym bała się, że znowu gdzieś pojedzie. Sama byłam zaskoczona swoim zachowaniem.
- Chodź się przejść. Musimy pogadać.- Zaproponowałam.
- Jasne.- Zgodziła się i poszłyśmy.
************************************************************
Spacerowałyśmy po pustym parku.
- Masz gdzie mieszkać?
- Tak. Na razie będę mieszkała u chłopaków.
- Wiesz, że możesz u mnie i Liama.
- Nie chcę się narzucać.
- Nie narzucasz się, ale jeśli nie chcesz... Mam pomysł. Pamiętasz ten dom, w którym mieszkałyśmy?
- Jasne.
- Zamieszkaj tam. On i tak stoi pusty.
- Mogę? Naprawdę?- Wykrzyknęła z zadowoleniem.
- Oczywiście.
-Dziękuję! A tak w ogóle to mam pytanie. Po czyjej ty jesteś stronie?
- Bardziej po twojej, ale chcę dla was obydwojga jak najlepiej.
*************************************************************
- Już jestem!- Zawołałam od progu. Ze środka słychać było jakieś śmiechy. Nagle przede mną pojawił się Liam.
- Wchodź tylko się nie wystrasz.- Powiedział, złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu.
W pokoju siedziało chyba 30 rozbawionych czymś dziewczyn.
- Cześć.- Przywitałam się z lekkim uśmiechem.
- Merry! Witaj. Dobrze, że wróciłaś, bo Liam mówił tylko o Tobie, a my jesteśmy ciekawe, czy naprawdę jesteś taka jak On Cię opisuje.- Powiedziała jakaś niska brunetka.
- Nie wierzycie mu?
- Niezbyt.- Tym razem odezwała się wysoka, ale pulchna blondynka.
- Czy Twoje włosy są farbowane, czy naturalnie masz takie rude?
- Naturalne. Muszę przyznać się, że nigdy ich nie farbowałam.- Trochę dziwnie było mi odpowiadać na pytania Directionerek i to w moim domu.
- To ja może już nie będę wam przeszkadzać...- Powiedziałam, chcąc wyjść z domu i ochłonąć.
- Nie przeszkadzasz. Naprawdę.- Stwierdziło około 10 dziewczyn jednocześnie.
- Liam idę do chłopców.- Szepnęłam mu na ucho i wybiegłam z budynku.
Po chwili stałam już przed villą reszty. Zadzwoniłam do furtki- otworzył mi Zayn.
- Hej Zayn. Jak tam z Arią, znalazła się?
- Tak, ale zerwaliśmy. Stwierdziliśmy, że ten związek nie ma sensu.
- Szkoda, ale cóż... Zdarza się.
- Wchodź.- Zaproponował.
- Hej chłopcy!
- Cześć Merry!- Przywitaliśmy się tak jak za starych dobrych czasów.
- Mogę wam chwilkę poprzeszkadzać?
- Jasne. Coś się stało?- Spytał zawsze opiekuńczy Harry.
- Nie. To znaczy- tak. Liam zaprosił do naszego domu z 30 fanek.
- Co? Nie dziwię Ci się, że sobie poszłaś.- Oburzył się Niall.
- Co temu Liamowi odwala.- Tym razem to Zayn.
- Ej chłopcy. Nie jest źle. Może chciał po prostu z nimi pogadać. Zobaczycie za chwilkę tu po mnie przyjedzie.- Usiedliśmy na fotelach przed telewizorem i oglądaliśmy jakiś głupawy serial, który strasznie wciągnął Nialla i Harrego. Zayn widząc, że też się strasznie nudzę dźgnął mnie w ramię.
- Choć na spacer, bo mi tu zaśniesz. - Szepnął, tak żeby nie przeszkadzać chłopakom.
Kiwnęłam głową i cicho wstałam. Zayn zrobił to samo. Ubraliśmy buty i wyszliśmy. Przyjaciel nie wiadomo skąd wytrzasnął butelkę z wodą i mnie nią oblał.
- Idioto! Teraz musimy wracać do domu. I dlaczego? A dlatego, że zachciało Ci się bawić wodą. Umrzemy z nudów!- Zawodziłam udając rozpacz.
- Nie przesadzaj. Nigdzie nie wracamy. Jak tak bardzo Ci przeszkadza, że masz mokre ciuchy to choć na zakupy. Coś ci kupię.- Powiedział śmiejąc się i skierował się w stronę centrum handlowego.
- Nie będziesz mi nic kupował. Sama mam swoją kasę.
W sklepie Zayn od razu rzucił się na sklep z lusterkami. Ja poszłam do jakiegoś z ciuchami. Po chwili szukania znalazłam świetny zestaw, który od razu kupiłam. Poszłam do Zayna.
- Słuchaj ja idę się przebrać. Zaraz po Ciebie wrócę.- Powiedziałam jak do małego dziecka i udałam się do łazienki.
Ubrałam zakupione przeze mnie ubrania, ;pomalowałam usta i oczy. Byłam gotowa. Mokre rzecz wrzuciłam do torebki po zakupach.
- Już jestem. Wiem, że tęskniłeś, ale płakać nie musiałeś.- Skomentowałam zaczerwienione oczy chłopaka.
- Ej. Oczy mnie pieką, bo się chyba wysuszyły, a Ty się ze mnie śmiejesz.
- Nie marudź tylko chodź. Musimy już wracać.
- Ok.
***************************************************
Po chwili byliśmy już w domu chłopców.
- Już jesteśmy!- Krzyknęłam od progu.
- No nareszcie. Martwiliśmy się o was. Nawet nie zauważyliśmy jak wyszliście.- Nawrzeszczał na mnie Niall.
- Ładnie to tak krzyczeć na mnie?- Spytałam ze smutkiem.
- No właśnie. Niall nie krzycz na naszą kochaną siostrzyczkę.- Stanął w mojej obranie Harry.
- Hej kochanie.- W tym momencie z góry zszedł Liam.
- O tutaj jesteś. I jak się rozmawiało z fankami? Jestem pewna, że lepiej niż ze mną. Co?
- Nie gniewaj się. Paul kazał mi je zaprosić. Jakbym odmówił to mielibyśmy niezłe kłopoty.
- Ok. Rozumiem. Może chodźmy do kina. Co wy na to?
- Nic.- Odpowiedział, ale widziałam, że kłamał.
- Naprawdę?
- To była Suzan. To ona zadzwoniła. Zaśpiewała mi Why Don't You Love Me.
- Wiem, że nie jest to dla ciebie łatwe, ale nie możesz się poddawać. Musisz walczyć do końca jeśli ci na niej zależy. Wszyscy wiedzą, że ją skrzywdziłeś, ale musisz to jakoś naprawić.-Zawiesiłam głos.- A ja ci w tym pomogę. - Powiedziałam już z uśmiechem.
- Naprawdę? Dziękuję!- Wykrzyknął uradowany.
- Chodźmy na kręgle. Może to cię jakoś rozerwie. Tylko najpierw zadzwonię do Liama, żeby się o mnie nie martwił. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Usłyszałam sygnał.
-Tak?
- Kochanie, wrócę trochę później. Teraz idę z Louisem na kręgle. Dobrze?
- Z Louisem powiadasz. Rób co chcesz. Wiem, że nie popełnisz głupstwa i jesteś odpowiedzialna, więc ok.
- Dziękuję. Zobaczymy się jak wrócę. Papa.- Powiedziałam i się rozłączyłam.
**********************************************************
Właśnie wróciliśmy z kręgli. Rozsiadłam się na kanapie w domu Louisa, a on usiadł obok mnie. Oglądaliśmy jakąś komedię. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyjaciel spojrzał na mnie pytająco.
- Idź otworzyć.- Zaśmiałam się.
Pasiasty posłuchał mnie i wyszedł z salonu. Po chwili usłyszałam piosenkę We Are Never Ever Getting Back Together-Taylor Swift. Podeszłam do drzwi.
- Lou co jest?- Spytałam ze zdziwieniem widząc przerażoną minę chłopaka.
- Spójrz tam.- Powiedział i pokazał na zewnątrz.
Ja również się przestraszyłam. Było tam stado fanek, śpiewająca Taylor i... Suzan(!).
- Suzan. Tu jesteś! Ty nawet nie wiesz jak ja się o ciebie martwiłam!- Wykrzyknęłam i przepchnęłam się do przyjaciółki. Rzuciłam się na nią ze śmiechem.
- Uważaj, bo mnie udusisz.- Wydyszała moja młodsza ,,siostrzyczka".
Lekko poluźniłam uścisk, ale jej nie puściłam, jakbym bała się, że znowu gdzieś pojedzie. Sama byłam zaskoczona swoim zachowaniem.
- Chodź się przejść. Musimy pogadać.- Zaproponowałam.
- Jasne.- Zgodziła się i poszłyśmy.
************************************************************
Spacerowałyśmy po pustym parku.
- Masz gdzie mieszkać?
- Tak. Na razie będę mieszkała u chłopaków.
- Wiesz, że możesz u mnie i Liama.
- Nie chcę się narzucać.
- Nie narzucasz się, ale jeśli nie chcesz... Mam pomysł. Pamiętasz ten dom, w którym mieszkałyśmy?
- Jasne.
- Zamieszkaj tam. On i tak stoi pusty.
- Mogę? Naprawdę?- Wykrzyknęła z zadowoleniem.
- Oczywiście.
-Dziękuję! A tak w ogóle to mam pytanie. Po czyjej ty jesteś stronie?
- Bardziej po twojej, ale chcę dla was obydwojga jak najlepiej.
*************************************************************
- Już jestem!- Zawołałam od progu. Ze środka słychać było jakieś śmiechy. Nagle przede mną pojawił się Liam.
- Wchodź tylko się nie wystrasz.- Powiedział, złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu.
W pokoju siedziało chyba 30 rozbawionych czymś dziewczyn.
- Cześć.- Przywitałam się z lekkim uśmiechem.
- Merry! Witaj. Dobrze, że wróciłaś, bo Liam mówił tylko o Tobie, a my jesteśmy ciekawe, czy naprawdę jesteś taka jak On Cię opisuje.- Powiedziała jakaś niska brunetka.
- Nie wierzycie mu?
- Niezbyt.- Tym razem odezwała się wysoka, ale pulchna blondynka.
- Czy Twoje włosy są farbowane, czy naturalnie masz takie rude?
- Naturalne. Muszę przyznać się, że nigdy ich nie farbowałam.- Trochę dziwnie było mi odpowiadać na pytania Directionerek i to w moim domu.
- To ja może już nie będę wam przeszkadzać...- Powiedziałam, chcąc wyjść z domu i ochłonąć.
- Nie przeszkadzasz. Naprawdę.- Stwierdziło około 10 dziewczyn jednocześnie.
- Liam idę do chłopców.- Szepnęłam mu na ucho i wybiegłam z budynku.
Po chwili stałam już przed villą reszty. Zadzwoniłam do furtki- otworzył mi Zayn.
- Hej Zayn. Jak tam z Arią, znalazła się?
- Tak, ale zerwaliśmy. Stwierdziliśmy, że ten związek nie ma sensu.
- Szkoda, ale cóż... Zdarza się.
- Wchodź.- Zaproponował.
- Hej chłopcy!
- Cześć Merry!- Przywitaliśmy się tak jak za starych dobrych czasów.
- Mogę wam chwilkę poprzeszkadzać?
- Jasne. Coś się stało?- Spytał zawsze opiekuńczy Harry.
- Nie. To znaczy- tak. Liam zaprosił do naszego domu z 30 fanek.
- Co? Nie dziwię Ci się, że sobie poszłaś.- Oburzył się Niall.
- Co temu Liamowi odwala.- Tym razem to Zayn.
- Ej chłopcy. Nie jest źle. Może chciał po prostu z nimi pogadać. Zobaczycie za chwilkę tu po mnie przyjedzie.- Usiedliśmy na fotelach przed telewizorem i oglądaliśmy jakiś głupawy serial, który strasznie wciągnął Nialla i Harrego. Zayn widząc, że też się strasznie nudzę dźgnął mnie w ramię.
- Choć na spacer, bo mi tu zaśniesz. - Szepnął, tak żeby nie przeszkadzać chłopakom.
Kiwnęłam głową i cicho wstałam. Zayn zrobił to samo. Ubraliśmy buty i wyszliśmy. Przyjaciel nie wiadomo skąd wytrzasnął butelkę z wodą i mnie nią oblał.
- Idioto! Teraz musimy wracać do domu. I dlaczego? A dlatego, że zachciało Ci się bawić wodą. Umrzemy z nudów!- Zawodziłam udając rozpacz.
- Nie przesadzaj. Nigdzie nie wracamy. Jak tak bardzo Ci przeszkadza, że masz mokre ciuchy to choć na zakupy. Coś ci kupię.- Powiedział śmiejąc się i skierował się w stronę centrum handlowego.
- Nie będziesz mi nic kupował. Sama mam swoją kasę.
W sklepie Zayn od razu rzucił się na sklep z lusterkami. Ja poszłam do jakiegoś z ciuchami. Po chwili szukania znalazłam świetny zestaw, który od razu kupiłam. Poszłam do Zayna.
- Słuchaj ja idę się przebrać. Zaraz po Ciebie wrócę.- Powiedziałam jak do małego dziecka i udałam się do łazienki.
Ubrałam zakupione przeze mnie ubrania, ;pomalowałam usta i oczy. Byłam gotowa. Mokre rzecz wrzuciłam do torebki po zakupach.
- Już jestem. Wiem, że tęskniłeś, ale płakać nie musiałeś.- Skomentowałam zaczerwienione oczy chłopaka.
- Ej. Oczy mnie pieką, bo się chyba wysuszyły, a Ty się ze mnie śmiejesz.
- Nie marudź tylko chodź. Musimy już wracać.
- Ok.
***************************************************
Po chwili byliśmy już w domu chłopców.
- Już jesteśmy!- Krzyknęłam od progu.
- No nareszcie. Martwiliśmy się o was. Nawet nie zauważyliśmy jak wyszliście.- Nawrzeszczał na mnie Niall.
- Ładnie to tak krzyczeć na mnie?- Spytałam ze smutkiem.
- No właśnie. Niall nie krzycz na naszą kochaną siostrzyczkę.- Stanął w mojej obranie Harry.
- Hej kochanie.- W tym momencie z góry zszedł Liam.
- O tutaj jesteś. I jak się rozmawiało z fankami? Jestem pewna, że lepiej niż ze mną. Co?
- Nie gniewaj się. Paul kazał mi je zaprosić. Jakbym odmówił to mielibyśmy niezłe kłopoty.
- Ok. Rozumiem. Może chodźmy do kina. Co wy na to?
Adventure 38
Całą noc nie spałam. Płakałam. Nie mogłam się pogodzić z tym co się stało. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Miałam nadzieje, że to tylko sen który zaraz się skończy.
Postanowiłam odpalić laptopa, żeby pobuszować na jakichś stronkach plotkarski. Już cały świat wiedział o tym, że Louis mnie zdradził. Znów zaczęłam płakać.
Wygrzebałam z torby jakiś skrawek papieru i zaczęłam się na nim nałogowo podpisywać. Zazwyczaj podpisywaliśmy się z Louisem na jednej kartce i wystawialiśmy je na aukcje. Od razu ktoś je kupował.
-Dlaczego? - szepnęłam do samej siebie.
Ponownie wybuchłam głośnym płaczem i wtuliłam się w poduszkę. Mogłam się tylko zastanawiać dlaczego mnie nie kochał. Jednak nie mogłam być pewna. Postanowiłam więc do niego zadzwonić i zaśpiewać mu piosenkę Rihanny Why Don't You Love Me.
Usłyszałam sygnał. Na laptopie włączyłam podkład. Usłyszałam głos Louisa.
-Halo? - powiedział niepewnym głosem.
Zaczęłam śpiewać. Chłopak ani razu się nie odezwał. Gdy skończyłam szybko odłożył słuchawkę.
Poczułam się trochę lepiej. Nawet nie trochę. Już wcale nie byłam smutna. Wręcz przeciwnie. Byłam wściekła na tego palanta. Chciałam go zabić. Szybko poleciałam do łazienki i ubrałam to. Na dworze było dość zimno więc musiałam ubrać czapkę.
Spakowałam wyjęte rzeczy i wyszłam z pokoju. Ten hotel był dla mnie stanowczo zbyt sztywny. Jeśli chciałam coś zrobić to musiała się przeprowadzić do chłopców. Więc od razu do nich pojechałam.
-Suzan! - krzyknął Harry i mocno mnie przytuli. -Tak się ciesze, że nic Ci nie jest. Szybko wejdź. - powiedział troskliwie.
-Przepraszam, że się martwiliście ale chyba mnie rozumiesz. - powiedziałam i mocno go przytuliłam.
-Nie. - zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę do środka.
-Suzan! - krzyknęłam Ingrid która akurat tam była. -Tak się martwiłam. Nie mam twojego numeru a Marry mówiła, że go wyłączyłaś więc czułam się taka rozdarta. Nie mogłam ani tobie anie Arii pomóc. - mówiła prawie ciągiem.
-Jak to? Aria zginęła? - spytałam przerażona.
-Tak. - powiedział niczym się nie przejmując Zayn.
Wnioskując po tym, że trzymał papierosa można było stwierdzić, że idzie palić. Poszłam za nim.
-Nie przejmujesz się? - spytałam zadziwiona.
-A co mi po niej? Nie pozwalała mi palić. - powiedział szorstko.
Wyrwałam mu z ręki papierosa i zapalniczkę po czym go zapaliłam. To mogła być najgorsza decyzja w moim życiu jednak z niechęcią powoli włożyłam go do ust i nabrałam powietrza.
-Jak się teraz czujesz? - spytałam wydychając dym.
-Wiesz, że to bardzo niezdrowe? - zapytał przerażony.
-A czy ty to wiesz? - spytałam ponownie nabierając dymu do ust.
-Oczywiście. - powiedział oszołomiony.
-To dlaczego palisz? - powiedziałam.
-Bo ja tego potrzebuje. - odpowiedział.
Po raz kolejny nabrałam dymu i go odepchnęłam.
-Jedyne czego potrzebujesz to pić, jeść, spać i oddychać. - powiedziałam z ironią. -A to nie inhalator i Ci oddychania nie ułatwi.
-Dobrze. Postaram się rzucić ale proszę, proszę, proszę ty nie rób tego więcej. - powiedział przerażony.
-Ok. - powiedziałam i rzuciłam papierosa bezczynnie na ziemię.
Mulat z opuszczoną smętnie głową podreptał za mną.
-Co wy tam robiliście? - spytał Niall.
-No dalej Zayn. Powiedz czego się dziś nauczyłeś. - powiedziała żartobliwie.
-Że się o mnie martwicie a ja mam to gdzieś i nadal palę. A Aria chciała mi pomóc i nie chciała źle. A teraz nie wiadomo gdzie jest. - powiedział.
Po jego policzku zaczęła spływać łza. Zaraz po tym był cały zalany.
-Twoja wina, twój problem. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami. -Ja w sprawach miłosnych nie pomagam bo się nie nadaję.
-Halo? - powiedział niepewnym głosem.
Zaczęłam śpiewać. Chłopak ani razu się nie odezwał. Gdy skończyłam szybko odłożył słuchawkę.
Poczułam się trochę lepiej. Nawet nie trochę. Już wcale nie byłam smutna. Wręcz przeciwnie. Byłam wściekła na tego palanta. Chciałam go zabić. Szybko poleciałam do łazienki i ubrałam to. Na dworze było dość zimno więc musiałam ubrać czapkę.
Spakowałam wyjęte rzeczy i wyszłam z pokoju. Ten hotel był dla mnie stanowczo zbyt sztywny. Jeśli chciałam coś zrobić to musiała się przeprowadzić do chłopców. Więc od razu do nich pojechałam.
-Suzan! - krzyknął Harry i mocno mnie przytuli. -Tak się ciesze, że nic Ci nie jest. Szybko wejdź. - powiedział troskliwie.
-Przepraszam, że się martwiliście ale chyba mnie rozumiesz. - powiedziałam i mocno go przytuliłam.
-Nie. - zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę do środka.
-Suzan! - krzyknęłam Ingrid która akurat tam była. -Tak się martwiłam. Nie mam twojego numeru a Marry mówiła, że go wyłączyłaś więc czułam się taka rozdarta. Nie mogłam ani tobie anie Arii pomóc. - mówiła prawie ciągiem.
-Jak to? Aria zginęła? - spytałam przerażona.
-Tak. - powiedział niczym się nie przejmując Zayn.
Wnioskując po tym, że trzymał papierosa można było stwierdzić, że idzie palić. Poszłam za nim.
-Nie przejmujesz się? - spytałam zadziwiona.
-A co mi po niej? Nie pozwalała mi palić. - powiedział szorstko.
Wyrwałam mu z ręki papierosa i zapalniczkę po czym go zapaliłam. To mogła być najgorsza decyzja w moim życiu jednak z niechęcią powoli włożyłam go do ust i nabrałam powietrza.
-Jak się teraz czujesz? - spytałam wydychając dym.
-Wiesz, że to bardzo niezdrowe? - zapytał przerażony.
-A czy ty to wiesz? - spytałam ponownie nabierając dymu do ust.
-Oczywiście. - powiedział oszołomiony.
-To dlaczego palisz? - powiedziałam.
-Bo ja tego potrzebuje. - odpowiedział.
Po raz kolejny nabrałam dymu i go odepchnęłam.
-Jedyne czego potrzebujesz to pić, jeść, spać i oddychać. - powiedziałam z ironią. -A to nie inhalator i Ci oddychania nie ułatwi.
-Dobrze. Postaram się rzucić ale proszę, proszę, proszę ty nie rób tego więcej. - powiedział przerażony.
-Ok. - powiedziałam i rzuciłam papierosa bezczynnie na ziemię.
Mulat z opuszczoną smętnie głową podreptał za mną.
-Co wy tam robiliście? - spytał Niall.
-No dalej Zayn. Powiedz czego się dziś nauczyłeś. - powiedziała żartobliwie.
-Że się o mnie martwicie a ja mam to gdzieś i nadal palę. A Aria chciała mi pomóc i nie chciała źle. A teraz nie wiadomo gdzie jest. - powiedział.
Po jego policzku zaczęła spływać łza. Zaraz po tym był cały zalany.
-Twoja wina, twój problem. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami. -Ja w sprawach miłosnych nie pomagam bo się nie nadaję.
*****
Szłam sobie samotnie po parku w którym oświadczył mi się Louis. Nadal miałam na palcu pierścionek. Dopiero teraz to sobie przypomniałam. Zsunęłam go z palca i wsadziłam do kieszeni. Kto wie. Może drogo się sprzeda. Fajnie by było.
Ktoś na mnie wpadł. Druga osoba wylądowała na ziemi jednak ja się mocno trzymałam.
-Taylor Swift?! - zdziwiłam się i odskoczyłam od niej.
-Suzan! Słyszałam co się stało pomiędzy tobą a Louisem. Mogłabym napisać o tym piosenkę. Nawet już zaczęłam ale za mało o tym wiem. - powiedziała podekscytowana.
-Pomogę Ci. Jak za dawnych dobrych czasów. - powiedziałam po czy się szeroko uśmiechnęłam. -Ale najpierw TY coś dla mnie zrobisz. - postawiłam warunek.
Od razu się zgodziła. Opublikowałyśmy na TT wiadomość o małym spotkaniu.
Zadzwoniłam do drzwi mojego (przez chwilę) domu. Otworzył Louis. Nie był w najlepszym humorze. Do tego był mega zszokowany gdy zobaczył mnie i Tay stojące na froncie tłumu fanek. Z kilku głośników które skołowałyśmy z Swift zaczęła brzmieć muzyka. Wszyscy zaczęli śpiewać We Are Never Ever Getting Back Together.
Nagle zza chłopaka wyskoczyła Marry. Poszłyśmy razem na spacer chociaż nie miałam na to najmniejszej ochoty. Zaproponowała mi wprowadzenie się do naszego (mówiąc naszego mam na myśli jej) domu.
Jednak chyba jednak wolałam zostać, choć na parę dni, u chłopców.
Nagle zza chłopaka wyskoczyła Marry. Poszłyśmy razem na spacer chociaż nie miałam na to najmniejszej ochoty. Zaproponowała mi wprowadzenie się do naszego (mówiąc naszego mam na myśli jej) domu.
Jednak chyba jednak wolałam zostać, choć na parę dni, u chłopców.
wtorek, 8 stycznia 2013
Part 22 Lirry
Wróciłam do Londynu. Wróciłam na uczelnię. Wszystko niby było ok, ale ja strasznie tęskniłam za Suzan. W końcu wróciła.
*************************************************
Wyszłam z dziewczynami z łazienki i podeszłyśmy do chłopców czekających na nas. Suzan nigdzie nie było. - Gdzie Suzan?- Spytałam. Louis i Natalii wymienili porozumiewawcze spojrzenia, a reszta wyglądała jakby była w ciężkim szoku.
*************************************************
Wyszłam z dziewczynami z łazienki i podeszłyśmy do chłopców czekających na nas. Suzan nigdzie nie było. - Gdzie Suzan?- Spytałam. Louis i Natalii wymienili porozumiewawcze spojrzenia, a reszta wyglądała jakby była w ciężkim szoku.
- Ona wybiegła. Płakała.- Odpowiedział nieprzytomnie Harry.
Wyszłam na dwór od razu. Coś naprawdę poważnego musiało się stać, żeby moja młodsza ,,siostrzyczka" płakała. Zobaczyłam ją klęczącą na ziemi. Do tego zaczęło lać. Cały makijaż spływał mi po twarzy,sukienka cała przemokła, ale postanowiłam się tym nie przejmować. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam, ale ona mnie odepchnęła i gdzieś pobiegła. Wiem, że ona jest odpowiedzialna i wie, co robi, jednakże strasznie się o nią martwię. Wróciłyśmy do teatru.
- Co jej się stało?- Spytałam z przerażeniem.
- Co jej się stało?- Spytałam z przerażeniem.
- Louis i Natalii, oni się całowali.- Wykrztusił w końcu Zayn.
- Że co? Ale... - Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
Dziewczyny także stały zszokowane.
- Jak mogłeś. Myślałam, że jesteś inny! Zawiodłam się na tobie i to bardzo!- Wrzeszczałam jak opętana. Z oczu popłynęły mi łzy smutku, wściekłości i bezsilności. Podeszłam do chłopaka i uderzyłam go z całej siły w policzek. Lou był bardzo zdziwiony obrotem sprawy. Złapałam Liama za rękę i pociągnęłam go do wyjścia. Chłopak posłusznie poszedł za mną. Pod budynkiem stało kilka taksówek. Wsiedliśmy do jednej i podałam adres naszego domu. Po chwili byliśmy na miejscu. Od razu poszłam się umyć i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Wstałam i poszłam do pokoju Liama.
- Kochanie nie mogę spać.- Szepnęłam.
- Ja też. Chodź połóż się koło mnie.
Posłuchałam jego prośby i przytuliłam go jak małe dziecko. Zaczęłam szlochać.
- Już dobrze. Jakoś będzie dalej.- Pocieszał mnie chłopak, głaszcząc moje roztrzepane włosy. Słychać było, że sam nie wierzy w to co mówi.
**************************************************************
Wstałam i ubrałam to. Poczłapałam do kuchni. Na dole zobaczyłam Harrego, Nialla, Zayna i Liama. Przywitałam się z nimi siląc się na wymuszony uśmiech i usiadłam na kanapie.
- Chcesz coś?- Spytał z troską w głosie Niall.
- Kawę poproszę.
Po chwili piłam już pyszną, mocną, czarną kawę.
- Nie wyglądasz zbyt dobrze.- Stwierdził Zayn.
- Jak mam wyglądać dobrze, kiedy moja ukochana Suzan cierpi i do tego nie wiem, czy nic sobie nie zrobiła!
Wybuchłam płaczem.
- Ciiii. Nie płacz już wszystko będzie dobrze. Tylko nie płacz.- Powiedział Harry i objął mnie po przyjacielsku.
- Zjesz coś może?- Spytał Li, gdy się już trochę uspokoiłam.
- Nie dziękuję. Nie jestem głodna. Potrzebuję chwili samotności. Pójdę do parku.- Powiedziałam zerkając na nich pytająco.
- Idź. Tylko wróć niedługo.- Powiedział Li.
Ubrałam buty i pobiegłam przed siebie. Co chwili się o coś potykałam, ale wstawałam z ziemi nie robiąc sobie nic z tego. Po chwili spostrzegłam, że jestem pod domem Louisa. Nie wiem jak się tam znalazłam, ale jak już tam jestem to wyjaśnię sobie z panem Tomlinsonem pewne niedomówienia. Zadzwoniłam do drzwi.
- Merry? Co ty tu robisz? Myślałem, że nie chcesz mnie znać.- Chłopak wyglądał na zmartwionego i przybitego zaistniałą sytuacją.
- No bo nie chcę. Przyszłam tylko wysłuchać twojej wersji zdarzeń.- Wyjaśniłam.
- Wejdź.- Powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Nie myśl, że ci wybaczyłam.
Usiedliśmy na kanapie. Krępującą ciszę przerwał dzwonek do telefonu Louisa. Chłopak odebrał.
- Kochanie nie mogę spać.- Szepnęłam.
- Ja też. Chodź połóż się koło mnie.
Posłuchałam jego prośby i przytuliłam go jak małe dziecko. Zaczęłam szlochać.
- Już dobrze. Jakoś będzie dalej.- Pocieszał mnie chłopak, głaszcząc moje roztrzepane włosy. Słychać było, że sam nie wierzy w to co mówi.
**************************************************************
Wstałam i ubrałam to. Poczłapałam do kuchni. Na dole zobaczyłam Harrego, Nialla, Zayna i Liama. Przywitałam się z nimi siląc się na wymuszony uśmiech i usiadłam na kanapie.
- Chcesz coś?- Spytał z troską w głosie Niall.
- Kawę poproszę.
Po chwili piłam już pyszną, mocną, czarną kawę.
- Nie wyglądasz zbyt dobrze.- Stwierdził Zayn.
- Jak mam wyglądać dobrze, kiedy moja ukochana Suzan cierpi i do tego nie wiem, czy nic sobie nie zrobiła!
Wybuchłam płaczem.
- Ciiii. Nie płacz już wszystko będzie dobrze. Tylko nie płacz.- Powiedział Harry i objął mnie po przyjacielsku.
- Zjesz coś może?- Spytał Li, gdy się już trochę uspokoiłam.
- Nie dziękuję. Nie jestem głodna. Potrzebuję chwili samotności. Pójdę do parku.- Powiedziałam zerkając na nich pytająco.
- Idź. Tylko wróć niedługo.- Powiedział Li.
Ubrałam buty i pobiegłam przed siebie. Co chwili się o coś potykałam, ale wstawałam z ziemi nie robiąc sobie nic z tego. Po chwili spostrzegłam, że jestem pod domem Louisa. Nie wiem jak się tam znalazłam, ale jak już tam jestem to wyjaśnię sobie z panem Tomlinsonem pewne niedomówienia. Zadzwoniłam do drzwi.
- Merry? Co ty tu robisz? Myślałem, że nie chcesz mnie znać.- Chłopak wyglądał na zmartwionego i przybitego zaistniałą sytuacją.
- No bo nie chcę. Przyszłam tylko wysłuchać twojej wersji zdarzeń.- Wyjaśniłam.
- Wejdź.- Powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Nie myśl, że ci wybaczyłam.
Usiedliśmy na kanapie. Krępującą ciszę przerwał dzwonek do telefonu Louisa. Chłopak odebrał.
Adventure 37 / Larry
To dziś miałam po raz pierwszy zobaczyć mój nowy dom. To znaczy mój i Louisa. Byłam bardzo ciekawa jak będzie wyglądał. Będzie pewnie duży. Może w jakimś zacisznym miejscu. Albo nie. Wtedy byłoby pewnie bliżej do studia. Hm... Doprawdy nie wiem jak mógłby wyglądać.
-Zaraz będziemy. - oznajmił Kevin.
Nie mogłam się doczekać widoku Louisa.
Limuzyna zatrzymała się. Pierwsza wyleciała Ingrid. Drzwi się otworzyły i już jej nie było. Później z limuzyny powoli wyszła Aria. (to mogło być dla niej trudne patrząc na wielkość jej obcasów) Następnie szybko wyskoczyłam ja.
Zamiast pobiec w stronę Louisa najpierw rzuciłam się na Marry. Chłopak dziwnie się na mnie spojrzał. Później jeszcze przytuliłam Harrego. Louis wydawał się tym oszołomiony. Jednak w końcu podeszłam do niego.
Zrobił to co miał w zwyczaju. Lekko przechylił mnie i pocałował.
-To jedziemy? - spytał gdy już mnie puścił.
-Czekam na to od dwóch miesięcy. - powiedziałam zafascynowana.
Pobiegliśmy do auta. Na miejscu byliśmy w dwie minuty. Głównie dlatego, że Louis strasznie szybko jeździ. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić.
-Zamknij oczy. - powiedział.
Posłusznie wykonałam komendę jednak się trochę błam. Pomógł mi wyjść z auta. Stanęłam na chodniku. Nadal nic nie wiedziałam.
-Możesz otworzyć. - powiedział.
Przed nami stał dom podobny do tego starego. Jednak można by powiedzieć, że był bardziej przytulny, choć większy.
-Niezły. - powiedziałam patrząc na budynek.
-Niezły? Wiesz ile czasu zajęło mi wybranie go dla Ciebie? - powiedział rozdrażniony.
-Oj, żartuje. - powiedziałam uspokajającym tonem. - Jest prześliczny. Taki duży i przytulny. - powiedziałam.
-Jeszcze nie byłaś w środku. - powiedział tajemniczo.
-A szkoda. - powiedziałam.
Od razu wziął mnie za rękę i wbiegliśmy do środka. W środku było cieplutko pomimo jesieni. Była duża drewniana kuchnia, luksusowy salon, dwie wielki łazienki i co najfajniejsze gigantyczna sypialnia. Łóżko było tak duże, że spokojnie zmieściłoby się na nim całe one directione z ich dziewczynami. Do tego było jeszcze pianino. Louis pewnie będzie na nim grał. Do tego była obok łazienka i dwie garderoby. Jedna moja druga Louisa. Wreszcie będę miała to o co tyle ubiegałam.
-Po co nam takie wielkie łóżko? - spytałam.
-Żeby po prostu było. - odpowiedział.
-Aha. - westchnęłam.
-No co? - spytał i przytulił mnie od tyłu.
-No, wiesz. Nie na co dzień widzi się tak duże łóżka. - zaśmiałam się i jednocześnie odepchnęłam Louisa.
-Wiesz co? Chyba pójdę pooglądać telewizję. - powiedziałam i zbiegłam na dół.
Tak po prostu nie miałam ochoty na jakieś BLIŻSZE interakcje.
Dostałam smsa.
OD: Kevin
Dostałaś propozycje zagrania w serialu
Wiem, że raczej powinnam się cieszyć, zamiast marudzić, że wszyscy chcą dla mnie dobrze, ale po prostu nie chcę.
-Wychodzę. - oznajmił Louis.
-A dlaczego taki wystrojony? - zapytałam patrząc na jego ubranie.
-Jak pójdziesz ze mną to się dowiesz. - powiedział tajemniczo.
-Wredna małpo. - powiedziałam i poszłam na górę się przebrać.
Zajęło mi to długo. Chciałam coś na każdą okazje. Ale nic nie mogłam wymyślić.
-Mam się ubrać jakoś ładnie czy normalnie? - zapytałam chłopaka.
-Ładnie. - odkrzyknął.
Od razu wszystko stało się jasne. Ubrałam to. Gdy zeszłam od razu pojechaliśmy do chłopaków.
-Po to się tyle ubierałam? - spytałam smutno.
-Nie. Po porostu po nich przyjechaliśmy. - powiedział Louis i się uśmiechnął.
Po chwili z budynku wyszli chłopcy z ich dziewczynami. To wyglądało dość zabawnie bo razem byli Marry i Liam, Zayn i Aria, Niall i Ingrid oraz sam Harry. Trochę mnie to zasmuciło. Głównie dla tego, że to przeze mnie. To przeze mnie pokłócił się z Taylor Swift. No i w sumie to ja dałam mu kosza. Dwa razy.
-To jedziemy! - krzyknął Louis i nacisnął mocno pedał gazu.
Że niby co? Mieliśmy jechać na jakąś gale o której nie wiedziałam? No i ponad to byłam na liście zaproszonych. Hm. Możliwe, że Kevin po prostu zapomniał mi powiedzieć.
-Będzie fajnie! - stwierdził sarkastycznie Harry.
-Spoko. Podobno są tam też jakieś emerytki więc coś się dla ciebie znajdzie. - zaśmiałam się.
-Ha ha ha. - zaśmiał się sarkastycznie Hazza.
Trochę było mi go żal. Ale nagle coś sobie przypomniałam. Na planach moimch sesji zdjęciowych zawsze była pewna modelka która wprost szalała za Stylesem. Do tego miałam jej numer.
-Cześć Natalii. - przywitałam się z nią gdy w końcu przyjechała.
-Myślisz, że to wypali? - spytała z niedowierzaniem.
Przez telefon już powiedziałam jej o moim planie. Była zachwycona. Dopiero teraz zaczęła mieć wątpliwości.
Zaprowadziłam ją do chłopaków. Zobaczyłam Zayna jak pali. Arii nie było w pobliżu. Ona zawsze go przed tym ostrzegała. Mnie nie słuchał.
-Chłopcy i dziewczyny, szczególnie Harry, poznajcie Natalii. - powiedziałam pokazując na moją przyjaciółkę z planu. - Jest singielką. - powiedziałam patrząc na Harrego.
-Chodź. - powiedział Loczek i odciągnął mnie w mniej zaludnione miejsce.
-O co Ci chodzi? - spytałam zadziwiona.
-Jak możesz w ogóle myśleć, że znów się zakocham? - powiedział roztrzęsionym głosem.
-Normalnie. - powiedziałam jakby nigdy nic.
-Tak. Nie dość, że ty byłaś przez cały ten czas moją wielką miłością to jeszcze chcesz, żebym przestał Cię kochać? - powiedział.
Wydało mi się to zupełnie bez sensu. No i trochę bolesne bo wychodzi na to, że jestem bezduszną jędzą.
-Proszę. Chociaż spróbuj. - powiedziałam i złapałam go za rękę.
-Dobrze, ale nic nie obiecuję. - powiedział.
Byłam prze szczęśliwa. Gdy wróciliśmy Natalii świetnie dogadywała się z innymi. Harry wiele razy próbował coś do niej powiedzieć jednak mu się to nie udawało.
Musieliśmy już iść jednak ja postanowiłam jeszcze porozmawiać z Hazzą.
-Faktycznie nie potrafisz. - powiedziałam z przykrością.
-Wiem. - smutno westchnął.
Mocno go przytuliłam.
-Choć już idziemy. - powiedziałam.
Wolno za mną podreptał. Myślałam, że to Harry ma problemy sercowe. Jednak się pomyliłam. To co teraz zobaczyłam wstrząsnęło moim życiem.
Natalii i Louis oni, oni się całowali. I to nie tak normalnie. Tak dość arogancko.
-Louis?! - pisnęłam.
Para od razu odwróciła się w moją stronę. Lou był przerażony.
-Ja przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło. - tłumaczył się 21 latek.
-Na prawdę? Przepraszasz?! Myślisz, że to w czymś pomoże?! - wybuchłam płaczem.
Harry mocno mnie przytulił. Jednak to mi nie pomagało. Odrzuciłam go od siebie i wybiegłam z teatru. Nikogo już tam nie było. Pomimo mojego odświętnego stroju padłam na kolana na obłocony chodnik. Znów zaczęło lać. Nie przejmowałam się tym. Makijaż spływał po moich policzkach. Dobrze, że Caroline tego nie widziała bo by mnie zabiła.
Rozbrzmiał grzmot. Nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia. Było mi zimno. Bardzo zimno. Trzęsłam się wręcz z zimna.
Nagle z teatru wybiegły dziewczyny. Wszystkie mnie mocno przytuliły. Jednak je odepchnęłam.
-A dajcie mi wszyscy święty spokój! - krzyknęłam.
Miałam kluczyki od samochodu Louisa. Do tego zawsze chował w środku dowód rejestracyjny. Szybko go wyjęłam i wsadziłam do torebki.
Przekręciłam kluczyk i ruszyłam.Trochę mi było żal innych, bo nie będą mogli teraz wrócić, ale nie zważałam na to.
Pojechałam do domu. Spakowałam moje ubrania do kilku dużych pudeł. Nie zabierałam innych rzeczy. Nie było na to czasu. Z trudem wszystko zapakowałam. Dopiero gdy skończyłam zdałam sobie sprawę z tego, żnie nie mam się gdzie podziać. O tej porze lotnisko jest zamknięte a ja jakoś brzydzę się lotnisk publicznych.
Siedziałam w aucie chyba pół godziny. Ale w końcu wpadłam na pomysł. W Londynie jest dużo hoteli. Dlaczego nie miałabym w jakimś spędzić choć jednej nocy. W jednym z najlepszych byłam w 5 minut.
-Zaraz będziemy. - oznajmił Kevin.
Nie mogłam się doczekać widoku Louisa.
Limuzyna zatrzymała się. Pierwsza wyleciała Ingrid. Drzwi się otworzyły i już jej nie było. Później z limuzyny powoli wyszła Aria. (to mogło być dla niej trudne patrząc na wielkość jej obcasów) Następnie szybko wyskoczyłam ja.
Zamiast pobiec w stronę Louisa najpierw rzuciłam się na Marry. Chłopak dziwnie się na mnie spojrzał. Później jeszcze przytuliłam Harrego. Louis wydawał się tym oszołomiony. Jednak w końcu podeszłam do niego.
Zrobił to co miał w zwyczaju. Lekko przechylił mnie i pocałował.
-To jedziemy? - spytał gdy już mnie puścił.
-Czekam na to od dwóch miesięcy. - powiedziałam zafascynowana.
Pobiegliśmy do auta. Na miejscu byliśmy w dwie minuty. Głównie dlatego, że Louis strasznie szybko jeździ. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić.
-Zamknij oczy. - powiedział.
Posłusznie wykonałam komendę jednak się trochę błam. Pomógł mi wyjść z auta. Stanęłam na chodniku. Nadal nic nie wiedziałam.
-Możesz otworzyć. - powiedział.
Przed nami stał dom podobny do tego starego. Jednak można by powiedzieć, że był bardziej przytulny, choć większy.
-Niezły. - powiedziałam patrząc na budynek.
-Niezły? Wiesz ile czasu zajęło mi wybranie go dla Ciebie? - powiedział rozdrażniony.
-Oj, żartuje. - powiedziałam uspokajającym tonem. - Jest prześliczny. Taki duży i przytulny. - powiedziałam.
-Jeszcze nie byłaś w środku. - powiedział tajemniczo.
-A szkoda. - powiedziałam.
Od razu wziął mnie za rękę i wbiegliśmy do środka. W środku było cieplutko pomimo jesieni. Była duża drewniana kuchnia, luksusowy salon, dwie wielki łazienki i co najfajniejsze gigantyczna sypialnia. Łóżko było tak duże, że spokojnie zmieściłoby się na nim całe one directione z ich dziewczynami. Do tego było jeszcze pianino. Louis pewnie będzie na nim grał. Do tego była obok łazienka i dwie garderoby. Jedna moja druga Louisa. Wreszcie będę miała to o co tyle ubiegałam.
-Po co nam takie wielkie łóżko? - spytałam.
-Żeby po prostu było. - odpowiedział.
-Aha. - westchnęłam.
-No co? - spytał i przytulił mnie od tyłu.
-No, wiesz. Nie na co dzień widzi się tak duże łóżka. - zaśmiałam się i jednocześnie odepchnęłam Louisa.
-Wiesz co? Chyba pójdę pooglądać telewizję. - powiedziałam i zbiegłam na dół.
Tak po prostu nie miałam ochoty na jakieś BLIŻSZE interakcje.
Dostałam smsa.
OD: Kevin
Dostałaś propozycje zagrania w serialu
Wiem, że raczej powinnam się cieszyć, zamiast marudzić, że wszyscy chcą dla mnie dobrze, ale po prostu nie chcę.
-Wychodzę. - oznajmił Louis.
-A dlaczego taki wystrojony? - zapytałam patrząc na jego ubranie.
-Jak pójdziesz ze mną to się dowiesz. - powiedział tajemniczo.
-Wredna małpo. - powiedziałam i poszłam na górę się przebrać.
Zajęło mi to długo. Chciałam coś na każdą okazje. Ale nic nie mogłam wymyślić.
-Mam się ubrać jakoś ładnie czy normalnie? - zapytałam chłopaka.
-Ładnie. - odkrzyknął.
Od razu wszystko stało się jasne. Ubrałam to. Gdy zeszłam od razu pojechaliśmy do chłopaków.
-Po to się tyle ubierałam? - spytałam smutno.
-Nie. Po porostu po nich przyjechaliśmy. - powiedział Louis i się uśmiechnął.
Po chwili z budynku wyszli chłopcy z ich dziewczynami. To wyglądało dość zabawnie bo razem byli Marry i Liam, Zayn i Aria, Niall i Ingrid oraz sam Harry. Trochę mnie to zasmuciło. Głównie dla tego, że to przeze mnie. To przeze mnie pokłócił się z Taylor Swift. No i w sumie to ja dałam mu kosza. Dwa razy.
-To jedziemy! - krzyknął Louis i nacisnął mocno pedał gazu.
Że niby co? Mieliśmy jechać na jakąś gale o której nie wiedziałam? No i ponad to byłam na liście zaproszonych. Hm. Możliwe, że Kevin po prostu zapomniał mi powiedzieć.
-Będzie fajnie! - stwierdził sarkastycznie Harry.
-Spoko. Podobno są tam też jakieś emerytki więc coś się dla ciebie znajdzie. - zaśmiałam się.
-Ha ha ha. - zaśmiał się sarkastycznie Hazza.
Trochę było mi go żal. Ale nagle coś sobie przypomniałam. Na planach moimch sesji zdjęciowych zawsze była pewna modelka która wprost szalała za Stylesem. Do tego miałam jej numer.
-Cześć Natalii. - przywitałam się z nią gdy w końcu przyjechała.
-Myślisz, że to wypali? - spytała z niedowierzaniem.
Przez telefon już powiedziałam jej o moim planie. Była zachwycona. Dopiero teraz zaczęła mieć wątpliwości.
Zaprowadziłam ją do chłopaków. Zobaczyłam Zayna jak pali. Arii nie było w pobliżu. Ona zawsze go przed tym ostrzegała. Mnie nie słuchał.
-Chłopcy i dziewczyny, szczególnie Harry, poznajcie Natalii. - powiedziałam pokazując na moją przyjaciółkę z planu. - Jest singielką. - powiedziałam patrząc na Harrego.
-Chodź. - powiedział Loczek i odciągnął mnie w mniej zaludnione miejsce.
-O co Ci chodzi? - spytałam zadziwiona.
-Jak możesz w ogóle myśleć, że znów się zakocham? - powiedział roztrzęsionym głosem.
-Normalnie. - powiedziałam jakby nigdy nic.
-Tak. Nie dość, że ty byłaś przez cały ten czas moją wielką miłością to jeszcze chcesz, żebym przestał Cię kochać? - powiedział.
Wydało mi się to zupełnie bez sensu. No i trochę bolesne bo wychodzi na to, że jestem bezduszną jędzą.
-Proszę. Chociaż spróbuj. - powiedziałam i złapałam go za rękę.
-Dobrze, ale nic nie obiecuję. - powiedział.
Byłam prze szczęśliwa. Gdy wróciliśmy Natalii świetnie dogadywała się z innymi. Harry wiele razy próbował coś do niej powiedzieć jednak mu się to nie udawało.
Musieliśmy już iść jednak ja postanowiłam jeszcze porozmawiać z Hazzą.
-Faktycznie nie potrafisz. - powiedziałam z przykrością.
-Wiem. - smutno westchnął.
Mocno go przytuliłam.
-Choć już idziemy. - powiedziałam.
Wolno za mną podreptał. Myślałam, że to Harry ma problemy sercowe. Jednak się pomyliłam. To co teraz zobaczyłam wstrząsnęło moim życiem.
Natalii i Louis oni, oni się całowali. I to nie tak normalnie. Tak dość arogancko.
-Louis?! - pisnęłam.
Para od razu odwróciła się w moją stronę. Lou był przerażony.
-Ja przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło. - tłumaczył się 21 latek.
-Na prawdę? Przepraszasz?! Myślisz, że to w czymś pomoże?! - wybuchłam płaczem.
Harry mocno mnie przytulił. Jednak to mi nie pomagało. Odrzuciłam go od siebie i wybiegłam z teatru. Nikogo już tam nie było. Pomimo mojego odświętnego stroju padłam na kolana na obłocony chodnik. Znów zaczęło lać. Nie przejmowałam się tym. Makijaż spływał po moich policzkach. Dobrze, że Caroline tego nie widziała bo by mnie zabiła.
Rozbrzmiał grzmot. Nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia. Było mi zimno. Bardzo zimno. Trzęsłam się wręcz z zimna.
Nagle z teatru wybiegły dziewczyny. Wszystkie mnie mocno przytuliły. Jednak je odepchnęłam.
-A dajcie mi wszyscy święty spokój! - krzyknęłam.
Miałam kluczyki od samochodu Louisa. Do tego zawsze chował w środku dowód rejestracyjny. Szybko go wyjęłam i wsadziłam do torebki.
Przekręciłam kluczyk i ruszyłam.Trochę mi było żal innych, bo nie będą mogli teraz wrócić, ale nie zważałam na to.
Pojechałam do domu. Spakowałam moje ubrania do kilku dużych pudeł. Nie zabierałam innych rzeczy. Nie było na to czasu. Z trudem wszystko zapakowałam. Dopiero gdy skończyłam zdałam sobie sprawę z tego, żnie nie mam się gdzie podziać. O tej porze lotnisko jest zamknięte a ja jakoś brzydzę się lotnisk publicznych.
Siedziałam w aucie chyba pół godziny. Ale w końcu wpadłam na pomysł. W Londynie jest dużo hoteli. Dlaczego nie miałabym w jakimś spędzić choć jednej nocy. W jednym z najlepszych byłam w 5 minut.
Subskrybuj:
Posty (Atom)