wtorek, 8 stycznia 2013

Adventure 37 / Larry

       To dziś miałam po raz pierwszy zobaczyć mój nowy dom. To znaczy mój i Louisa. Byłam bardzo ciekawa jak będzie wyglądał. Będzie pewnie duży. Może w jakimś zacisznym miejscu. Albo nie. Wtedy byłoby pewnie bliżej do studia. Hm... Doprawdy nie wiem jak mógłby wyglądać.
       -Zaraz będziemy. - oznajmił Kevin.
       Nie mogłam się doczekać widoku Louisa.
       Limuzyna zatrzymała się. Pierwsza wyleciała Ingrid. Drzwi się otworzyły i już jej nie było. Później z limuzyny powoli wyszła Aria. (to mogło być dla niej trudne patrząc na wielkość jej obcasów) Następnie szybko wyskoczyłam ja.
       Zamiast pobiec w stronę Louisa najpierw rzuciłam się na Marry. Chłopak dziwnie się na mnie spojrzał. Później jeszcze przytuliłam Harrego. Louis wydawał się tym oszołomiony. Jednak w końcu podeszłam do niego.
       Zrobił to co miał w zwyczaju. Lekko przechylił mnie i pocałował.
       -To jedziemy? - spytał gdy już mnie puścił.
       -Czekam na to od dwóch miesięcy. - powiedziałam zafascynowana.
       Pobiegliśmy do auta. Na miejscu byliśmy w dwie minuty. Głównie dlatego, że Louis strasznie szybko jeździ. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić.
       -Zamknij oczy. - powiedział.
       Posłusznie wykonałam komendę jednak się trochę błam. Pomógł mi wyjść z auta. Stanęłam na chodniku. Nadal nic nie wiedziałam.
       -Możesz otworzyć. - powiedział.
       Przed nami stał dom podobny do tego starego. Jednak można by powiedzieć, że był bardziej przytulny, choć większy.
       -Niezły. - powiedziałam patrząc na budynek.
       -Niezły? Wiesz ile czasu zajęło mi wybranie go dla Ciebie? - powiedział rozdrażniony.
       -Oj, żartuje. - powiedziałam uspokajającym tonem. - Jest prześliczny. Taki duży i przytulny. - powiedziałam.
       -Jeszcze nie byłaś w środku. - powiedział tajemniczo.
       -A szkoda. - powiedziałam.
       Od razu wziął mnie za rękę i wbiegliśmy do środka. W środku było cieplutko pomimo jesieni. Była duża drewniana kuchnia, luksusowy salon, dwie wielki łazienki i co najfajniejsze gigantyczna sypialnia. Łóżko było tak duże, że spokojnie zmieściłoby się na nim całe one directione z ich dziewczynami. Do tego było jeszcze pianino. Louis pewnie będzie na nim grał. Do tego była obok łazienka i dwie garderoby. Jedna moja druga Louisa. Wreszcie będę miała to o co tyle ubiegałam.
       -Po co nam takie wielkie łóżko? - spytałam.
       -Żeby po prostu było. - odpowiedział.
       -Aha. - westchnęłam.
       -No co? - spytał i przytulił mnie od tyłu.
       -No, wiesz. Nie na co dzień widzi się tak duże łóżka. - zaśmiałam się i jednocześnie odepchnęłam Louisa.
       -Wiesz co? Chyba pójdę pooglądać telewizję. - powiedziałam i zbiegłam na dół.
       Tak po prostu nie miałam ochoty na jakieś BLIŻSZE interakcje.
       Dostałam smsa.
       OD: Kevin
       Dostałaś propozycje zagrania w serialu
       Wiem, że raczej powinnam się cieszyć, zamiast marudzić, że wszyscy chcą dla mnie dobrze, ale po prostu nie chcę.
       -Wychodzę. - oznajmił Louis.
       -A dlaczego taki wystrojony? - zapytałam patrząc na jego ubranie.
       -Jak pójdziesz ze mną to się dowiesz. - powiedział tajemniczo.
       -Wredna małpo. - powiedziałam i poszłam na górę się przebrać.
       Zajęło mi to długo. Chciałam coś na każdą okazje. Ale nic nie mogłam wymyślić.
       -Mam się ubrać jakoś ładnie czy normalnie? - zapytałam chłopaka.
       -Ładnie. - odkrzyknął.
       Od razu wszystko stało się jasne. Ubrałam to. Gdy zeszłam od razu pojechaliśmy do chłopaków.
       -Po to się tyle ubierałam? - spytałam smutno.
       -Nie. Po porostu po nich przyjechaliśmy. - powiedział Louis i się uśmiechnął.
       Po chwili z budynku wyszli chłopcy z ich dziewczynami. To wyglądało dość zabawnie bo razem byli Marry i Liam, Zayn i Aria, Niall i Ingrid oraz sam Harry. Trochę mnie to zasmuciło. Głównie dla tego, że to przeze mnie. To przeze mnie pokłócił się z Taylor Swift. No i w sumie to ja dałam mu kosza. Dwa razy.
       -To jedziemy! - krzyknął Louis i nacisnął mocno pedał gazu.
       Że niby co? Mieliśmy jechać na jakąś gale o której nie wiedziałam? No i ponad to byłam na liście zaproszonych. Hm. Możliwe, że Kevin po prostu zapomniał mi powiedzieć.
       -Będzie fajnie! - stwierdził sarkastycznie Harry.
       -Spoko. Podobno są tam też jakieś emerytki więc coś się dla ciebie znajdzie. - zaśmiałam się.
       -Ha ha ha. - zaśmiał się sarkastycznie Hazza.
       Trochę było mi go żal. Ale nagle coś sobie przypomniałam. Na planach moimch sesji zdjęciowych zawsze była pewna modelka która wprost szalała za Stylesem. Do tego miałam jej numer.
       -Cześć Natalii. - przywitałam się z nią gdy w końcu przyjechała.
       -Myślisz, że to wypali? - spytała z niedowierzaniem.
       Przez telefon już powiedziałam jej o moim planie. Była zachwycona. Dopiero teraz zaczęła mieć wątpliwości.
       Zaprowadziłam ją do chłopaków. Zobaczyłam Zayna jak pali. Arii nie było w pobliżu. Ona zawsze go przed tym ostrzegała. Mnie nie słuchał.
       -Chłopcy i dziewczyny, szczególnie Harry, poznajcie Natalii. - powiedziałam pokazując na moją przyjaciółkę z planu. - Jest singielką. - powiedziałam patrząc na Harrego.
       -Chodź. - powiedział Loczek i odciągnął mnie w mniej zaludnione miejsce.
       -O co Ci chodzi? - spytałam zadziwiona.
       -Jak możesz w ogóle myśleć, że znów się zakocham? - powiedział roztrzęsionym głosem.
       -Normalnie. - powiedziałam jakby nigdy nic.
       -Tak. Nie dość, że ty byłaś przez cały ten czas moją wielką miłością to jeszcze chcesz, żebym przestał Cię kochać? - powiedział.
       Wydało mi się to zupełnie bez sensu. No i trochę bolesne bo wychodzi na to, że jestem bezduszną jędzą.
       -Proszę. Chociaż spróbuj. - powiedziałam i złapałam go za rękę.
       -Dobrze, ale nic nie obiecuję. - powiedział.
       Byłam prze szczęśliwa. Gdy wróciliśmy Natalii świetnie dogadywała się z innymi. Harry wiele razy próbował coś do niej powiedzieć jednak mu się to nie udawało.
       Musieliśmy już iść jednak ja postanowiłam jeszcze porozmawiać z Hazzą.
       -Faktycznie nie potrafisz. - powiedziałam z przykrością.
       -Wiem. - smutno westchnął.
       Mocno go przytuliłam.
       -Choć już idziemy. - powiedziałam.
       Wolno za mną podreptał. Myślałam, że to Harry ma problemy sercowe. Jednak się pomyliłam. To co teraz zobaczyłam wstrząsnęło moim życiem.
       Natalii i Louis oni, oni się całowali. I to nie tak normalnie. Tak dość arogancko.
       -Louis?! - pisnęłam.
       Para od razu odwróciła się w moją stronę. Lou był przerażony.
       -Ja przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło. - tłumaczył się 21 latek.
       -Na prawdę? Przepraszasz?! Myślisz, że to w czymś pomoże?! - wybuchłam płaczem.
       Harry mocno mnie przytulił. Jednak to mi nie pomagało. Odrzuciłam go od siebie i wybiegłam z teatru. Nikogo już tam nie było. Pomimo mojego odświętnego stroju padłam na kolana na obłocony chodnik. Znów  zaczęło lać. Nie przejmowałam się tym. Makijaż spływał po moich policzkach. Dobrze, że Caroline tego nie widziała bo by mnie zabiła.
       Rozbrzmiał grzmot. Nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia. Było mi zimno. Bardzo zimno. Trzęsłam się wręcz z zimna.
       Nagle z teatru wybiegły dziewczyny. Wszystkie mnie mocno przytuliły. Jednak je odepchnęłam.
       -A dajcie mi wszyscy święty spokój! - krzyknęłam.
       Miałam kluczyki od samochodu Louisa. Do tego zawsze chował w środku dowód rejestracyjny. Szybko go wyjęłam i wsadziłam do torebki.
       Przekręciłam kluczyk i ruszyłam.Trochę mi było żal innych, bo nie będą mogli teraz wrócić, ale nie zważałam na to.
       Pojechałam do domu. Spakowałam moje ubrania do kilku dużych pudeł. Nie zabierałam innych rzeczy. Nie było na to czasu. Z trudem wszystko zapakowałam. Dopiero gdy skończyłam zdałam sobie sprawę z tego, żnie nie mam się gdzie podziać. O tej porze lotnisko jest zamknięte a ja jakoś brzydzę się lotnisk publicznych.
      Siedziałam w aucie chyba pół godziny. Ale w końcu wpadłam na pomysł. W Londynie jest dużo hoteli. Dlaczego nie miałabym w jakimś spędzić choć jednej nocy. W jednym z najlepszych byłam w 5 minut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz