sobota, 5 stycznia 2013

Adventure 36 / Larry

       Zaczęłam na trasie pisać pamiętnik. Choć dziś już po dwóch miesiącach miałam pojechać do polski, nagrać nowy teledysk i pojść na gale moich największych idoli z polski.
Trasa Suzan T. ,,Disappointment" - miesiąc pierwszy 
Kolejny dzień trasy. Ogólnie z dziewczynami zużyłyśmy sześćdziesiąt paczek chusteczek w miesiąc. Mogłam ich nie zabierać w trasę. Jednak nie pomyślałam. Sama dużo płacze. Codziennie dzwonimy do chłopców ale to wcale nie pomaga. Ingrid płacze chyba najwięcej. Prawie nic nie je. To znaczy tak jak my wszystkie ale ona jeśli już coś jemy to czasem nie je. Ale najważniejsze jest dla mnie to, że dziś zaczynam objeżdżać Amerykę i Kanadę! Później jadę do polski. Jestem taka zmęczona i tak mało jem, że ledwo daje rade na koncertach.
Trasa Suzan T. ,,Disappointment" - miesiąc pierwszy 
Tak naprawdę to ta trasa pomimo towarzystwa była o wiele gorsza od tamtej. Na pewno o wiele bardziej męcząca. Tym razem objechałam nie tylko Europę ale i pół Ameryki i jedno miasto w Kanadzie. Mało jadłam więc sporo schudłam. Teraz jeszcze tylko Polska i do nowego domu. Tego który kupił Louis. To było moje największe marzenie jak na razie.
         -Dobrze się czujesz? - spytał mnie Kevin.
         -Tak. Czemu pytasz? - byłam zdziwiona tym stwierdzeniem pomimo tego, że byłam bardzo zmęczona.
         -Jesteś blada i masz wory pod oczami. - powiedział.
         -Wiem. Zaraz Caroline mnie pomaluje i będzie lepiej. - powiedziałam.
         Nie musiałam jej wołać. Siedziała zaraz za mną. Zatrzymaliśmy się i wszystkie dziewczyny się wymalowały. Dopiero gdy skończyłyśmy limuzyna ruszyła dalej z lotniska do hotelu.
         Minęło pół godziny i wysiedliśmy. Przed budynkiem stał już tłum paparazzi. Dobrze, że miałam przy sobie trzech ochroniarzy i Kevina który też był całkiem umięśniony i przystojny. Kiedyś Merry stwierdziła, że tak jest. Ale ja nigdy nie zwracałam na to uwagi.
         -Robili mnóstwo zdjęć jednak ja (inaczej niż zawsze) się nie uśmiechałam. Byłam zbyt zmęczona.
*****
         Teledysk nagrany, odpoczęłam i znów mam tą swoją normalną skórę więc mogłam iść na galę. Nie mogłam już się jej doczekać. Jednak styliści przeciągali w nieskończoność. Czas mi się strasznie dłużył. Do tego chcieli mi zdjąć pierścionek od Louisa, ale im nie pozwoliłam. Później jeszcze kosmetyczka i fryzjer. Pofarbowali mi włosy na borówkowy. Po raz pierwszy miałam farbowane włosy. Trochę wstrząsające ale jedna wyglądałam całkiem fajnie. Końcowy efekt wyglądał tak.
         -Zaraz jedziemy. - oznajmił Kevin.
         -Dobrze. - powiedziałam i poszłam wsiąść do limuzyny. 
         Jechałam sama. Bez dziewczyn. Mogłabym jechać z Marry tylko przecież drugiego dnia wróciła do Londynu. Trudno. Ważne, że mam szanse poznać Jakuba Gierszała.
         Czerwony dywan był już rozłożony. Widziałam wielu dziennikarzy.
         -Jak sobie dasz teraz radę? - spytałam mojego menadżera.
         -Ja nigdzie nie idę. - powiedział przerażony.
         Zaśmiałam się. Ale zrozumiałam jego wybór po chwili wyszłam z limuzyny. Wszystkie inne gwiazdy już się nie liczyły. Aparaty były skierowane w moją stronę.
         Dostałam esemesa od Kevina
         ,,Masz za pół godziny konferencje prasową". 
         Teraz mu się przypomniało.
         Nagle zobaczyłam Jakuba Gierszała na sali. Zaczęłam powoli iść w jego stronę. Stał sam i rozglądał się gdzie by teraz iść. Wyjęłam z torebki mój notes.
         -Mogłabym dostać twój autograf? - zapytałam mężczyznę.
         Patrzył na mnie ze ogromnym zdziwieniem.
         -Jasne. Dla ciebie? - zapytał biorąc notes do ręki.
         -Tak. Jestem twoją największą fanką! - powiedziałam wesoło.
         -Fajnie. Ja mam twoją nową piosenkę jako dzwonek. - powiedział patrząc na mnie jak na ducha.
         -Mój idol jest moim fanem. - zaśmiałam się.
         -Oby nikt do mnie nie zadzwonił bo będę się czuł niezręcznie. - zażartował.
         -Nie musisz. - zaśmiałam się.
         -Naprawdę jesteś moją fanką? - zapytał z niedowierzaniem.
         Przytaknęłam.
         -Oglądałam wszystkie twoje filmy. Milion dolarów był dość nietypowy ale dałam radę. Za to Sale samobójców znam na pamięć. - powiedziałam podekscytowana.
         -Ty naprawdę mnie lubisz. - zachichotał.
         -Yuma była ciut przerażająca. - ciągnęłam dalej. -Ale całkiem fajna. - zakończyłam.
         -Nie masz przypadkiem zaraz konferencji prasowej? - zapytał.
         -Za pięć minut. Które masz miejsce? - powiedziałam.
         -Ósme. - powiedział patrząc na zaproszenie.
         -A ja siódme. - powiedziałam z pamięci.
         -Jeszcze się spotkamy. - zaśmiał się.
         -Wiem. To do zobaczenia. - powiedziałam i znikłam w tłumie.
         Nie mogłam się doczekać kiedy zbiorowisko się rozpocznie. Będę siedziała obok Jakuba Gierszała. Trochę żałowałam że nie będzie Louisa ale teraz już nie wiedziałam.
         Weszłam na podest. Dziennikarze od razu zaczęli podnosić ręce.
S: Pan od prawej w pierwszym rzędzie.
D1: Wiedziałem, że rozmawiałaś dziś z Jakubem Gierszałem. Czy coś was łączy?
S: On jest moim fanem a ja jego.
D2: Media już coś o tym mówiły, ale czy to prawda, że jesteś zaręczona z Louisem Tomlinsonem?
S: Tak.
D3: Planujecie ślub?
S: Może za dwa, trzy lata.
D4: Dlaczego chcesz tyle czekać?
S: Bo moim zdaniem jestem za młoda na małżeństwo.
D5: W takim razie dlaczego zgodziłam się na oświadczyny.
S: Bo chciałam.
D6: Jaka jest twoja ulubiona piosenka.
S: Nie ma takiej.
         Konferencja miała dużo krępujących pytań na które musiałam odpowiedzieć. To była moja pierwsza i ostatnia konferencja.
         Teraz do Gierszała. Ale nie mogę doczekać się powrotu do domu.
         Aktor czekał na mnie pod salą. Podeszłam do niego, żeby się przywitać. Ale to co się stało mnie totalnie zszokowało. Jakub G. nachylił się nade mną i mnie pocałował. Jednym ruchem odepchnęłam go i zwaliłam na ziemie. Gdy się odwróciłam zobaczyłam fotografa. Położyłam na aktorze tryumfalnie nogę i spojrzałam mu prosto w oczy.
         -Nie powinieneś. - powiedziałam i poszłam na sale.

Adventure 35 /Larry

Umieram! Wykasował mi się Adventure 35! Teraz wszystko od początku. Boże! Dlaczego mnie nie kochasz?
**************************
       Powoli wygramoliłam się z kanapy w autobusie. Marry już nie spała. Niestety reszta jeszcze spała.
       Od razu zobaczyłam rozmazany na twarzy mojej "starszej siostry" tusz do rzęs. Płakała. Znałam tylko jeden sposób żeby ją pocieszyć. Po wczorajszym koncercie moje struny głosowe były już rozgrzane.
       -You are now, girl rocking with Will.i.am and Britney, bitch. - zaczęłam śpiewać. Od razu się roześmiała.
       -Wiedziałam! - powiedziałam triumfalnie najciszej jak potrafiłam.
       -Tęsknie za Liamem. - powiedziała i zaczęła płakać mi w ramię.
       Spałyśmy w samej bieliźnie, bo Kevin nie mógł wchodzić na górne piętro autobusu. (my na nim byłyśmy) Więc nasza piątka spała w bieliźnie.
        Ma miałam czarną więc tusz mi nie straszny.
        -Myślisz tylko o sobie. Ja tęsknie za Louisem tak samo jak ty jeśli nie bardziej. -powiedziałam i wskazałam na pierścionek.
        -Tak. Wiem. Rzuciłam dla Ciebie studia, wiesz? - powiedziała spuszczając głowę Marry.
        -Powaliło Cię do końca?! - wydarłam się na nią budząc przy tym dziewczyny.
        -Polka. - zaśmiała się Aria.
        -Jak mogłaś rzucić studia. Gdybym wiedziała co zamierzasz to bym Cię nigdy nie zabrała ze sobą na trasę! Jednak ty mi nic nie powiedziałaś! - nie mogłam opanować gniewu.
        -Chciałam jechać z tobą. - powiedziała Marry po czym znów wybuchła płaczem.
        -Może da się coś jeszcze zrobić. Zadzwonię do twojej szkoły i to wyjaśnię. - powiedziała zestresowana.
        -Nie chcę! - powiedziała ze złością Marry.
        Zachowywała się jak małe dziecko. Ja nie chciałam być tą złą. Ale musiałam.
        -Dzień dobry. Nazywam się Suzan Tattersall.
        -Witaj. To ty jesteś tą piosenkarką na której każdym koncercie jak dotąd były moje dzieci? - zapytała z poważnym głosem.
        -Na prawdę? To niesamowite. Tak to ja. Ale to nie jest teraz ważne. - powiedziałam.
        -Co się stało panno Tattersall?
        -Moja przyjaciółka, Marry...
        -Tak. Wiem. Żal mi tak utalentowanej studentki. - powiedziała ze smutkiem kobieta.
        -Czy byłaby taka możliwość, żeby wróciła do szkoły? - zapytałam z nadzieją.
        -Oczywiście. Już ją zapisuje. - powiedziała.
        -I już?
        -Tak. - powiedziała oczywistym głosem.
        Odłożyłam słuchawkę.
        -Masz szczęście. Ale na lotnisku kupuję ci bilet do Londynu. - powiedziałam sucho. i poszłam się umyć i ubrać. (to był naprawdę wypasiony autobus.
        -Nie mam! Wcale nie mam! - krzyknęła i znów się rozpłakała.
        Tym razem zostałam obojętna. Ubrałam się w to. Teraz byłam gotowa na kolejny ciężki dzień w trasie. Teraz na lotnisko, do Paryża i wieczorem koncert.
***Caroline***
         Ja, Ingrid i Aria wpatrywałyśmy się w płaczącą Marry. Nie wiedziałyśmy czy ją pocieszyć, czy raczej nie. Nie wiedziałyśmy co zaszło a trochę głupio było pytać Marry.
         -Co się tak właściwie stało? - zapytała rozkojarzona Caroline.
         -Rzuciła studia, żeby móc ze mną pojechać w trasę. - oznajmiła moja szefowa, przyjaciółka i gwiazda muzyki - Suzan Tattersall.
         Wszystkie cztery rzuciłyśmy zdziwione spojrzenia Marry.
         -Przecież to tak samo jakby Suzan rzuciła muzykę. - powiedziała przerażona Ingrid.
         -Właśnie. Co byś zrobiła gdybym rzuciła muzykę? Byłoby ok? - powiedziała podirytowana jeszcze całą sytuacją Suzan.
         -Ja się lepiej nie będę wtrącać. - powiedziała Aria i pobiegła do łazienki.
         Suzan odprowadziła ją wzrokiem.
         -Ja zrobiłabym to co ty. - przyznała Suzan Marry.
         -Właśnie. - powiedziała Suzan i podała rękę Marry siedzącej na podłodze.
         Marry korzystając z pomocy wstała z podłogi i czekała aż Aria wyjdzie z łazienki, żeby mogła umyć twarz.
         Kiedy Marry poszła się myć Suzan zadzwoniła przez skype do Louisa.
         -Hej misiu. -powiedział pierwszy Louis.
         -Cześć. Zaraz będziemy na lotnisku. - powiedziała Suzan szeroko się uśmiechając. W jej oczach zabłysły łzy.
         -Super. Francja jest całkiem fajna. - powiedziała Louis wesoło.
         -Tęsknie. - powiedziała Suzan. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
         -Wow. Po raz drugi widzę jak płaczesz. Szkoda, że znów przeze mnie. - powiedział zaskoczony Louis.
         -Nie, nie przez Ciebie. Nie twoja wina, że Cię tak kocham. - powiedziała Suzan i przetarła łzy.
         -Wiem. Ale tylko nie histeryzuj na koncertach. - zaśmiał się Louis.
         -Jasne. Wczoraj dałam rade. - powiedziała Suzan.
         Z łazienki wyszła Marry.
         -Tak wiem. Oglądałem w telewizji. - powiedział wesoło Lou.
         -Miałam taką nadzieje. - powiedziała Suzan a po jej policzkach znów spłynęły łzy.
         -Dobrze, że Cię jeszcze nie pomalowałam. - powiedziałam do Suz.
         -Kto to? - spytał Louis.
         -Caroline. - oznajmiła mu Suzan.
         -Aha. Wiesz. Mam dziś wieczorem czas. Może do Ciebie przylecę. - zaproponował Louis.
         -Tak! Przyjedź! - krzyknęła Suzan i wyłączyła Tablet.
***Suzan, wieczorem***
         -Niezły makijaż Caroline. - pochwaliłam przyjaciółkę.
         Świetnie pasował do mojego stroju. Byłam szczęśliwa, że to ona była moją makijażystką.
         -Ty masz tyle samo fanek co my! - powiedział przerażony Louis wyglądając zza kulis.
         -Wiem. Trudno nie zauważyć. - zaśmiałam się.
         -Haha... - zaśmiał się Louis.
         Nagle nie wiadomo skąd przybiegł Kevin. Był zadyszany i jego świeża koszula była już przepocona i pognieciona.
         -Mam pomysł. Suzan i Louis zaśpiewają razem na scenie. - powiedział wesoło.
         -Ale co? - powiedzieli jednocześnie.
         -Znacie jakąś piosenkę razem? - zapytał.
         -Znasz Fireworks? - zapytał Louis.
         -Już nie pamiętam. Znasz Just Away You Are?
         -Tak. - Louis uśmiechnął się szeroko.
         -To już  mamy. - powiedziała dumnie Suzan.
         -Tylko skąd weźmiemy muzykę? - powiedziała zmartwiona Ingrid.
         -Tak się składa, że akurat mamy ten podkład. - powiedział Kevin i znów gdzieś pobiegł.
         Kiedy zaśpiewałam już pięć piosenek, nadszedł czas na duet, mój i Louisa.
         -Ktoś może zna One Direction? - zapytałam widownie. 
         Odpowiedział mi głośny pisk. Podeszłam do jednej z dziewczyn w pierwszy rzędzie która też piszczała.
          -Możesz wymienić wszystkich? - zapytałam ją podsuwając jej mikrofon.
          -Harry, Niall, Liam, Zayn i Louis. - powiedziała po czym zemdlała.
          -Dobrze! Ale chyba Cię zbiłam. - powiedziałam patrząc wystraszona na leżącą na ziemi dziewczynę. - Skoro już mowa o Louisie to chyba wszyscy już wiecie, że jesteśmy razem i tak dalej. Więc mam dla was małą niespodziankę. - powiedziałam.
          Na scenę z podziemi wyskoczył Louis. Fanki wpadły w okropny pisk. A było jeszcze głośniej jak zaczęła grać muzyka.

L: Oh her eyes, her eyes make the stars look like they' re mot shining. Her hair, her hair feells perfectly without her trying. She so beautiful and I tell her every day.
S:Yeah I know, I know when I compliment his, he don't believe me. And it's so, it's so sad to think he don't see what i see. But every time he asks me do I look okay. I say...
          Fanki były w niesamowitej ekstazie.

piątek, 4 stycznia 2013

Part 21 Lirry

Wstałam dzisiaj o 5 rano, tylko dla Suzan. Ona nawet nie wie jak się dla niej poświęciłam (bałam się jej do tego przyznać, bo wiem, że będzie na mnie zła). Może i wyglądałam na wyspaną i wesołą, ale wcale tak nie było. Żeby wyglądać jakoś normalnie wypiłam 4 kawy, tak żeby Aria (nowa dziewczyna Malika), Ingrid i moja młodsza ,,siostrzyczka" nie zobaczyły w jakim stanie jestem. Do tego strasznie ciężko było mi pożegnać się z Liamem. Nikt nie wie do czego zdolni są ludzie i co zrobią dla osób, na których im zależy. Ja dla Suzan zrezygnowałam ze studiów. Naprawdę ciężko było mi podjąć tą decyzję, ale...
    Teraz siedzę i patrzę z okno. Dziewczyny śpią a mi się chce ryczeć. Jedyną radosną rzeczą jaka się dzisiaj (na razie) jest to, że Suzan powiadomiła nas o swoich zaręczynach. Moje rozmyślania przerwała Ingrid.
- Może nagramy jakiś filmik i wyślemy go chłopcom?- Spytała dziewczyna.
- Jasne. Strasznie mi się nudzi. Nie mogę zasnąć, to chyba po tych kilku kawach.
Kamerkę postawiłyśmy na stoliczku i usiadłyśmy na bardzo wygodnych fotelach. Poprawiłam koszulkę (to mam na sobie) i zaczęłyśmy nagrywać.
- Cześć! Tak strasznie za wami tęsknię. Nie mam kogo wkurzać, dźgać, pocieszać, uciszać, uspokajać. Zresztą sami wiecie najlepiej.- Powiedziałam.
- Ja też tęsknię.- Dodała Ingrid.
- Proszę was, abyście niczego nie rozwalili, a jeśli musicie już coś zmieść z powierzchni ziemi, to zróbcie to tylko się nie zabijcie. Wiem, że dla was to wyzwanie, kiedy nikt się wami nie opiekuje, ale musicie mu podołać.- Mówiąc to uśmiechnęłam się szeroko.
- Musimy już kończyć.- Powiedziała Ingrid i wyłączyła nagrywanie. Od razu wgrałam to na laptopa i wysłałam chłopcom. W końcu poczułam senność, więc rozłożyłam się na fotelu i zasnęłam.
**********************Liam**********************
Właśnie mamy przerwę w nagrywaniu teledysku do Kiss You. Włączyłem laptopa i otworzyłem skrzynkę mailową. Przyszedł filmik od Merry. Zawołałem chłopaków i włączyliśmy. Na ekranie pojawiła się Merry i Ingrid. Mówiły, że za nami tęsknią. Moja najukochańsza jak zwykle wyglądała pięknie.

Przepraszam, że tak mało, ale wena to wena trudno ją zatrzymać przy sobie na dłużej :D

Adventure 34

Chciałabym zadedykować tego Adventure dziewczynie która powiedziała, że mam niezwykły talent. Jej blog też jest całkiem niezły. Look at this.
***********
        Był pogodny wieczór. Dziś wraz z Louisem mieliśmy jechać do kina ale jednak zdecydowaliśmy się na wspólny piknik w parku. Ubrałam to nie chcąc wyróżniać się z tłumu.
        -Ładny dzień na jedzenie marchewek w parku. - zaśmiał się Louis.
        -No, fajny. Ale nie wiem czy nadaje się na marchewki. - powiedziałam rozpromieniona. - Oczywiście ty musiałeś zapakować ich dwadzieścia. - zaśmiałam się.
        -Nie narzekaj. Dziesięć i to dla nas oboje. - bronił się piosenkarz.
        -Oj wiem. - powiedziałam z przekąsem.
        Louis przechylił mnie lekko i namiętnie pocałował. poczułam się jakbym unosiła się magicznie nad ziemią. Za każdym razem gdy mnie dotykał czułam dziwne łaskotanie w tym miejscu.
        -Nie nudzi Ci się to jeszcze? - zapytał roześmiany Louis.
        -A tobie się nudzą marchewki? - zapytałam uśmiechając się promiennie.
        -Racja. Głupie pytanie. - westchnął Louis.
        W końcu dotarliśmy na miejsce. Park był pełen przechadzających się ludzi. Wielu przyglądało się nam i prosiło o autograf. Jednak Louis nie zwracał na nich uwagi. Był zajęty marchewkami i (co trochę krępujące) wpatrywaniem się we minie.
        -Długo jeszcze będziesz się tak na mnie gapił? - spytałam skrępowana.
        -Tak. Jak najbardziej. -powiedział niczym nie wzruszony.
        -Aha. - zachichotałam.
        -Muszę się napatrzeć bo niedługo wyjeżdżasz w swoją drugą trasę koncertową. - powiedział rozmarzonym głosem.
        -Wiem. Szkoda, że nie możesz jechać ze mną. Ale towarzystwo Merry i tej nowej dziewczyny Nailla mi wystarczy. A poza tym jeszcze Kevin i jego nowa żona. Ich ślub był boski. A moja sukienka jeszcze bardziej. - westchnęłam wesoło.
        Zaczęliśmy karmić się nawzajem truskawkami które kupił dziś Louis. Jeszcze nigdy nic mi tak nie smakowało.
         Nagle zauważyłam Zayna przechadzającego się po parku z jakąś dziewczyną której nigdy wcześniej nie wiedziałam. Ktoś taki jak Zayn często zmieniał dziewczyny. Jednak wyglądali na zakochanych.
         -Śledzimy ich? - zapytałam zaniepokojona.
         -Kogo? - zdziwił się chłopak. W odpowiedzi wskazałam na parę. -Wiesz, że dla Ciebie wszystko. Ale tym razem to chyba nie jest najlepszy pomysł. - westchnął niepewnie.
         -Dobrze. Jak chcesz to zostań. Ja idę. - powiedziałam obojętnie.
         Louis jednak się zdecydował i za mną podreptał. Szliśmy całkiem długo aż w końcu usiedli na ławce i spojrzeli sobie znacząco w oczy. Zaczęli przysuwać się do siebie bliżej i bliżej...
         Szybko pobiegłam w ich stronę i wepchnęłam się szybko pomiędzy nich.
         -Cześć. Mamy dziś taki piękny wieczór. Wy też poszliście na spacer. My z Louisem mieliśmy jeszcze piknik. Takie romantyczne popołudnie. A tak w ogóle to mam na imię Suzan. - wyrzuciłam jednym tchem.
         -Ja jestem Aria. - powiedziała lekko się rumieniąc. - A Ciebie znam. Jesteś przecierz światową gwiazdą muzyki. - powiedziała jakby to było oczywiste.
         -No racja jeszcze się nie przyzwyczaiłam. - westchnęłam ciężko.
         -Nie wierze, że znam już One Direction, The Wanted i Suzan Tattersall. - westchnęła z niedowierzaniem.
         -A ja znam Justina Biebera, Taylor Swift, One Direction i siebie. - powiedziałam uśmiechając się szczerze. - A czy to przypadkiem nie ty byłaś na okładkach gazet z Nathanem z The Wieśonted? - zapytałam przerażona.
         -EJ! Tom to mój brat. Nie obrażaj go! - zdenerwowała i się i odwróciła ode mnie głowę.
         -Fajnie. Tylko kim jest Tom? - powiedziałam zdziwiona.
         -Członek The Wanted. Nie znasz ich? - zdziwiła się nadal się nie odwracając.
         -Nie słucham takiej muzyki. - powiedziałam szczerze.
         -Wole Davida Guetta albo jakieś podobne szybki kawałki. - powiedziałam wstając z ławki.
         -To może ja was już opuszczę. Zayn, porozmawiamy w waszym domu. Będę na ciebie czekać. Jeśli się nie zjawisz, - powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni mój telefon, po czym zrobiłam im zdjęcie. - pokarze to moim fanom. - powiedziałam i poszłam do Louisa.
          Zayn i Aria zesztywnieli. Czyżby się czegoś przestraszyli? Przecież to tylko zdjęcie.
          -Chyba Cię nie lubi. - westchnął zasmucony Zayn. -Będzie tak jak z Taylor. To Suzan pierwsza jej nie lubiła. dodał po chwili. Nie stworzyło to we mnie żadnych uczuć.
          Gdy podeszłam do Louisa objął mnie jedną ręką i poszliśmy na dalszy spacer.
          -Mam jej nie lubić? - spytał się poważnie Louis.
          -A jak chcesz? - spytałam.
          -Chcę żebyś była szczęśliwa. - powiedział i mocno mnie przytulił.
          To było słodkie jednak miałam pewne wątpliwości co do Arii.
          -Mam do Ciebie jedno pytanie. Ale najpierw powiedz, że mnie kochasz. - powiedział Louis i się zaśmiał.
          -Kocham Cię, Louis. - powiedziałam radośnie.
          -W takim razie zrobię coś z czego wcześniej się już śmieliśmy. - powiedział i klęknął na kolana. -Zuzanno Tattersall, czy chciałabyś za mnie wyjść. powiedział i otworzył pudełeczko z pierścionkiem.
        -O boże. -westchnęłam przerażona. -Ale ja mam dopiero dziewiętnaście lat. - powiedziałam lekko zdziwiona.
        -Wiem. Ale co z tego - powiedział wyraźnie mając nadzieje, że się zgodzę.
        -Jestem tak jakby za młoda żeby się żenić. A do tego z wielką gwiazdą muzyki. Ty masz dwadzieścia jeden lat więc to da się zrozumieć ale ja dopiero zaczynam żyć. Skończyłam niedawno szkołę. - wymieniałam powody dla których mogłabym się nie zgodzić. Twarz Louisa spochmurniała. -Ale jak na razie to się ani razu nie pokłóciliśmy więc jak dla mnie to chyba powinnam powiedzieć tak. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
        -Co? - powiedział Louis. Na jego twarzy ponownie pojawił się ten jego piękny uśmiech.
        -Moglibyśmy spróbować. - powiedziałam.
        Nagle zza rogu wyskoczyło mnóstwo paparazzi. Louis powoli wstał i założył mi na palec pierścionek. 
        Poczułam się przez chwilę jak księżniczka. Jednak teraz czekała mnie zapewne bardzo poważna rozmowa z Zaynem.
        -Pogięło Cię?! - krzyknęłam na chłopaka.
        -Nie! Ja ją kocham. Czy ja Louisowi zabraniałem się z tobą spotykać? - bronił się chłopak.
        -Tak. Nie pamiętasz? Mówiłeś, że wyglądam podejrzanie i mogę mieć jakieś dziwne polskie zwyczaje. - powiedziałam lekko urażona samym wspomnieniem.
        -Ale już wiem, że tak nie jest. A poza tym ona jest z polski.- powiedział poważnie.
        -Zadzwoń do niej. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
        Po chwili dziewczyna już była na miejscu.
        -Idź sobie Malik. I nawet nie próbuj podsłuchiwać. Jak Ci się to uda i coś zrozumiesz to będę pod wrażeniem. - powiedziałam. Chłopak posłusznie wyszedł.
        -Więc uważasz się za polkę. - powiedziałam zmieniając język słów.
        -Tak. Już zapomniałam, że ty też jesteś z Polski. - powiedziała Aria i się uśmiechnęła. Jednak moja twarz pozostała śmiertelnie poważna.
        -Fajnie. - powiedziałam i też się uśmiechnęłam. - Jeśli byś chciała mogłabyś pojechać ze mną w trasę. Tylko, że już jutro. - powiedziałam z nadzieją, że się zgodzi.
        -To będzie dla mnie zaszczyt.