piątek, 4 stycznia 2013

Adventure 34

Chciałabym zadedykować tego Adventure dziewczynie która powiedziała, że mam niezwykły talent. Jej blog też jest całkiem niezły. Look at this.
***********
        Był pogodny wieczór. Dziś wraz z Louisem mieliśmy jechać do kina ale jednak zdecydowaliśmy się na wspólny piknik w parku. Ubrałam to nie chcąc wyróżniać się z tłumu.
        -Ładny dzień na jedzenie marchewek w parku. - zaśmiał się Louis.
        -No, fajny. Ale nie wiem czy nadaje się na marchewki. - powiedziałam rozpromieniona. - Oczywiście ty musiałeś zapakować ich dwadzieścia. - zaśmiałam się.
        -Nie narzekaj. Dziesięć i to dla nas oboje. - bronił się piosenkarz.
        -Oj wiem. - powiedziałam z przekąsem.
        Louis przechylił mnie lekko i namiętnie pocałował. poczułam się jakbym unosiła się magicznie nad ziemią. Za każdym razem gdy mnie dotykał czułam dziwne łaskotanie w tym miejscu.
        -Nie nudzi Ci się to jeszcze? - zapytał roześmiany Louis.
        -A tobie się nudzą marchewki? - zapytałam uśmiechając się promiennie.
        -Racja. Głupie pytanie. - westchnął Louis.
        W końcu dotarliśmy na miejsce. Park był pełen przechadzających się ludzi. Wielu przyglądało się nam i prosiło o autograf. Jednak Louis nie zwracał na nich uwagi. Był zajęty marchewkami i (co trochę krępujące) wpatrywaniem się we minie.
        -Długo jeszcze będziesz się tak na mnie gapił? - spytałam skrępowana.
        -Tak. Jak najbardziej. -powiedział niczym nie wzruszony.
        -Aha. - zachichotałam.
        -Muszę się napatrzeć bo niedługo wyjeżdżasz w swoją drugą trasę koncertową. - powiedział rozmarzonym głosem.
        -Wiem. Szkoda, że nie możesz jechać ze mną. Ale towarzystwo Merry i tej nowej dziewczyny Nailla mi wystarczy. A poza tym jeszcze Kevin i jego nowa żona. Ich ślub był boski. A moja sukienka jeszcze bardziej. - westchnęłam wesoło.
        Zaczęliśmy karmić się nawzajem truskawkami które kupił dziś Louis. Jeszcze nigdy nic mi tak nie smakowało.
         Nagle zauważyłam Zayna przechadzającego się po parku z jakąś dziewczyną której nigdy wcześniej nie wiedziałam. Ktoś taki jak Zayn często zmieniał dziewczyny. Jednak wyglądali na zakochanych.
         -Śledzimy ich? - zapytałam zaniepokojona.
         -Kogo? - zdziwił się chłopak. W odpowiedzi wskazałam na parę. -Wiesz, że dla Ciebie wszystko. Ale tym razem to chyba nie jest najlepszy pomysł. - westchnął niepewnie.
         -Dobrze. Jak chcesz to zostań. Ja idę. - powiedziałam obojętnie.
         Louis jednak się zdecydował i za mną podreptał. Szliśmy całkiem długo aż w końcu usiedli na ławce i spojrzeli sobie znacząco w oczy. Zaczęli przysuwać się do siebie bliżej i bliżej...
         Szybko pobiegłam w ich stronę i wepchnęłam się szybko pomiędzy nich.
         -Cześć. Mamy dziś taki piękny wieczór. Wy też poszliście na spacer. My z Louisem mieliśmy jeszcze piknik. Takie romantyczne popołudnie. A tak w ogóle to mam na imię Suzan. - wyrzuciłam jednym tchem.
         -Ja jestem Aria. - powiedziała lekko się rumieniąc. - A Ciebie znam. Jesteś przecierz światową gwiazdą muzyki. - powiedziała jakby to było oczywiste.
         -No racja jeszcze się nie przyzwyczaiłam. - westchnęłam ciężko.
         -Nie wierze, że znam już One Direction, The Wanted i Suzan Tattersall. - westchnęła z niedowierzaniem.
         -A ja znam Justina Biebera, Taylor Swift, One Direction i siebie. - powiedziałam uśmiechając się szczerze. - A czy to przypadkiem nie ty byłaś na okładkach gazet z Nathanem z The Wieśonted? - zapytałam przerażona.
         -EJ! Tom to mój brat. Nie obrażaj go! - zdenerwowała i się i odwróciła ode mnie głowę.
         -Fajnie. Tylko kim jest Tom? - powiedziałam zdziwiona.
         -Członek The Wanted. Nie znasz ich? - zdziwiła się nadal się nie odwracając.
         -Nie słucham takiej muzyki. - powiedziałam szczerze.
         -Wole Davida Guetta albo jakieś podobne szybki kawałki. - powiedziałam wstając z ławki.
         -To może ja was już opuszczę. Zayn, porozmawiamy w waszym domu. Będę na ciebie czekać. Jeśli się nie zjawisz, - powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni mój telefon, po czym zrobiłam im zdjęcie. - pokarze to moim fanom. - powiedziałam i poszłam do Louisa.
          Zayn i Aria zesztywnieli. Czyżby się czegoś przestraszyli? Przecież to tylko zdjęcie.
          -Chyba Cię nie lubi. - westchnął zasmucony Zayn. -Będzie tak jak z Taylor. To Suzan pierwsza jej nie lubiła. dodał po chwili. Nie stworzyło to we mnie żadnych uczuć.
          Gdy podeszłam do Louisa objął mnie jedną ręką i poszliśmy na dalszy spacer.
          -Mam jej nie lubić? - spytał się poważnie Louis.
          -A jak chcesz? - spytałam.
          -Chcę żebyś była szczęśliwa. - powiedział i mocno mnie przytulił.
          To było słodkie jednak miałam pewne wątpliwości co do Arii.
          -Mam do Ciebie jedno pytanie. Ale najpierw powiedz, że mnie kochasz. - powiedział Louis i się zaśmiał.
          -Kocham Cię, Louis. - powiedziałam radośnie.
          -W takim razie zrobię coś z czego wcześniej się już śmieliśmy. - powiedział i klęknął na kolana. -Zuzanno Tattersall, czy chciałabyś za mnie wyjść. powiedział i otworzył pudełeczko z pierścionkiem.
        -O boże. -westchnęłam przerażona. -Ale ja mam dopiero dziewiętnaście lat. - powiedziałam lekko zdziwiona.
        -Wiem. Ale co z tego - powiedział wyraźnie mając nadzieje, że się zgodzę.
        -Jestem tak jakby za młoda żeby się żenić. A do tego z wielką gwiazdą muzyki. Ty masz dwadzieścia jeden lat więc to da się zrozumieć ale ja dopiero zaczynam żyć. Skończyłam niedawno szkołę. - wymieniałam powody dla których mogłabym się nie zgodzić. Twarz Louisa spochmurniała. -Ale jak na razie to się ani razu nie pokłóciliśmy więc jak dla mnie to chyba powinnam powiedzieć tak. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
        -Co? - powiedział Louis. Na jego twarzy ponownie pojawił się ten jego piękny uśmiech.
        -Moglibyśmy spróbować. - powiedziałam.
        Nagle zza rogu wyskoczyło mnóstwo paparazzi. Louis powoli wstał i założył mi na palec pierścionek. 
        Poczułam się przez chwilę jak księżniczka. Jednak teraz czekała mnie zapewne bardzo poważna rozmowa z Zaynem.
        -Pogięło Cię?! - krzyknęłam na chłopaka.
        -Nie! Ja ją kocham. Czy ja Louisowi zabraniałem się z tobą spotykać? - bronił się chłopak.
        -Tak. Nie pamiętasz? Mówiłeś, że wyglądam podejrzanie i mogę mieć jakieś dziwne polskie zwyczaje. - powiedziałam lekko urażona samym wspomnieniem.
        -Ale już wiem, że tak nie jest. A poza tym ona jest z polski.- powiedział poważnie.
        -Zadzwoń do niej. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
        Po chwili dziewczyna już była na miejscu.
        -Idź sobie Malik. I nawet nie próbuj podsłuchiwać. Jak Ci się to uda i coś zrozumiesz to będę pod wrażeniem. - powiedziałam. Chłopak posłusznie wyszedł.
        -Więc uważasz się za polkę. - powiedziałam zmieniając język słów.
        -Tak. Już zapomniałam, że ty też jesteś z Polski. - powiedziała Aria i się uśmiechnęła. Jednak moja twarz pozostała śmiertelnie poważna.
        -Fajnie. - powiedziałam i też się uśmiechnęłam. - Jeśli byś chciała mogłabyś pojechać ze mną w trasę. Tylko, że już jutro. - powiedziałam z nadzieją, że się zgodzi.
        -To będzie dla mnie zaszczyt.

1 komentarz:

  1. Swietny rozdział ! czekam na next ;**
    A i przy okazji jest juz piąty rozdział u mnie na blogu :
    http://wordsxhurt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń