***********
Był pogodny wieczór. Dziś wraz z Louisem mieliśmy jechać do kina ale jednak zdecydowaliśmy się na wspólny piknik w parku. Ubrałam to nie chcąc wyróżniać się z tłumu.-Ładny dzień na jedzenie marchewek w parku. - zaśmiał się Louis.
-No, fajny. Ale nie wiem czy nadaje się na marchewki. - powiedziałam rozpromieniona. - Oczywiście ty musiałeś zapakować ich dwadzieścia. - zaśmiałam się.
-Nie narzekaj. Dziesięć i to dla nas oboje. - bronił się piosenkarz.
-Oj wiem. - powiedziałam z przekąsem.
Louis przechylił mnie lekko i namiętnie pocałował. poczułam się jakbym unosiła się magicznie nad ziemią. Za każdym razem gdy mnie dotykał czułam dziwne łaskotanie w tym miejscu.
-Nie nudzi Ci się to jeszcze? - zapytał roześmiany Louis.
-A tobie się nudzą marchewki? - zapytałam uśmiechając się promiennie.
-Racja. Głupie pytanie. - westchnął Louis.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Park był pełen przechadzających się ludzi. Wielu przyglądało się nam i prosiło o autograf. Jednak Louis nie zwracał na nich uwagi. Był zajęty marchewkami i (co trochę krępujące) wpatrywaniem się we minie.
-Długo jeszcze będziesz się tak na mnie gapił? - spytałam skrępowana.
-Tak. Jak najbardziej. -powiedział niczym nie wzruszony.
-Aha. - zachichotałam.
-Muszę się napatrzeć bo niedługo wyjeżdżasz w swoją drugą trasę koncertową. - powiedział rozmarzonym głosem.
-Wiem. Szkoda, że nie możesz jechać ze mną. Ale towarzystwo Merry i tej nowej dziewczyny Nailla mi wystarczy. A poza tym jeszcze Kevin i jego nowa żona. Ich ślub był boski. A moja sukienka jeszcze bardziej. - westchnęłam wesoło.
Zaczęliśmy karmić się nawzajem truskawkami które kupił dziś Louis. Jeszcze nigdy nic mi tak nie smakowało.
Nagle zauważyłam Zayna przechadzającego się po parku z jakąś dziewczyną której nigdy wcześniej nie wiedziałam. Ktoś taki jak Zayn często zmieniał dziewczyny. Jednak wyglądali na zakochanych.
-Śledzimy ich? - zapytałam zaniepokojona.
-Kogo? - zdziwił się chłopak. W odpowiedzi wskazałam na parę. -Wiesz, że dla Ciebie wszystko. Ale tym razem to chyba nie jest najlepszy pomysł. - westchnął niepewnie.
-Dobrze. Jak chcesz to zostań. Ja idę. - powiedziałam obojętnie.
Louis jednak się zdecydował i za mną podreptał. Szliśmy całkiem długo aż w końcu usiedli na ławce i spojrzeli sobie znacząco w oczy. Zaczęli przysuwać się do siebie bliżej i bliżej...
Szybko pobiegłam w ich stronę i wepchnęłam się szybko pomiędzy nich.
-Cześć. Mamy dziś taki piękny wieczór. Wy też poszliście na spacer. My z Louisem mieliśmy jeszcze piknik. Takie romantyczne popołudnie. A tak w ogóle to mam na imię Suzan. - wyrzuciłam jednym tchem.
-Ja jestem Aria. - powiedziała lekko się rumieniąc. - A Ciebie znam. Jesteś przecierz światową gwiazdą muzyki. - powiedziała jakby to było oczywiste.
-No racja jeszcze się nie przyzwyczaiłam. - westchnęłam ciężko.
-Nie wierze, że znam już One Direction, The Wanted i Suzan Tattersall. - westchnęła z niedowierzaniem.
-A ja znam Justina Biebera, Taylor Swift, One Direction i siebie. - powiedziałam uśmiechając się szczerze. - A czy to przypadkiem nie ty byłaś na okładkach gazet z Nathanem z The Wieśonted? - zapytałam przerażona.
-EJ! Tom to mój brat. Nie obrażaj go! - zdenerwowała i się i odwróciła ode mnie głowę.
-Fajnie. Tylko kim jest Tom? - powiedziałam zdziwiona.
-Członek The Wanted. Nie znasz ich? - zdziwiła się nadal się nie odwracając.
-Nie słucham takiej muzyki. - powiedziałam szczerze.
-Wole Davida Guetta albo jakieś podobne szybki kawałki. - powiedziałam wstając z ławki.
-To może ja was już opuszczę. Zayn, porozmawiamy w waszym domu. Będę na ciebie czekać. Jeśli się nie zjawisz, - powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni mój telefon, po czym zrobiłam im zdjęcie. - pokarze to moim fanom. - powiedziałam i poszłam do Louisa.
Zayn i Aria zesztywnieli. Czyżby się czegoś przestraszyli? Przecież to tylko zdjęcie.
-Chyba Cię nie lubi. - westchnął zasmucony Zayn. -Będzie tak jak z Taylor. To Suzan pierwsza jej nie lubiła. dodał po chwili. Nie stworzyło to we mnie żadnych uczuć.
Gdy podeszłam do Louisa objął mnie jedną ręką i poszliśmy na dalszy spacer.
-Mam jej nie lubić? - spytał się poważnie Louis.
-A jak chcesz? - spytałam.
-Chcę żebyś była szczęśliwa. - powiedział i mocno mnie przytulił.
To było słodkie jednak miałam pewne wątpliwości co do Arii.
-Mam do Ciebie jedno pytanie. Ale najpierw powiedz, że mnie kochasz. - powiedział Louis i się zaśmiał.
-Kocham Cię, Louis. - powiedziałam radośnie.
-W takim razie zrobię coś z czego wcześniej się już śmieliśmy. - powiedział i klęknął na kolana. -Zuzanno Tattersall, czy chciałabyś za mnie wyjść. powiedział i otworzył pudełeczko z pierścionkiem.
-O boże. -westchnęłam przerażona. -Ale ja mam dopiero dziewiętnaście lat. - powiedziałam lekko zdziwiona.
-Wiem. Ale co z tego - powiedział wyraźnie mając nadzieje, że się zgodzę.
-Jestem tak jakby za młoda żeby się żenić. A do tego z wielką gwiazdą muzyki. Ty masz dwadzieścia jeden lat więc to da się zrozumieć ale ja dopiero zaczynam żyć. Skończyłam niedawno szkołę. - wymieniałam powody dla których mogłabym się nie zgodzić. Twarz Louisa spochmurniała. -Ale jak na razie to się ani razu nie pokłóciliśmy więc jak dla mnie to chyba powinnam powiedzieć tak. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Co? - powiedział Louis. Na jego twarzy ponownie pojawił się ten jego piękny uśmiech.
-Moglibyśmy spróbować. - powiedziałam.
Nagle zza rogu wyskoczyło mnóstwo paparazzi. Louis powoli wstał i założył mi na palec pierścionek.
Poczułam się przez chwilę jak księżniczka. Jednak teraz czekała mnie zapewne bardzo poważna rozmowa z Zaynem.
-Pogięło Cię?! - krzyknęłam na chłopaka.
-Nie! Ja ją kocham. Czy ja Louisowi zabraniałem się z tobą spotykać? - bronił się chłopak.
-Tak. Nie pamiętasz? Mówiłeś, że wyglądam podejrzanie i mogę mieć jakieś dziwne polskie zwyczaje. - powiedziałam lekko urażona samym wspomnieniem.
-Ale już wiem, że tak nie jest. A poza tym ona jest z polski.- powiedział poważnie.
-Zadzwoń do niej. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
Po chwili dziewczyna już była na miejscu.
-Idź sobie Malik. I nawet nie próbuj podsłuchiwać. Jak Ci się to uda i coś zrozumiesz to będę pod wrażeniem. - powiedziałam. Chłopak posłusznie wyszedł.
-Więc uważasz się za polkę. - powiedziałam zmieniając język słów.
-Tak. Już zapomniałam, że ty też jesteś z Polski. - powiedziała Aria i się uśmiechnęła. Jednak moja twarz pozostała śmiertelnie poważna.
-Fajnie. - powiedziałam i też się uśmiechnęłam. - Jeśli byś chciała mogłabyś pojechać ze mną w trasę. Tylko, że już jutro. - powiedziałam z nadzieją, że się zgodzi.
-To będzie dla mnie zaszczyt.
Swietny rozdział ! czekam na next ;**
OdpowiedzUsuńA i przy okazji jest juz piąty rozdział u mnie na blogu :
http://wordsxhurt.blogspot.com/