sobota, 22 grudnia 2012

Part 19 Lirry

Obudziłam się o 10:57 na podłodze. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju, w którym wszędzie były rozsypane czipsy. Ze zdziwieniem zauważyłam również, że miałam je też wplątane we włosy. Wyjęłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Dzięki strumieniowi chłodnej wody moje ciało i mózg trochę się rozbudziły.
    Na szczęście kilka dni temu skończyłam rok studencki, więc nigdzie się spieszyć nie muszę. Wyciągnęłam czipsy z włosów, które uczesałam tak i poszłam do pokoju. Zastanawiając się skąd wziął się ten bałagan posprzątałam go. Idąc do kuchni oczywiście potknęłam się na schodach i zaliczyłam glebę. Li robił śniadanie.
- Ty w domu, a nie w pracy?- Spytałam naprawdę zaskoczona.
- Nie. Dzisiejszy dzień mamy wolny. Za trzy dni jedziemy w 1 miesięczną trasę.
- Co? Ja tyle czasu bez was nie wytrzymam.
- My za tobą też będziemy tęsknić, lecz cóż nic nie możemy zrobić. Wiesz ja obiecałem chłopakom, że będziemy u nich o 12:00. Suzan i Lou też przyjadą. Wczoraj wrócili z Brazylii.
Po pochłonięciu naleśników z dżemem truskawkowym (i spakowaniu 5 z nutellą dla Niallera) wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyłam.
- Wiesz co?
- Tak kochanie?- Spytał chłopak.
- Mógłbyś wreszcie wyrobić sobie prawko.- Powiedziałam ze śmiechem. W tym momencie w radiu puścili One Thing. Liam i ja zaczęliśmy śpiewać.
*******************************
-Cześć kochanie ty moje. Suzan tak tęskniłam.- Przywitałam się z przyjaciółką.
- Hej.
Usiadłam na kanapie opierając się o Liama. Obok skulił się Zayn.
- Co tam u Perrie?- Spytałam z nudów.
- Wszystko dobrze a co?- Odparł mulat.
- Tak się pytam. Bardzo chciałabym ją poznać. Ogólnie jestem fanką Little Mix.
- Fajnie.
W tej chwili przypomniało mi się, że mam dla Nialla naleśniki.
- Blondasek słuchaj. Mamy dla ciebie niespodziankę.- Powiedziałam i podałam mu pudełko. Chłopak otworzył je i zaczął wrzeszczeć.
- Naleśnikiiiiiiiiiiii.- Od razu zjadł wszystkie. Jestem ciekawa gdzie on to mieści.
- Ja też mam dla was niespodziankę.- Rzekł Nailler, gdy już wszystko zjadł i wyszedł z domu. Po chwili przyszedł wraz z dziewczyną.
- Poznajcie Ingrid.- Rzekł z triumfalnym uśmiechem na ustach. Nie dziwiłam się, że triumfował, ponieważ zawsze jak się chwalił, że ma partnerkę to nikt z nas mu nie wierzył i śmialiśmy się, że rzeczywiście ma tylko, że jest nią nie człowiek tylko lodówka.
- Ingrid?
- Merry?
Wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem.
- Harry?- Powiedział niespodziewanie Zayn.
- Louis? - Spytał Hazza.
-Suzan?- Zadał pytanie Louis.
- Liam?- Tym razem to Suzan.
- Zayn?- Spytał mój ukochany.
- Niall?- To znowu Zayn.
- To wy się znacie?- Nialler był naprawdę zdziwiony jak zresztą wszyscy.
- Poznałyśmy się kiedyś w parku w bardzo zabawnych okolicznościach.- Odpowiedziałam.
Nasz jakże inteligentny dialog przerwał dzwonek. Był to telefon Zayna. Chłopak poszedł do swojego pokoju. Po chwili również mnie ktoś zaszczycił tym, że do mnie zadzwonił. Tym kimś okazała się Melania.
- No co mała?
- Masz chwilkę? Rodzice wysłali mnie na obóz tu do Londynu i mamy teraz czas wolny. Chciałabym się z tobą spotkać.
- Poczekaj chwilkę.- Odpowiedziałam. - Chłopcy cz moja siostra może tu na chwilkę wpaść?- Spytałam.
- Jasne.- Wyszczerzyła się Harry.
- Tak. Wiesz gdzie mieszkają 1 D?
- No.
- To przyjdź do ich domu. Pa.
- Pa. Będę za 15 minut.
Zakończyłam rozmowę.
- Tylko jej nie podrywaj.- Zaśmiała się Suzan. (Mówiła to do Harolda.)
- Ty jej nie widziałaś. Ona jest takim pasztetem. W ogóle nie przypomina swojej siostry.- Powiedział Zayn wracając do nas.
****************
Otworzyłam drzwi, za którymi stała moja najukochańsza siostra.
- Cześć!- Zawołała radośnie ściskając mnie w obięciach.
- Witaj. Wejdź do środka.
Wszyscy przywitali się z Melanią. Przedstawiłam jej także Suzan (nie musiałam tego robić, ponieważ ona jest jej fanką) i Ingrid.
- Słyszałam, że jedziecie w trasę koncertową.
- Tak. - Odpowiedział Zayn.
- Ja też w tym czasie mam swoją.- Pochwaliła się Suzan.
- Mam pomysł.- Wykrzyknął Niall.
- Jaki?- Spytał Zayn.
- Zabierzmy nasze najukochańsze dziewczyny ze sobą.
- Dobry pomysł. Strasznie bym tęsknił za tym ciągłym dźganiem i wkurzaniem mnie przez Merry.-Powiedział Zayn.
- Merry, jak możesz denerwować samego Zayna Malika?- Spytałą z udawanym oburzeniem Melania.
- Ok. Czyli Merry i Ingrid jadą z nami?- Spytał z rozbrajającym uśmiechem Loczek.
- Tak. - Tym razem to Li.
- Buhahaha strzeż się Haroldzie. Ja i Merry wyprostujemy ci włosy, kiedy będziesz spał.- Zaśmiał się Louis.
- No i się wygadałeś.- Powiedziałam z udawaną złością.
******************************
Jest już wieczór a jutro rano jedziemy.(Paul się zgodził.) Wrzucam ciuchy do walizki. Jestem tak zmęczona. Położyłam się i momentalnie usnęłam.
****************************LIAM*******************************
- Kochanie obudź się.- Usłyszałem głos mojej (i tylko mojej) Merry.
- Kotku jeszcze chwilkę.- Odpowiedziałem.
- Wstawaj mi i to już!
- Muszę?
- Tak. Zrobiłam śniadanie. Wiem, że ja i gotowanie to katastrofa, ale czego się nie robi dla ukochanego?
Otworzyłem oczy i zwlokłem się z łóżka Dziewczyna była już ubrana. Ma na sobie to. Widać, że nie chciała wyglądać tak jak zawsze elegancko tylko na luzie. Włosy zaplotła w warkocza.
Poszedłem do łazienki. Starałem się dobrać ciuchy jak najlepiej, aby nie stać w cieniu mojej ślicznej dziewczyny. Na śniadanie były gofry. O dziwo wyszły zaskakująco dobre.
 *********************Merry****************************
Po zjedzeniu gofrów (sama je zrobiłam) wyszliśmy na dwór. Przed domem stał już prywatny autobus chłopców. Li wziął walizki i wsiedliśmy.
- Liam kogo ty przyprowadziłeś i gdzie jest Merry?- Spytał poważnie Zayn.
Wiem, że jest wcześnie (5 rano) i jestem ubrana w innym stylu niż zwykle, ale żeby mnie nie poznać?
- Głupku to ja.- Odpowiedziałam zamiast Liama śmiejąc się i zdejmując okulary.
- Merry!- Wrzasnęli Harry i Louis i rzucili się na mnie.
- Uważajcie bo mnie udusicie i kto wtedy będzie wam dokuczał?
- A no racja.- Odpowiedzieli równocześnie.
- Wiecie co? Ja mam ochotę nakręcić Video Diary.- Zaproponował Niall.
- Dobry pomysł. - Odpowiedział Liam.
Usiedliśmy obok siebie. Niall przytulił Ingrid.
- Ja też muszę?- Spytała z oporem dziewczyna.
- Koniecznie.- Odpowiedział Harry.
Ja wcisnęłam się pomiędzy Zayna i Louisa. Włączyliśmy kamerę.
- Witajcie w kolejnym Video Diary. Oto dziewczyna Nialla.- Powiedział Hazza z łobuzerskim uśmieszkiem i wskazał Ingrid. Dziewczyna lekko się zarumieniła i powiedziała z francuskim akcentem ,,cześć".
-Odpowiemy tak jak zawsze na kilka waszych pytań. A oto pierwsze od Vanessy do Louisa : Czy oddałeś kiedyś komuś swoje marchewki?- Przeczytałam.
- Tak. Suzan, ponieważ kocham ją mocniej niż marchewki i Merry za to, że pomogła mi wkurzyć Hazzę. Trzeba przyznać, że we wkurzaniu chłopców jest mistrzynią.- Odpowiedział Lou z bananem na twarzy.
- Drugie: od Meg:Z kim najczęściej spędzacie czas?- Tym razem przeczytał Niall.
Zaczęłam dźgać Zayna, więc nie słuchałam odpowiedzi, ani dalszych pytań.
- Jeszcze raz mnie dźgniesz to ci przywalę.- Pogroził mi Zayn. Ja ignorując jego pogruszki nie przestałam go dźgać. Chłopak zaczął mnie łaskotać.
- Nie. Tylko nie to. Przestań. Błagam..- Wydukałam przez śmiech.
- Ostrzegałem.
- Nie wiem co ćpałeś, ale zmień dilera.- Powiedziałam i w końcu udało mi się wyrwać. Zaczęłam uciekać.
- Opanujcie się dzieci. Przeszkadzacie.- Powiedział Nialler.
- Że co?- Spytałam chłopaka i w ucieczce przed mulatem wskoczyłam mu na kolana.
- Ehh.- Westchnął blondyn.
- Przepraszam.- Sapnęłam, wstałam i schowałam się za Louisem.
- Lou ratuj. Ten wariat mnie załaskocze na śmierć.
- Chodź usiądź koło mnie. Obronię cię.- Powiedział ..pasiasty" z dumą.
Zauważyłam, że Liam się tylko śmieje.
- Z czego się szczerzysz? Ja mogłam umrzeć.- Powiedziałam z udawaną złością.
W tym momencie Zayn podszedł mnie od tyłu.
- Fryzura ci się popsuła.- Skłamałam. Chłopak od razu odszedł z planu kamery i przejrzał się w lusterku.
 - Do zobaczenia w następnym Video Diary.- Powiedział Harry i wyłączył kamerę.
Od razu wstawiliśmy ten filmik na youtube. Po chwili pokazały się pierwsze komentarze:
Merry jak możesz dźgać mojego męża?

Niall ja tu na ciebie czekam a ty z jakąś francuską się zabawiasz.

Muszę przyznać, że we wkurzaniu chłopców jest mistrzynią. Merry tak dalej pokaż im kto tu rządzi. A ty Zayn jak jeszcze raz powiesz, że jej przywalisz to ja na następnym koncercie się zemszczę :).
Uśmiechnęłam się czytając ten komentarz.
- Słyszałeś Zayn? Masz żonę i fankę, która cię walnie jeśli będziesz mi groził.
- Aha. - Powiedział.
Cały dzień się wydurnialiśmy.
Obudziłam się z głową na ramieniu Zayna. Rozejrzałam się. O mnie opierarał się mój ukochany, a obok niego spał Lou i Harry. Ingrid i Nialla nie widziałam. Ciągle jestem zmęczona więc oparłam się spowrotem o Zayna (nie było innej opcji) i zasnęłam.

czwartek, 20 grudnia 2012

Yehhhh

Dziękujemy. Mamy już ponad 1000 wejść. Nawet nie wiecie jaką motywację nam to daje. Po prostu jestem w siódmym niebie.   *o*

środa, 19 grudnia 2012

Adventure 31

        Wstałam. Wyłam ubrana w samą bieliznę. Popatrzyłam na Louisa. Spał sobie spokojnie. Jednak zobaczyłam,  że ma o jeden tatuaż więcej niż miał. Spojrzałam na moją rękę. Czakała tam na mnie niespodzianka na lewej ręce.
         Pobiegłam do łazienki żeby przejrzeć się w lustrze. Odkryłam jeszcze dwa nowe tatuaże. Miałam kolejne dwa tatuaże.
Na lewym biodrze.
Na prawej łopatce.
         Byłam przerażona. Jednak czułam, że nie żałuje. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać rozmazując przy tym nie zmyty wczoraj makijaż. Choć i tak nie miało to żadnego znaczenia bo i tak wyglądał już okropnie.
         -Zauważyłaś? - usłyszałam głos Louisa.
         -Tak. - powiedziałam nie przerywając płaczu.
         -Przykro mi.
         -Mi też. - nie chciałam być pocieszana. Miałam nadzieje, że nigdy już nie zrobię sobie tatuażu.
         Wstałam z podłogi zaczęłam zmywać makijaż. Zaraz mieliśmy mieć samolot. Umyłam się i ubrałam w szlafrok. Ciuchy miałam w walizce. Wyszłam z łazienki. Louis siedział na łóżku. Nie patrzyłam na niego. Wzięłam moją walizkę i zaciągnęłam ją do łazienki. Tam ubrałam się w to. Do tego zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż. Byłam już prawie gotowa. Jeszcze tylko musiałam zrobić sobie warkocza.
          -Nareszcie. - sapnął Louis gdy wyszłam z łazienki.
          -Spakowany? - zapytałam dość przygnębionym głosem.
          -Tak. - odpowiedział wbiegając do łazienki. Kochałam tego mojego szaleńca.
          Spojrzałam w lustro. Przyznałam sobie, że nie było aż tak źle. Miałam cztery tatuaże, ojeju. Hary ma ich tak wiele, że sama na palcach u rąk i nóg nie zliczę.
          Zaczęłam śpiewać Forever Alone. Piosenka była wolna. Gybym miała przetłumaczyć kawałek to brzmiałoby to tak.
Co ja zrobiłam
Zniszczyłam się na wieki
Nigdy nie wróci tamten czas
Teraz przyszła pora na zapłatę za to co zrobiłam
Wszystko wokół mnie znikło
Teraz będę na zawsze sama
Na zawsze sama
Nikt mnie teraz nie pocieszy
Dlaczego?
Pff...
To nie twój interes.
         Ta piosenka zawsze mnie pocieszała. Niestety teraz było inaczej.
         Nagle Louis przytulił mnie od tyłu i pocałował mnie w szyje. Wiedziałam, że zawsze mogłam na niego liczyć. W każdym momencie potrafił rzucić wszystko żeby mnie pocieszyć. Każdy powinien mieć kogoś takiego.

wtorek, 18 grudnia 2012

Adventure 30

***LOUIS***
        Zapadł wieczór tuż przed naszym (moim i Suzan). Postanowiliśmy pójść razem do clubu który znajdował się w podziemnej części hotelu. Obydwoje lubiliśmy czasem zaszaleć. Między innymi dlatego tak bardzo ją kochałem. Była polką. A ponoć tam są najpiękniejsze kobiety na świecie. Obejrzałem sobie kilka zdjęć jej starych polskich koleżanek i stwierdziłem, że to prawda. One wszystkie powinny być super modelkami.
        -Idziemy? - spytała Suzan wychodząc w tym z łazienki.
        -Chcesz iść w tym? - zapytałem zdziwiony. Ostatnio dziwnie się zachowywała. Nie wiedziałem czy mam do niej zaufanie do tego stopnia żeby ją tam puścić w tym.
        -Tak. Jak najbardziej. - powiedziała po czym wyszła z pokoju. Szybko pobiegłem za nią.
        -Ale to Ci odsłania brzuch. - nalegałem.
        -Sugerujesz, że mam gruby brzuch? - zapytałam nie z oburzeniem.
        -Ależ skąd. Masz właśnie chudy. I jesteś jakby to ująć... Seksowna. Więc w tym stroju wzbudzisz uwagę zbyt wielu mężczyzn. A przecież ważne żebyś mi się podobała. - próbowałem się obronić.
        -Ty tak sądzisz. - stwierdziłam.
        -Mogę zrobić Ci zdjęcie? - zapytałem. Dlaczego nie miałbym skorzystać z tego, że się tak ubrała?
        -Jasne. - odpowiedziała jakby to było oczywiste. Pstryk. Zabłysnął flesz mojego telefonu.
        -Super. Teraz za nic nie oddam tego telefonu nikomu. - westchnąłem. Suzan złapała mnie za rękę i zaciągnęła mnie na dół.
        W sali było mnóstwo ludzi. Wszyscy tańczyli i się bawili. Gdy rozglądałem się tak po sali to zobaczyłem, że właściwie to nie Suzan była ty ubrana najskąpiej.
        -Estás Louis Tomlinson y Susan Tattersall? - powiedziała do nas jakaś mega skąpo ubrana dziewczyna.
        -Tan. - westchnęła Suzan.
        -Súper. - powiedziała po czym gdzieś pobiegła. Nic nie zrozumiałem.
        -Co ona chciała? - zapytałem przestraszony. Suzan mówiła płynnie po hiszpańsku. Więc nie miała żadnego problemu.
        -Pytała się czy jesteśmy Louis Tomlinson i Suzan Tattersall.
        -Acha. - odetchnąłem.
        Poszliśmy w końcu potańczyć. Byłem w szoku. Suzan nie tylko dobrze śpiewa, całuje i jest świetną aktorką, ale też niesamowicie tańczy. Właśnie puścili Cascada The Rhythm Of The My Night. Suzan uwielbiała tą piosenkę. Bez przerwy się uśmiechała i śpiewała. Właśnie taką ją kochałem. Szaloną.
        Nagle do clubu zaczęli wchodzić jacyś ludzie. Było ich całe mnóstwo. Obalonych i przystojnych Brazylijczyków.
        -Suzana Tattersall. - tylko tyle rozumiałem z tego co do mnie mówili.
        -Zatańcz na róże! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Suzan odwróciła się do niej i spojrzała na mnie.
        -Ja zatańczę! - krzyknąłem. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć z zachwytu.
        -Hahaha. - wybuchła śmiechem Suzan. Dała mi tym oficjalne pozwolenie.
        Wskoczyłem na podest. Puścili jedną z najgorszych piosenek jakie mogli wymyślić. Jednak zacząłem tańczyć. Od razu za mną na podest obok weszła Suzan. Uważałem, że to całkowicie szalone. JA!
        Gdy skończyliśmy wybiegliśmy z hotelu. Chcieliśmy się trochę przejść. Ale nie szliśmy długo. Od razu poszliśmy do jednego z plażowych barów. I ja i Suzan wypiliśmy około dziesięciu drinków. Totalnie nam odbiło. Wszystko zacząłem widzieć przez mgłę.
         Poszliśmy do studia tatuaży. Wiedziałem, że to zły pomysł bo Suzan powiedziała, że nigdy już nie zrobi sobie tatuażu. Jednak stało się inaczej. Tego dnia zrobiła sobie aż trzy. A ja dwa. Obydwa oznaczały coś po chińsku.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Adventure 29

       Harry nadal nie wrócił do Taylor. A jutro już pierwszy dzień lata. Całkiem fajnie. Nie są już razem trzy miesiące. Chwalić boga. Za to ja i Louis miewamy się dobrze. Ostatnio planowaliśmy wycieczkę do Brazylii. I z dumą mogę stwierdzić, że jedziemy już za tydzień. Biuro wycieczkowe zaplanowało nasz wyjazd krok po kroku. Zapowiadało się czadowo.
       -Lou! Śniadanie! - zawołałam chłopaka. Na śniadanie zrobiłam naleśniki z gorącym bananem w wnętrzu. A raczej z papką z banana. Oprócz tego nalałam nam do szklanek sok marchewkowy.
       -Nie musisz robić śniadań. - powiedział Louis.
       -Właśnie! Przecież możemy się zagłodzić. - powiedziałam sarkastycznie.
       -Ja też potrafię gotować! - bronił się chłopak.
       -A ja lubię gotować. - zakończyłam.
       Gdy pochłonęliśmy śniadanie poszliśmy na spacer. Dziś było trochę chłodno i deszczowo. Więc ubrałam to. Ten strój był wygodny i nie miał nic metalowego (oprócz suwaka) więc nie miałabym żadnego problemu na lotnisku. Tak. To dziś o 13.00 miałam wylecieć do Brazylii z Louisem. Tsm słońce grzało teraz całą mocą. Nie mogłam już się doczekać.
       -Spakowałaś sobie do walizki tylko lekkie rzeczy? - zapytał mnie Louis.
       -Tak. Tylko jeden stryj na powrót. - oznajmiłam.
       -Acha. Mamy jeszcze dwie godziny. Mamy dużo czasu. - powiedział Lou. Tak się cieszyłam z naszego wspólnego wyjazdu.
       -Nie wytrzymam tych dwóch godzin. - oznajmiłam i zaczęłam skakać niczym małe dziecko.
       -Uspokój się. - powiedział Louis kładąc rękę na moim ramieniu. Ten gest wcale mnie nie uspokoił. Wręcz przeciwnie. Cieszyłam się jeszcze bardziej. Nadal nie mogłam uwierzyć, że mój wyjazd do Anglii, której zawsze tak bardzo nie lubiłam, może okazać się najlepszym wyborem w moim życiu.
       -Nie. - stanowczo odmówiłam.
       -Zachowujesz się tak samo jak Harry. - powiedział Louis. Jednak nawet to mi nie przeszkadzało.
       -Nie przeszkadza mi to. - powiedziałam i zaczęłam śpiewać Love Actually oraz tańczyć tak jak w teledysku.
       -Naprawdę. Wykapany Hazza. Nawet trochę wyglądasz jak on. - oznajmił Louis. Wiedziałam o tym. Przecież gdyby nie to nigdy nie poznałabym ani Harrego ani reszty. A wiecie co najgorsze? To, że nigdy nie podziękowałam za to  Hazzie.
        Poczułam się winna. Gdyby nie Harry nie poznałabym Louisa. No i co zrobiłam mu w podziękowaniu? Powiedziałam żeby przestał się łudzić i o mnie zapomniał. W moim sercu zaczęło odnawiać się uczucie którym nie darzyłam Hazzy już dawno. Ale na to było chyba już za późno. Nie mogłam odwołać mojego wyjazdu z Louisem. A poza tym teraz kochałam ich obydwu.
        -Jednak nigdzie nie możemy jechać. - oznajmiłam chłopakowi.
        -Dlaczego? Obraziłaś się? Ale przecież ja nie mogę odwołać wycieczki. To znaczy mogę. Ale zwrot pieniędzy nic mi nie da. Nie chcesz spędzić ze mną czasu?
***LOUIS***
        Jak to? Suzan chciała zrezygnować z wycieczki? Przecież jeszcze przed chwilą tryskała z tego powodu radością.
        -Powinnam się też od Ciebie wyprowadzić. - tymi słowami Suzy złamała mi serce. Czy ona przestała mnie kochać?
        -Nie! Zostajesz. - powiedziałem. Jednak było już za późno. Zacząłem zastanawiać się co zrobiłem nie tak. 
        Pobiegłem za dziewczyną. Zbyt ją kochałem żeby pozwolić jej odejść.
        -Dlaczego mnie nie kochasz? Dlaczego nie opuszczasz? - zacząłem pytać. Jednak ona unikała mnie wzrokiem.
        -Nie sprawiaj żeby to było jeszcze trudniejsze niż jest. - powiedziała po czym z płaczem wbiegła do domu.
        -Ale ja Cię kocham. - powiedziałem. Z moich oczu po raz pierwszy od już bardzo dawna zaczęły lecieć łzy. Ona naprawdę chciała mnie opuścić.
***SUZAN***
        Byłam tak rozryczana, że aż nic nie widziałam. Nie chciałam oszukiwać Louisa. Następny czas będzie dla mnie szczególnie trudny. Będę musiała podjąć ten trudny wybór. Co prawda zranię w ten sposób Louisa albo Harrego. Ale nie mam innego wyjścia. Z miłości do jednego będę musiała się wyleczyć.
        -Nie zostawiaj mnie! - krzyknął Harry z dołu. Z jego głosu wywnioskowałam, że płacze. Najbardziej bolało mnie to, że nie mogłam.
        Gdy spakowałam już wszystkie swoje rzeczy spakowałam je do walizki. W samochodzie płakałam jeszcze jakieś pół godziny. Niestety życie zmusza czasem do szybkich decyzji. Niektóre są właściwe inne nie. Coś mówiło mi, że ja podjęłam niewłaściwą. Zrobiłam więc to co robiłam zawsze w słabych chwilach. Pojechałam do chłopaków. Otworzyłam drzwi kluczem który miałam. Pierwszego zobaczyłam Nialla. Rzuciłam się na niego mocno go przytulając. Odwzajemnił mój uścisk.
        -Opowiedz co się stało. Niestety w domu jestem tylko ja bo inni poszli na zakupy. Usiądź na kanapie a ja przyniosę oreo na awaryjne okazje. - powiedział po czym puścił mnie i poszedł do kuchni ja zostałam w salonie. Zrobiłam tak jak mi poradził. Usiadłam na kanapie.
        Po chwili wrócił z dużym opakowaniem ciastek i dwoma wielkimi szklankami mleka. Odłożył wszystko na mały stoliczek przed kanapą i usiadł obok mnie wyczekując odpowiedzi. Opowiedziałam mu wszystko od początku do końca.
        -Faktycznie masz duży problem. Możesz rozwiązać go tylko w jeden sposób. Zamknij oczy i przypomni sobie za co kochasz Louisa a za co Harrego. Później wybierzesz słuszniejszą decyzje. Ten powód który będzie bardziej wiarygodny, wygra. - Niall zawsze miał genialne pomysły. Był taki uroczy. Dziwiło mnie dlaczego nie ma dziewczyny.
       -Harry jest słodki, miły, romantyczny i gdyby nie on to nie poznałabym ani ciebie ani innych. - zaczęłam wymieniać plusy Harrego.
       -Ale z Louisem będę wiodła weselsze życie. Pełne przygód i niespodzianek. Jednak często jest zbyt niepoważny.  - powiedziałam o Louisie. 
       -Jaki podjęłaś wybór? - zapytał mnie Niall. Wzruszyłam ramionami.
       -Zadzwonię do taty. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
       Mój tata odebrał od razu. Szybko opowiedziałam mu o moim problemie i o plusach i minusach chłopców.
       -Zawsze lubiłaś zielonookich. - westchnął tata.
       -Wiem.
       -Więc wybierz Harrego. Daj mu chociaż szanse. - zaproponował mi tata. To był dobry wybór. Podziękował mu i postanowiłam powiedzieć Niallowi co zamierzam.
       -Jesteś pewna? Cóż. To twój wybór. - westchnął Niall.
       Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi. To Harry i Zayn wrócili. Harry na mój widok upuścił siatki na podłogę. Jednak szybko otrząsnął się i podniósł rzeczy z podłogi. Szybko wrócił i mocno mnie przytulił.
       -Co się stało? Pokłóciłaś się z Lou? Matko boska okropnie wyglądasz. - powiedział.
       -Dzięki. Przyszedłeś jednak ciut za późno. - powiedziałam odwzajemniając mu uścisk.
       -Czyli z wami koniec? - zapytał Harry. W jego oczach zobaczyłam nadzieje.
       -Na to wygląda. - westchnęłam.
       -Fajnie. Więc skoro nie jesteś już dziewczyną mojego najlepszego kumpla to może wyskoczymy gdzieś wieczorem? - zaproponował mi.
       -Nie jestem jeszcze gotowa. - westchnęłam. Do moich oczu znów zaczęły napływać łzy.
       -Wszystko będzie dobrze. Niech Louis wie co stracił. - powiedział Harry.
       -Niestety ja odeszłam bez słowa wytłumaczenia. Stwierdziłam, że tak będzie lepiej. - powiedziałam zaczynając znów płakać.
       -Louis musi być zdruzgotany. - zaniepokoił się Harry. 
       -Jedźcie do niego. Ja zostanę z Suzan. - dodał Hazza. Po chwili Zayn i Niall zniknęli.
       Poczułam ten specyficzny dla Harrego zapach.
***NIALL***
       -Louis! Gdzie jesteś? - zawołałem kumpla. Odpowiedziało mi ciche jęczenie z pokoju Suzan i Lou.
       Szybko pobiegliśmy tam z Zaynem. Znaleźliśmy Louisa pijanego. Leżał po tej stronie po której zawsze spała Suzan. Wąchał jej pościel i płakał. Był nieźle spity bo rozmawiał sam ze sobą udając Suzan.
       -Chłopie. Nic się nie stało. Wszystko będzie ok. Laski przychodzą i odchodzą. Trzeba się z tym pogodzić Ale nie powinieneś tyle pić. - pouczyłem go.
       -Nie piłem. Jestem zdruzgotany. - płakał. Moje serce zmiękło. Suzan podjęła jednak zły wybór.
       -Czekajcie. - Suzan nagle z nikąd. W ręce trzymała marchewki.
       -Suzan? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony Zayn.
       -Louis. Wstawaj. Zostawiłam tu walizkę z moimi rzeczami do Brazylii. Musimy już jechać bo się spóźnimy na autobus. - pogoniła chłopaka. Zdziwiony wstał z łóżka wziął swoją walizkę która leżała obok i szybko spakowaliśmy wszystko do wozu. Zdziwiła mnie nagła zmiana zdania Suzan. Ale może zmieniła zdanie.
***SUZAN***
       Podróż była długa i męcząca ale było warto. Rio było piękne i tętniące życiem. Ludzie tańczyli na ulicach. To było niesamowite. Zakochałam się w tym otoczeniu. Mogłabym tu nawet zamieszkać. Jednak niestety musiałam wrócić do Anglii. Już za dwa tygodnie wracam.

niedziela, 16 grudnia 2012

Part 18 Lirry

Ze snu wyrwał mnie budzik. Trzeba jakoś przeżyć- niedługo wakacje. Wstałam i poszłam do kuchni, w której zastałam Liama, przygotowującego śniadanie.
- Podziwiam cię.
- Z czym?- Spytał zdziwiony.
- No wiesz, sprzątasz, prasujesz, gotujesz, robisz zakupy, opiekujesz się mną i pracujesz. Większość tych rzeczy to ja powinnam robić.
- Nie przesadzaj. Mnie wystarcza to, że jesteś przy mnie.
- Naprawdę?
- Oczywiście.- Odpowiedział mój ukochany i przyciągnął mnie do siebie, a nasze usta złączyły się w pocałunku.
- No dobra głodna jestem.- Powiedziałam śmiejąc się.
- A ty zawsze o jedzeniu.
- No co? Dzięki mnie przynajmniej tak za Niallem nie tęsknisz. Wiesz muszę już iść bo za chwilę mam zajęcia.
*******
Podeszłam do chłopaka rozmawiającego z moją dawną przyjaciółką- Kate.
- Hej Drake.
- O Merry? Cześć. A to jest ta moja dziewczyna. - Powiedział i pokazał na... Kate.
- To od niej załatwiasz autografy?- Spytała dziewczyna.
- Tak. 
- Cześć Kate. Dawno nie rozmawiałyśmy. Co u ciebie?
- Widzisz. Nie rozmawiałyśmy, bo ty byłaś zajęta One Direction i Suzan Tattersall.
- Przepraszam.
- Myślisz, że to coś zmieni?
- Nie.
- No i masz rację.- Po tych słowach odwróciłam się i poszłam do łazienki. Z oczu popłynęły łzy rozmazując delikatny makijaż. Umyłam twarz i wsiadłam do samochodu- nie mam ochoty iść na dalsze wykłady. Nic się przecież nie stanie jak je opuszczę. Pojechałam do chłopców- jestem pewna, że któryś jest, ponieważ wiem, że nie mieli dzisiaj żadnego zbiorowego spotkania.
***********
- Merry!- Krzyknął Irlandczyk, który otworzył mi drzwi.
- Witaj. Wiesz, mam problem.
- Tak? Jaki? Wejdź, opowiesz mi. Oczywiście nie bez przekąski.- Powiedział i zniknął na chwilę w kuchni. Wrócił z wielką miską czipsów i dwiema szklankami soku pomarańczowego.
Opowiedziałam mu wszystko o Kate.
- Nie przejmuj się. Tak, rzeczywiście ty ją skrzywdziłaś, ale teraz obydwie poukładałyście sobie życie tak, że nie ma miejsca na tą drugą.
-Wyobraź sobie jakbyście teraz wy mnie opuścili, bo poznalibyście nowych przyjaciół.
-Ale my to co innego. Ty jesteś dla nas jak siostra.
- Pójdę na spacer bo muszę się przewietrzyć. Niedługo wrócę.- Powiedziałam z wymuszonym uśmiechem i wyszłam z domu. Poszłam do parku i usiadłam na mojej ulubionej ławce. Tym razem paparazzi strasznie mi przeszkadzali, ale udaję, że ich nie widzę.
Gdy ochłonęłam podeszłam do stawu popatrzeć na kaczki. Po chwili zaczęłam wolnym krokiem iść do domu chłopców. Nagle poczułam, że się z kimś zderzyłam i wylądowałam na ziemi.
- Uważaj jak chodzisz.- Powiedziałam z nutką złości do dziewczyny, która na mnie wpadła.
- Przepraszam.- Przeprosiła mnie ciemna blondynka i pomogła mi wstać.
- Nic nie szkodzi.- Uśmiechnęłam się.
- Mam na imię Ingrid.- Odparła odwzajemniając mimikę.
- Merry.
- Wiem znam cię. Jesteś dziewczyną Liama Payna i robisz genialne zdjęcia. Mogę prosić o autograf?
- Jasne. Ty jesteś pierwszą dziewczyną, która wie, że robię zdjęcia a to jest mój pierwszy autograf. Wszystkie znają mnie tylko dzięki Li.
- Dasz się zaprosić na kawę?
- No dobra. Choć.
*******
Spędziłam z Ingrid ponad 3 godziny. Dzięki niej humor znów mi wrócił. Zaprzyjaźniłam się z nią. Może jeszcze nie tak jak z Suzan i 1 D, ale tak jak z Sivą na pewno.
************
- Hej kochanie już jestem.- Powiedziałam od progu.
- Cześć. Jak tam minął dzień?
- Dobrze. A twój?
- Średnio.- Odpowiedział chłopak obejmując mnie na powitanie.
- A to dlaczego?- Spytałam z zatroskaniem.
- Bo Ciebie ze mną nie było.- Rzekł i uśmiechnął się łobuzersko.
Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy wcześniej przygotowany przez Liama makaron. Cały dzień spędziliśmy oglądając filmy.