***LOUIS***
Zapadł wieczór tuż przed naszym (moim i Suzan). Postanowiliśmy pójść razem do clubu który znajdował się w podziemnej części hotelu. Obydwoje lubiliśmy czasem zaszaleć. Między innymi dlatego tak bardzo ją kochałem. Była polką. A ponoć tam są najpiękniejsze kobiety na świecie. Obejrzałem sobie kilka zdjęć jej starych polskich koleżanek i stwierdziłem, że to prawda. One wszystkie powinny być super modelkami.
-Idziemy? - spytała Suzan wychodząc w tym z łazienki.
-Chcesz iść w tym? - zapytałem zdziwiony. Ostatnio dziwnie się zachowywała. Nie wiedziałem czy mam do niej zaufanie do tego stopnia żeby ją tam puścić w tym.
-Tak. Jak najbardziej. - powiedziała po czym wyszła z pokoju. Szybko pobiegłem za nią.
-Ale to Ci odsłania brzuch. - nalegałem.
-Sugerujesz, że mam gruby brzuch? - zapytałam nie z oburzeniem.
-Ależ skąd. Masz właśnie chudy. I jesteś jakby to ująć... Seksowna. Więc w tym stroju wzbudzisz uwagę zbyt wielu mężczyzn. A przecież ważne żebyś mi się podobała. - próbowałem się obronić.
-Ty tak sądzisz. - stwierdziłam.
-Mogę zrobić Ci zdjęcie? - zapytałem. Dlaczego nie miałbym skorzystać z tego, że się tak ubrała?
-Jasne. - odpowiedziała jakby to było oczywiste. Pstryk. Zabłysnął flesz mojego telefonu.
-Super. Teraz za nic nie oddam tego telefonu nikomu. - westchnąłem. Suzan złapała mnie za rękę i zaciągnęła mnie na dół.
W sali było mnóstwo ludzi. Wszyscy tańczyli i się bawili. Gdy rozglądałem się tak po sali to zobaczyłem, że właściwie to nie Suzan była ty ubrana najskąpiej.
-Estás Louis Tomlinson y Susan Tattersall? - powiedziała do nas jakaś mega skąpo ubrana dziewczyna.
-Tan. - westchnęła Suzan.
-Súper. - powiedziała po czym gdzieś pobiegła. Nic nie zrozumiałem.
-Co ona chciała? - zapytałem przestraszony. Suzan mówiła płynnie po hiszpańsku. Więc nie miała żadnego problemu.
-Pytała się czy jesteśmy Louis Tomlinson i Suzan Tattersall.
-Acha. - odetchnąłem.
Poszliśmy w końcu potańczyć. Byłem w szoku. Suzan nie tylko dobrze śpiewa, całuje i jest świetną aktorką, ale też niesamowicie tańczy. Właśnie puścili Cascada The Rhythm Of The My Night. Suzan uwielbiała tą piosenkę. Bez przerwy się uśmiechała i śpiewała. Właśnie taką ją kochałem. Szaloną.
Nagle do clubu zaczęli wchodzić jacyś ludzie. Było ich całe mnóstwo. Obalonych i przystojnych Brazylijczyków.
-Suzana Tattersall. - tylko tyle rozumiałem z tego co do mnie mówili.
-Zatańcz na róże! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Suzan odwróciła się do niej i spojrzała na mnie.
-Ja zatańczę! - krzyknąłem. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć z zachwytu.
-Hahaha. - wybuchła śmiechem Suzan. Dała mi tym oficjalne pozwolenie.
Wskoczyłem na podest. Puścili jedną z najgorszych piosenek jakie mogli wymyślić. Jednak zacząłem tańczyć. Od razu za mną na podest obok weszła Suzan. Uważałem, że to całkowicie szalone. JA!
Gdy skończyliśmy wybiegliśmy z hotelu. Chcieliśmy się trochę przejść. Ale nie szliśmy długo. Od razu poszliśmy do jednego z plażowych barów. I ja i Suzan wypiliśmy około dziesięciu drinków. Totalnie nam odbiło. Wszystko zacząłem widzieć przez mgłę.
Poszliśmy do studia tatuaży. Wiedziałem, że to zły pomysł bo Suzan powiedziała, że nigdy już nie zrobi sobie tatuażu. Jednak stało się inaczej. Tego dnia zrobiła sobie aż trzy. A ja dwa. Obydwa oznaczały coś po chińsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz