-Uspokój się już Kevin. - powiedziałam do zdenerwowanego mężczyzny.
Był okropnie zestresowany jutrzejszym ślubem i tym, że pojutrze jadę w trasę koncertową.
-Bądź wyrozumiała kotku. Przecież niedługo przyjeżdża Justin Bieber. - tłumaczyła mi Megan.
-Racja. Bieber. - westchnęłam.
-Dziękujemy, że zechciałaś nam z nim pomóc. Dobrze, że zgodził się zamieszkać u Ciebie. Kevinowi powiedział, że nie pozwoli się nikomu dotknąć, no chyba, że jakimiś magicznym cudem ześlemy tu Ciebie. - powiedziała Megan. To mi trochę schlebiało. I wydaje mi się, że Justin nie wie, że Kevin to mój menadżer.
-Nie ma za co. Od dawna nikt nie mieszkał w villi na Krecie mojego taty. - powiedziałam. Ale to chyba nie było zbyt skromne.
Kevin musiał już pracować sam z swoją przyszłą teściową. No i oczywiście mną.
W pewnym momencie przyjechał jakiś wielki autokar. Od razu poznałam, że to Justina Biebera. Może dlatego, że był podpisany...
-Przyjechał! Suzan, idziemy. - powiedział Kevin. Widać było, że skoczyło mu ciśnienie.
-Witajcie. Justin zaraz wysiądzie, jednak najpierw chcę się zobaczyć z panną Tattersall. - powiedział menadżer wysiadający z autobusu. Nie byłam pewna czy to dobry wybór jednak weszłam do wozu. (Kevi mnie zmusił)
-Wow. Oni na prawdę Cię sprowadzili. - powiedział zaskoczony chłopak. Byliśmy w tym samym wieku.
-Tak. Tylko, że Kevin to mój menadżer. Wiesz? - chciałam tylko to sprawdzić.
-Jasne. Po prostu myślałem, że ich nie lubisz.
-Bzdura. - powiedziałam.
-Możliwe. Jednak mam pewno pytanie.
-Dajesz.
-Dlaczego masz bluzę z napisem kocham Louisa? - to pytanie było może trochę nie na miejscu ale byłam trochę onieśmielona. Mogłam założyć coś innego na spotkanie z Justinem.
-Nie wiem. - odpowiedziałam nieśmiało.
-Acha. Ej, a kiedy jedziemy do Ciebie? - zapytał jak dziecko które czeka aż pojedzie do świętego mikołaja.
-Nie wiem. Pewnie zaraz. - szczerze mówiąc to nie wiedziałam kiedy.
W tym momencie do autobusu weszła menadżerka o autobus ruszył. Niezdarnie potknęłam się i upadłam prosto na kolana Justina.
-Przepraszam. - powiedziałam i szybko wstałam.
-Nie ma sprawy. Mogłaś nawet zostać. - powiedział gwiazdor.
-Jednak nie. - powiedziałam przerażona.
Co Ci wszyscy chłopacy się tak na mnie uwzięli? Miałam już tego zdecydowanie dość. Każda dziewczyna na świecie o tym marzy a ja to mam. I co mi z tego?
Wiesz... Ma się te wrodzone zdolności. :D / Larry
OdpowiedzUsuń