czwartek, 10 stycznia 2013

Part 23 Lirry

- Louis? Halo! Louis! Co się stało?- Spytałam z przerażeniem.
- Nic.- Odpowiedział, ale widziałam, że kłamał.
- Naprawdę?
- To była Suzan. To ona zadzwoniła. Zaśpiewała mi Why Don't You Love Me.
- Wiem, że nie jest to dla ciebie łatwe, ale nie możesz się poddawać. Musisz walczyć do końca jeśli ci na niej zależy. Wszyscy wiedzą, że ją skrzywdziłeś, ale musisz to jakoś naprawić.-Zawiesiłam głos.- A ja ci w tym pomogę. - Powiedziałam już z uśmiechem.
- Naprawdę? Dziękuję!- Wykrzyknął uradowany.
- Chodźmy na kręgle. Może to cię jakoś rozerwie. Tylko najpierw zadzwonię do Liama, żeby się o mnie nie martwił. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Usłyszałam sygnał.
-Tak?
- Kochanie, wrócę trochę później. Teraz idę z Louisem na kręgle. Dobrze?
- Z Louisem powiadasz. Rób co chcesz. Wiem, że nie popełnisz głupstwa i jesteś odpowiedzialna, więc ok.
- Dziękuję. Zobaczymy się jak wrócę. Papa.- Powiedziałam i się rozłączyłam.
**********************************************************
Właśnie wróciliśmy z kręgli. Rozsiadłam się na kanapie w domu Louisa, a on usiadł obok mnie. Oglądaliśmy jakąś komedię. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyjaciel spojrzał na mnie pytająco.
- Idź otworzyć.- Zaśmiałam się.
Pasiasty posłuchał mnie i wyszedł z salonu. Po chwili usłyszałam piosenkę  We Are Never Ever Getting Back Together-Taylor Swift. Podeszłam do drzwi.
- Lou co jest?- Spytałam ze zdziwieniem widząc przerażoną minę chłopaka.
- Spójrz tam.- Powiedział i pokazał na zewnątrz.
Ja również się przestraszyłam. Było tam stado fanek, śpiewająca Taylor i... Suzan(!).
- Suzan. Tu jesteś! Ty nawet nie wiesz jak ja się o ciebie martwiłam!- Wykrzyknęłam i przepchnęłam się do przyjaciółki. Rzuciłam się na nią ze śmiechem.
- Uważaj, bo mnie udusisz.- Wydyszała moja młodsza ,,siostrzyczka".
Lekko poluźniłam uścisk, ale jej nie puściłam, jakbym bała się, że znowu gdzieś pojedzie. Sama byłam zaskoczona swoim zachowaniem.
- Chodź się przejść. Musimy pogadać.- Zaproponowałam.
- Jasne.- Zgodziła się i poszłyśmy.
************************************************************
Spacerowałyśmy po pustym parku.
- Masz gdzie mieszkać?
- Tak. Na razie będę mieszkała u chłopaków.
- Wiesz, że możesz u mnie i Liama.
- Nie chcę się narzucać.
- Nie narzucasz się, ale jeśli nie chcesz... Mam pomysł. Pamiętasz ten dom, w którym mieszkałyśmy?
- Jasne.
- Zamieszkaj tam. On i tak stoi pusty.
- Mogę? Naprawdę?- Wykrzyknęła z zadowoleniem.
- Oczywiście.
-Dziękuję! A tak w ogóle to mam pytanie. Po czyjej ty jesteś stronie?
- Bardziej po twojej, ale chcę dla was obydwojga jak najlepiej.
*************************************************************
- Już jestem!- Zawołałam od progu. Ze środka słychać było jakieś śmiechy. Nagle przede mną pojawił się Liam.
- Wchodź tylko się nie wystrasz.- Powiedział, złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu.
W pokoju siedziało chyba 30 rozbawionych czymś dziewczyn.
- Cześć.- Przywitałam się z lekkim uśmiechem.
- Merry! Witaj. Dobrze, że wróciłaś, bo Liam mówił tylko o Tobie, a my jesteśmy ciekawe, czy naprawdę jesteś taka jak On Cię opisuje.- Powiedziała jakaś niska brunetka.
- Nie wierzycie mu?
- Niezbyt.- Tym razem odezwała się wysoka, ale pulchna blondynka.
- Czy Twoje włosy są farbowane, czy naturalnie masz takie rude?
- Naturalne. Muszę przyznać się, że nigdy ich nie farbowałam.- Trochę dziwnie było mi odpowiadać na pytania Directionerek i to w moim domu.
- To ja może już nie będę wam przeszkadzać...- Powiedziałam, chcąc wyjść z domu i ochłonąć.
- Nie przeszkadzasz. Naprawdę.- Stwierdziło około 10 dziewczyn jednocześnie.
- Liam idę do chłopców.- Szepnęłam mu na ucho i wybiegłam z budynku.
Po chwili stałam już przed villą reszty. Zadzwoniłam do furtki- otworzył mi Zayn.
- Hej Zayn. Jak tam z Arią, znalazła się?
- Tak, ale zerwaliśmy. Stwierdziliśmy, że ten związek nie ma sensu.
- Szkoda, ale cóż... Zdarza się.
- Wchodź.- Zaproponował.
- Hej chłopcy!
- Cześć Merry!- Przywitaliśmy się tak jak za starych dobrych czasów.
- Mogę wam chwilkę poprzeszkadzać?
- Jasne. Coś się stało?- Spytał zawsze opiekuńczy Harry.
- Nie. To znaczy- tak. Liam zaprosił do naszego domu z 30 fanek.
- Co? Nie dziwię Ci się, że sobie poszłaś.- Oburzył się Niall.
- Co temu Liamowi odwala.- Tym razem to Zayn.
- Ej chłopcy. Nie jest źle. Może chciał po prostu z nimi pogadać. Zobaczycie za chwilkę tu po mnie przyjedzie.- Usiedliśmy na fotelach przed telewizorem i oglądaliśmy jakiś głupawy serial, który strasznie wciągnął Nialla i Harrego. Zayn widząc, że też się strasznie nudzę dźgnął mnie w ramię.
- Choć na spacer, bo mi tu zaśniesz. - Szepnął, tak żeby nie przeszkadzać chłopakom.
Kiwnęłam głową i cicho wstałam. Zayn zrobił to samo. Ubraliśmy buty i wyszliśmy. Przyjaciel nie wiadomo skąd wytrzasnął butelkę z wodą i mnie nią oblał.
- Idioto! Teraz musimy wracać do domu. I dlaczego? A dlatego, że zachciało Ci się bawić wodą. Umrzemy z nudów!- Zawodziłam udając rozpacz.
- Nie przesadzaj. Nigdzie nie wracamy. Jak tak bardzo Ci przeszkadza, że masz mokre ciuchy to choć na zakupy. Coś ci kupię.- Powiedział śmiejąc się i skierował się w stronę centrum handlowego.
- Nie będziesz mi nic kupował. Sama mam swoją kasę.
W sklepie Zayn od razu rzucił się na sklep z lusterkami. Ja poszłam do jakiegoś z ciuchami. Po chwili szukania znalazłam świetny zestaw, który od razu kupiłam. Poszłam do Zayna.
- Słuchaj ja idę się przebrać. Zaraz po Ciebie wrócę.- Powiedziałam jak do małego dziecka i udałam się do łazienki.
Ubrałam zakupione przeze mnie ubrania, ;pomalowałam usta i oczy. Byłam gotowa. Mokre rzecz wrzuciłam do torebki po zakupach.
- Już jestem. Wiem, że tęskniłeś, ale płakać nie musiałeś.- Skomentowałam zaczerwienione oczy chłopaka.
- Ej. Oczy mnie pieką, bo się chyba wysuszyły, a Ty się ze mnie śmiejesz.
- Nie marudź tylko chodź. Musimy już wracać.
- Ok.
***************************************************
Po chwili byliśmy już w domu chłopców.
- Już jesteśmy!- Krzyknęłam od progu.
- No nareszcie. Martwiliśmy się o was. Nawet nie zauważyliśmy jak wyszliście.- Nawrzeszczał na mnie Niall.
- Ładnie to tak krzyczeć na mnie?- Spytałam ze smutkiem.
- No właśnie. Niall nie krzycz na naszą kochaną siostrzyczkę.- Stanął w mojej obranie Harry.
- Hej kochanie.- W tym momencie z góry zszedł Liam.
- O tutaj jesteś. I jak się rozmawiało z fankami? Jestem pewna, że lepiej niż ze mną. Co?
- Nie gniewaj się. Paul kazał mi je zaprosić. Jakbym odmówił to mielibyśmy niezłe kłopoty.
- Ok. Rozumiem. Może chodźmy do kina. Co wy na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz