Jednak czułam, że czegoś mi brakuję. Może chłopaka. Dałam Mery numer Liama. Czyli możne uznać, że już są razem. Fajnie by było gdybym ja też zaczęła się spotykać z którymś z 1D. Tylko z którym. Nie przepadałam za blondynami. Więc Niall odpadał. Zayn miał dziewczynę a Liam miał Mary. Harry czy Louis? Trochę musiałabym nad tym pomyśleć.
Ti-tit.
DO: Suzan
Harry: Chcesz dziś wyskoczyć gdzieś ze swoim starym Harrym? On jest na tak. Więc daj znać jak będziesz gotowa to po Ciebie przyjadę.
To nie było aż takie trudne. Nie musiałam szukać rozwiązania. Samo do mnie przyszło. Szybko pobiegłam pod prysznic żeby się umyć. Gdy się umyłam ubrałam szlafrok i zaczęłam się przygotowywać. Wystroiłam się w to. Do tego jeszcze splotłam włosy w dwa warkocze.
Teraz gdy byłam już gotowa mogłam odpisać Harremu.
DO: Harry
Suzan: Czekam. :*
Byłam strasznie podekscytowana. Po raz pierwszy odkąd zamieszkałam w Londynie idę z kimś na randkę. I to z nie byle kim. Z Harrym Stylesem. Szybko weszłam na Twittera w moim telefonie żeby to ogłosić. Niestety Harry mnie uprzedził. Do tego moja liczba obserwujących wzrosła do 600 000. Nigdy się tego nie spodziewałam. Chociaż ja to nic w porównaniu z Harrym. On miał ponad 8 000 000.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć. W drzwiach stał Harry z bukietem tulipanów. Poczułam dziwne mrowienie podobne do tego kiedy mnie pocałował.
-To dla Ciebie. - powiedział Hazza wręczając mi kwiaty.
-Dziękuję. - powiedziałam wąchając mój ulubiony rodzaj roślin.
-Wiedziałem, że Ci się spodobają. - powiedział Harry słodko się uśmiechając. Odwzajemniłam to.
-Wejdź na chwile. Włożę te kwiaty do jakiegoś wazonu. - zaprosiłam go do środka. Gdy mnie minął poczułam jego niesamowity zapach. Pachnął. Jakby to powiedzieć. Męskością?
Poszłam poszukać wazonu. To znaczy nie wiem czy się czegoś szuka jak się dokładnie wie gdzie co jest. Raczej poszłam po wazon. Był w kuchni w szufladzie pod piekarnikiem. Wybrałam błękitny wazon w kształcie smukłej butelki. Tulipany położyłam w oknie. Nie świat podziwia.
-Idziemy? - zapytał Harry widząc, że już idę. Ja jednak wolałabym zostać i się na niego popatrzeć. Nie wiem dlaczego.
-Jasne. - odpowiedziałam po czym poszliśmy do jego samochodu. W jego wnętrzu pachniało... Harrym. Wdychałam ten zapach przez całą drogę.
Nagle w radiu puścili Call My Name. (moją ulubioną piosenkę) Zaczęłam śpiewać. Harry zaczął się na mnie patrzeć. Jednak ja nie przestałam śpiewać. Zbyt kochałam tą piosenkę.
-Zaczynam żałować, że nie oglądałem X Factor z twoim udziałem na żywo. Gdy siedzisz obok mnie o wiele lepiej śpiewasz niż w telewizji. - powiedział całując mnie w policzek. Znów poczułam mały impuls prądu.
-Oglądałeś? - spytałam zdziwiona.
-Oczywiście. Nie mógłbym przegapić ani jednego twojego występu. Tak samo jak Louis. - powiedział Harry. Wydało mi się to niesamowicie słodkie. Ale ani trochę nie ułatwiło mi to wyboru. Nadal Harry i Louis szli łeb w łeb. Szkoda, że obydwoje byli coraz dalej.
-Coś Cię martwi? - spytał Harry.
-Aż tak to widać? - zawsze nie potrafiłam ukrywać uczuć. To pytanie było głupie.
-Szczerze mówiąc, to tak. - szczerość Harrego była słodka. Ale nadal nie wyprzedzał Louisa.
Wyszliśmy z samochodu bo byliśmy na miejscu. Harry złapał mnie za rękę. Tym razem nic nie poczułam. Nie odeszliśmy daleko od samochodu a już dwie fanki podbiegły do nas prosząc o autografy. Ni sądzę, że mi się to nie podobało. Wręcz przeciwnie. Tylko, jeszcze nigdy nie rozdawałam autografów.
-Jesteś pierwszą osobą której daje autograf. - powiedziałam. Dziewczyna zaczęła piszczeć.
-Czyli to jest warte mnóstwo pieniędzy. - powiedziała dziewczyna. W tym momencie druga się na nią rzuciła. Biły się zwykły świstek z moim imieniem i nazwiskiem. A raczej czymś podobnym.
Postanowiliśmy z Harrym, że po prostu sobie pójdziemy.
-Jestem taka głodna nic dziś nie zjadłam. - powiedziałam masując brzuch.
-Choć. Pójdziemy coś zjeść. - powiedział Harry ponownie łapiąc moją rękę. Poszliśmy do Starbucksa. Harry powiedział, że mi coś kupi. Nigdy nie lubiłam pożyczania pieniędzy więc na początku się stawiałam jednak później uległam. Harry miał mi coś zamówić. To wydawało się takie romantyczne. Wydawało by się, że zaczął wyprzedzać Louisa.
Naglę usłyszałam jakieś śmiejące się dziewczyny które wchodziły właśnie do Starbucksa. Odwróciłam się żeby zobaczyć kto to. Były to jakieś trzy brunetki i jedna szatynka. W tej ostatnie było coś znajomego. Czy to mogła być...
-Wiktoria?! - krzyknęłam na widok starej znajomej. Jej koleżanki błyskawicznie na mnie spojrzały.
-OMG! Ty jesteś tą dziewczyną z X Factor. My wszystkie na Ciebie głosowałyśmy. - powiedziała jedna z blondynek.
-To miłe. - powiedziałam wesoło się uśmiechając. Jednak to nie była na to dobra pora.
-Gdzie ty się podziewałaś? - powiedziałam z nutką agresji w głosie. Oczywiście zwróciłam się do Wiki.
-Ja byłam w moim nowym domu. Moim i Christophera. - tłumaczyła się polka.
-Fajnie. Tylko dlaczego zniknęłaś tak nagle. Nic mi nie mówiąc. - dalej wytykałam Wiktorii.Wszyscy w kawiarni dziwnie na mnie patrzyli. Nie rozumieli co mówię bo rozmawiałam z Wiki po polsku.
-Nie pozwoliłabyś mi się wyprowadzić. - odparła mój cios.
-Co? Ja dla Ciebie poszłam na casting do X Factor. - byłam na nią naprawdę zła.
-I co? Coś Ci się nie podoba? Jesteś na randce z Harrym. - tłumaczenia Wiktorii były głupie.
-Nie wiem czy pamiętasz ale już wcześniej ich znałam. - powiedziałam. W tym momencie poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. To Harry. Ten gest podziałał na mnie kojąco.
-HARRY STYLES!!!!!!!!!! - pisnęły blondynki. Harry wydawał się trochę przerażony.
-Zamknijcie się! - powiedziałam do nich po polsku.
-Przestań. - powiedziała Wiktoria w obronie swoich przyjaciółek.
-Nigdy. - powiedziałam po czym odwróciłam się i usiadłam przy stoliku na którym Harry położył swój zakup. Po chwili on też się dosiadł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz