wtorek, 4 grudnia 2012

Part 9 Lirry

Obudziłam się wyspana i pełna pozytywnej energii. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i przypomniałam sobie gdzie jestem. Spojrzałam w stronę kanapy, na której nikogo nie było. Przeciągnęłam się leniwie i wstałam. Poszłam do łazienki doprowadziłam swoje włosy do porządku i ubrałam się we wczorajsze ciuchy. Gdy wyszłam na korytarz poczułam zapach wanilii i cynamonu. Uśmiechnęłam się do siebie (wiem, że to głupie) i zeszłam do kuchni. Znalazłam tam Hazzę smażącego naleśniki. Przywitałam się i poszłam do salonu. Wszyscy już tam byli oprócz Suzan. Poszłam obudzić przyjaciółkę i przyszłam z powrotem.  Spytałam czy nie chcą czegoś do picia.
 - Sooooooook! - Wydarł się Irlandczyk.
 - Yyy... Herbatę? - Powiedział Zayn.
 - Ej. Merry nie jest waszą służącą. Sami ruszcie tyłki i se przynieście. - Powiedział lekko zdenerwowany Liam.
  - Li nie przesadzaj. Przecież ja ich spytałam czy chcą coś do picia. - Powiedziałam uśmiechając się najweselej jak potrafiłam i poszłam do kuchni. 
   - Harry, co chcesz do picia?
   - Ja poproszę colę.- powiedział chłopak odwracając się w moją stronę i posłał mi szeroki uśmiech.
Przygotowałam napoje i skierowałam się w stronę salonu.
    - Merry? 
    - Tak? - Spojrzałam na loczka.
    - No bo... Czy ty i Liam jesteście parą? - Spytał z chytrym uśmieszkiem.
    - Można to tak nazwać, a co ty taki ciekawy? - Byłam trochę zaskoczona pytaniem, ale nie dałam tego po sobie poznać.
    - A nic.
Weszłam do salonu, podałam zamówione napoje i usiadłam na kanapie pomiędzy Zaynem,a Liamem.
 Przypomniałam  Suzan, że musi już jechać więc odprowadziłam ją do samochodu. Pożegnałyśmy się i moja jedyna przyjaciółka pojechała.
******************************************
W końcu do pokoju wszedł Harry niosący talerz z naleśnikami i dżem, oraz nutellę. Gdy loczek postawił już jedzenie na stole oświadczył z poważną miną:
  - Zayn, przykro mi, ale nie jesteś już mammy. Teraz mammy to Merry, a daddy to Li.
Ze śmiechem rzuciłam w bruneta poduszką, Zayn zrobił smutną minkę. Niall przyglądał się nam z rozbawieniem, jedząc już 3 naleśnika.
 - Ej ty blondi. Zostaw mammy chociaż jednego. Tym rozbrykanym dzieciakom nie musisz. - Po tych słowach wszyscy spojrzeli na mnie z wyrzutem. Uśmiechnęłam się niewinnie i wzięłam naleśnika.
***********************************************
Po śniadaniu Harry odwiózł mnie do domu. Nie obyło się oczywiście bez głupich komentarzy na mój temat i mojego odszczekiwania się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz