niedziela, 10 lutego 2013

Adventure 50 cz.4

Marta może to ja też mogę strzelić focha. dlaczego ona ma komentarze a ja nie?! FOCH! Więc tak jak Marta powiem, że nie będę pisać bo nikt mnie nie czyta. ;) Trochę głupie i bez sensu. Trochę? Bardzo! Ale dlaczego ja nie mogę strzelić focha. Więc... FOCH!!!!!!!!!!!
************
       Ostatnio w domu sytuacja cały czas była napięta. Byłam bez przerwy zła na Louisa. Starał się jednak zamykać to w sobie. Nie chciałam kłótni. Bałam się co się stanie kiedy się znów pokłócimy. Wtedy nie było najwyraźniejszego powodu do wyprowadzenia się. Jednak chciałam to zrobić. Boję się co będzie gdy mi taki powód da. Patrzyłam na niego jak powolnie je śniadanie. Denerwowało mnie to. Wręcz nie mogłam patrzeć jak to robi. Odwróciłam od niego szybko wzrok. Nie mogłam wytrzymać i wstałam od stołu po czym wybiegłam z jadalni.
        Usiadłam na kanapie w salonie. Do mojej nogi zaczęły przymilać się koty. Próbowałam się jakoś uspokoić. Głęboko oddychałam i liczyłam w głowie. Słyszałam, że to pomaga. Jednak mi nie dawało to żadnego skutku. Czułam się coraz bardziej nerwowa.
        -Uspokój się. - powiedział Louis gdy wszedł do pokoju.
        Moje nogi zaczęły lekko drgać. Byłam strasznie wściekła.
        -Właśnie o to chodzi, że nie mogę! - krzyknęłam nagle.
        Louis był przerażony moją reakcją.
        -Ty jesteś tak beztroski. Denerwuję mnie to. Mam wrażenie, że do szczęścia potrzebujesz tylko zespołu. A najbardziej Harrego. - ciągnęłam dalej.
        -Zaraz, zaraz... To przecież TY! Bez przerwy mu się wyżalasz. Jak jesteś smutna to nie rozmawiasz o tym ze mną. Dzwonisz do niego! - powiedział zdenerwowany.
        -Uczę się od najlepszych. - powiedziałam ze skwaszoną miną.
        Louis miał rozkojarzenie na twarzy. Widać było, że jednocześnie jest wkurzony ale chcę się śmiać.
        -A co? To nie prawda? - powiedziałam z sarkazmem w głosie.
        -No właśnie nie! Nie zwierzam się Harryemu bo wiem, że zaraz poleci do ciebie i wszystko Ci opowie. - powiedział zły.
        -Czyli to moja wina, że mnie Harry lubi bardziej. - powiedziałam głosem przedszkolaka.
        -Co? - zdziwił się Lou moja odpowiedzią.
        -Sam to przyznałeś. - powiedziałam.
        -Nie wiem czy Harry lubi Cię bardziej niż mnie. Ale wiem, że ty wolisz go ode mnie. - powiedział spuszczając wściekle wzrok.
        -Tak... Na pewno... Bo przecież to on jest moim mężem. - powiedziałam ironicznie.
        -Nie o to chodzi... - powiedział odwrócił się i wyszedł.
        Opuściłam głowę. Czułam ulgę. Już nie byłam zła. Ale bałam się o Louisa. Co jeśli się naprawdę wkurzył. Może już nigdy nie wróci? Przecież nie dałabym sobie bez niego rady. W każdym możliwym sensie tego słowa.
        Poczułam się strasznie smutna. Poszłam do łazienki zamknęłam się na kłódkę i zaczęłam płakać. Poczułam się strasznie głupio. Czułam, że popełniłam straszny błąd.
        Usłyszałam głos Nancy zza drzwi.
        -Co się stało? - spytałam swoim delikatnym słodkim głosikiem.
        -Nic. Jeszcze nic. Ale coś może. - powiedziałam i oblałam twarz zimną wodą.
        Powoli otworzyłam drzwi. Nancy i Tommy siedzieli razem przed łazienką.
        -Tata wróci? - spytał Tommy.
        -Możliwe. - powiedziałam wzruszając ramionami.
        Tommy zaczął płakać. Zrobiło mi się strasznie przykro. Wzięłam go na ręce i też zaczęłam płakać.
        Po chwili jednak przestaliśmy. Wręcz w tym samym momencie. Zadzwoniłam do ich niańki (Toma). Powiedział, że zaraz pędzie. Faktycznie, był po dwóch minutach. Od razu wybiegłam z domu i pojechałam w miejsce w którym najprawdopodobniej był Louis.
        -Jest u was Lou? - spytałam stojącego w drzwiach Nialla.
        -Tak. Ale on chyba nie chcę z tobą rozmawiać. - powiedział Niall.
        -Ale... - wyłkałam.
        -Nie płacz. - powiedział Niall i mocno mnie przytulił.
        Po chwili obok niego pojawił się Louis. Jednak po chwili znikł.
        Usłyszałam dzwonek od telefonu szybko odebrałam. To był Kevin.
        -Mam dla ciebie świetne wieści. Masz wziąć udział w kręceniu serialu.

        -Udział w serialu? Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Mam dzieci więc... - zastanawiałam się.
        -Kiedyś byłaś zachwycona. - powiedział nerwowo Kevin.
        -Ale dorosłam do wniosku, że życie nie jest takie proste. - podsumowałam.
        Kevin się rozłączył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz