piątek, 18 stycznia 2013

Adventure 41

       Szliśmy z Louisem powoli po parku. Padał deszcz a my nie mieliśmy parasola więc postanowiliśmy po prostu zmoknąć.
       -Ale to romantyczne. - zaśmiałam się.
       -Harry zawsze o tym marzył. - powiedział Louis szeroko się uśmiechając.
       -Teraz może. Wrócił sobie do tej swojej Taylor Swift. - burknęłam pod nosem.
       Nagle poczułam, że ktoś mnie ciągnie za rękę. To był jakiś obcy mi chłopak. Był dość wysoki. Wyższy ode mnie. Miał krótkie, ciemne włosy i lekko piegowatą twarz.
       -Puść mnie idioto. - powiedziałam uwalniając rękę z uścisku.
       Nie wiem czy to on za mocno trzymał moją rękę czy co ale się wywalił.
       -Żyjesz? - spytałam.
       Chłopak szybko wstał i się otrzepał.
       -Jasne. - odrzekł.
       W jednej chwili popchnął Louisa na ziemie. Nietrafnie Tomlinson uderzył się w głowę i zaczął krwawić. Spojrzałam z wyrzutem na piegowatego chłopaka.
       -Pedał. - syknęłam i sprzedałam chłopakowi mocnego kopniaka.
       Aż skurczył się z bólu. Ja w tym czasie zadzwoniłam po karetkę. Pojawiła się w mgnieniu oka.
       -Łeb mnie boli. - powiedział Louis gdy nakładali mu opatrunek na głowę.
       Uśmiechnęłam się do niego. Niestety wcale nie było fajnie. Co jeśli coś mu się stanie? Jeśli tego nie przeżyje.
       No cóż jestem ciekawa co zrobili w karetce gdy nagle zemdlałam. Urwał mi się, że tak powiem, film.
       Ocknęłam się w szpitalu. Głowa mnie strasznie bolała i miałam mdłości. W moim pokoju siedziała pielęgniarka.
       -Obudziła się pani. Więc kazali mi przeszkadzać dwie wiadomości. Są raczej neutralne. Więc pierwsza jest taka, że pan Tomlirson już dawno opuścił szpital a druga jest taka, że jest pani w ciąży. - powiedziała jakby nigdy nic.
       Byłam w szoku. Skuliłam się i położyłam na bok. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Mogłabym ewentualnie usunąć to dziecko. Ale Louis mógłby się na to nie zgodzić. Jeślibym mu nie powiedziała czułabym się nie w porządku.
       -Mogłaby pani wyjść? - spytałam.
       Po chwili zadzwoniłam do Louisa.
       -Nie wiem jak dla ciebie ale moim zdaniem mam złą wiadomość. - powiedziałam lekko przerażona.
       -Co się stało? - powiedział zmartwiony.
       -No bo ten... - bałam się powiedzieć.
       -Powiesz mi wreszcie? - mówił niespokojnie.
       -Jestem w ciąży. - powiedziałam trochę nieśmiało.
       Chybka go zatkało bo nic nie odpowiadał. W słuchawce słyszałam tylko jego oddech.
       -Fajnie. - westchnął.
       -Ciekawe dla kogo. - powiedziałam ze złością.
       -Dla kogoś na pewno. - westchnął.
       Zrobiłam tak zwanego "facepalm". Rozłączyłam się. Jeszcze nie mogłam wrócić do domu. Ale postanowiłam usunąć to dziecko. Nikomu dzięki niemu nie pójdzie lepiej.

4 komentarze: