W radiu leciała piosenka The Pussycat Dolls Hush Hush. Nuciłam ją sobie pod nosem. Dość mi się podobała. Mogłam słuchać jej godzinami. Za to nie przepadałam za Britney Spirs. Zawsze kiedy słyszałam jej imię albo głos zatykałam uszy.
-Hush, Hush! Hush, Hush. - śpiewałam.
Powoli już dojeżdżałam do domu więc zwolniłam, żeby dotrwać do końca piosenki. Przed domem stał palący Zayn.
-Debil! - krzyknęłam naciskając klakson.
-Dlaczego? - spytał wzruszając ramionami.
Przewróciłam oczami i zaparkowałam na podjeździe. Zamykając drzwi samochodu mocno nimi trzasnęłam.
-Nie powinieneś. - powiedziałam rzucając mu wrogie spojrzenie.
-Hej! Ale to przecież nie ja jestem w ciąży. - zażartował sobie.
-Ja też nie. - powiedziałam uśmiechając się lekko.
Miał dziwną minę. Chyba był zdziwiony ale trudno było stwierdzić.
-Co ty zrobiłaś... - szepnął.
Weszłam do domu. Louis stał obok wejścia.
-Musimy porozmawiać. - powiedział.
Po chwili pojawili się też inni chłopcy.
-Dobra. - powiedziałam obojętnie.
Usiedliśmy w salonie. Wszyscy rzucali poważne spojrzenia.
-Wiemy wszystko. Louis nam powiedział. - zaczął poważnie Liam.
-Ty nie chcesz tego dziecka. Louisowi może też na dobre nie wyjść. - powiedział śmiertelnie poważnie Niall.
-Poza tym nie chciałem nigdy mieć w tym wieku dziecka. - dodał szybko Louis.
-A myślisz, że ja tak? - zapytałam z kpiną.
-Skąd. Po prostu chcemy się upewnić, czy ty jesteś gotowa na macierzyństwo. - bronił się Harry.
-Nie. Dlatego postanowiłam usunąć to dziecko. - powiedziałam jakby nigdy nic i podreptałam na górę.
Wzięłam długi prysznic. Później ubrałam się w to. wychodząc z garderoby zobaczyłam 1D stojących przed drzwiami.
-Nie zgadzam się. - powiedział Louis.
-A ktoś Cię pyta o zdanie? - spytałam.
-Po prostu uznałem, że w tej sprawie akurat też jest ważne. - powiedział ze złowrogim spojrzeniem.
-Ok. To noś 4 kilogramowy worek na ziemniaki przez 6 miesięcy. Do tego będę cię codziennie waliła patelnią w brzuch i dawała ci jednocześnie śledzie i lody. A pod koniec zrobię ci sama operacje przeszczepu wątroby, żebyś doznał tego bólu. - powiedziałam szorstko.
-Są też plusy. - bronił się Louis.
-Wychowywanie niewdzięcznego bachora? - powiedziałam sarkastycznie.
-Jak się tak na to patrzy... - westchnął.
-Trzeba być realistą. - powiedziałam poważnie i zeszłam na dół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz