wtorek, 5 lutego 2013

Part 26 ~Lirry

Boże jak ten czas szybko mija. Jeszcze przed chwilą byłam singielką, później Suzan urodziła dwójkę ślicznych dzieci, następnie wzięła ślub z Louisem, a teraz chłopcy wyjeżdżają w trasę koncertową. Nie, nie płakałam. W sensie nie płakałam na zewnątrz, ale w środku serce mi pękało. Jestem ciekawa jakim cudem udało mi się nie pokazać mojego smutku.
 Właśnie wróciłam ze Starbucksa, w którym byłam wraz z Ingrid i Suzan. Siedzę sama w salonie i się nudzę. Poszłam się przebrać. Nie wiem dla czego to zrobiłam.Wyszłam z domu.
**********************************
- Chcę pobiegać w deszczu!- Zaśmiałam się, wrzeszcząc w ciemność.
Jak na zawołanie deszcz lunął z nieba. Zdjęłam buty i biegałam po ogrodzie. Tusz mi się rozmazał, ale to nic. Chwilę eufori przerwał mi telefon.
- Halo?- Spytałam ze złością.
- Masz ochotę na kino?- Spytał ktoś. Znałam ten głos. Eureka! To przecież Alex.
- Cześć Alex. Coś dawno się nie odzywałeś.- Powiedziałam z zaskoczeniem, ale i lekkim wyrzutem.
- Wiem i przepraszam, ale byłem w Holandii. Pracowałem. Ale już wróciłem. To co masz ochotę???
- Tak... Jasne! A więc... Za ile się spotkamy?
- No nie wiem. Może za godzinę???
- Ok.- Powiedziałam szczęśliwa. Yeah. Odzyskałam starego przyjaciela. A już myślałam, że o mnie zapomniał.
- To będę po Ciebie.- Stwierdził.
Wtedy przypomniało mi się, że on nie wie, że ja się przeprowadziłam.
- Ale Alex... Ja już nie mieszkam w tamtym domu. Może spotkajmy się pod kinem, co?
- No dobrze. Pa!
- Pa!
Wstałam z ziemi i ubrałam buty. Pobiegłam do domu. Nie wiem co mi odwaliło. Dlaczego biegałam w deszczu i to w tej sukience (dostałam ją od Liama)??? Poszłam do łazienki i doprowadziłam swoje włosy z pomocą suszarki i szczotki do normalności. Przebrałam się w to. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam.
****************************************************
Stałam przed kinem i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu przyjaciela. W końcu go zauważyłam. Nie wołałam, bo chciałam sprawdzić czy mnie rozpozna. Nie, nie poznał. W sensie chyba mnie widział, ale prawdopodobnie nie poznał.
- Alex! - Zawołałam.
- Merry?! To Ty? Jeju, nie poznałem Cię!!!
Rzuciliśmy się sobie w objęcia.
- No to co? Może najpierw dasz się wyciągnąć na herbatę?- Spytał z szerokim uśmiechem.

3 komentarze: