niedziela, 27 stycznia 2013

Adventure 46

        Usłyszałam głośny płacz. Louis też dopiero się obudził. Absolutnie nie chciało mi się wstawać. Jednak powoli wygramoliłam się z łóżka i poszłam do pokoju dzieci. To Tommy płakał. Wzięłam go na ręce wróciłam do sypialni. Od razu się uspokoił. Położyłam się razem z nim.
         -Śpię z żoną i synem. Podoba mi się taka opcja. - powiedział i uśmiechnął się pod nosem.
         -To dobrze. Może zaraz przyniosę Nancy. - powiedziałam i mocno przytuliłam synka.
         -Kocham was. - powiedział Louis.
         Nie miałam siły odpowiadać momentalnie zasnęłam.
*****
         Rano postanowiłam wziąć Nancy na dół i zrobić coś do jedzenia dla Louisa. Dzieciaki były za małe żeby jeść więc wiecie... Życie.
         Jednak gdy weszłam do pokoju zobaczyłam brak córki.
         -Louis widziałeś gdzieś Nancy?! - krzyknęłam przerażona.
         -Nie. - odkrzyknął.
         -O nie. - szepnęłam sama do siebie.
         Szybko zbiegłam na dół. Drzwi były otwarte. Przy klamce wisiała jakaś kartka. Podbiegłam do niej szybko i przeczytałam napis.
,,Zgubiliście coś? Zależy wam na tym? To najpierw ja powiem wam na czym mi
zależy. Na dwóch milionach w gotówce. Nie macie nawet po co
zawiadamiać policji. Wszystkie dzidzie są takie same.
Dr. Merri"
        Drgnęłam i bezsilnie padłam na podłogę płacząc. Nie byłam w stanie stać. Moim ciałem w tym momencie władał smutek i wyraźne ślady niezadowolenia.
        -Louis! - krzyknęłam w końcu.
        Szybko pojawił się obok mnie. Podałam mu kartkę nie podnosząc się z ziemi. Zamarł nie mógł się ruszyć.
        -Niby jak mamy mu oddać te dwa miliony? - spytał roztrzęsiony.
        -Nie wiem. - przyznałam i powoli wstałam z podłogi.
        Po chwil zbiła się szyba. Później następna i następna.
        -Zostawcie przed domem. - krzyknął.
         Rozwścieczona wyszłam z domu. Przed tym wzięłam z blatu portfel. Dobrze, że już wcześniej ubrałam to bo inaczej musiałabym wyjść w piżamie.
         -Masz. - powiedziałam wyciągając z portfela dwa dwa miliony.
         Mężczyzna sięgnął już pi nie dłonią. Jednak ja je schowałam.
         -Najpierw Nancy. - powiedziałam.
         Mężczyzna zaśmiał mi się w twarz.
         -Powinnaś się bardzie postarać. - powiedział.
         Szybko wyjęłam z kieszeni telefon i zrobiłam mu zdjęcie.
         -Pamiątka. - powiedziałam i wróciłam do domu.
          Zanim zorientował się co się właściwie stało wysłałam to zdjęcie kilku osobą. Wyrwał mi telefon z ręki i rzucił nim o ziemie.
          -Tak łatwo nie będzie. - powiedział wściekły.
          -Łajza. - powiedziałam szorstko i złapałam go za kark w czułe miejsce po czym położyłam go na ziemie.
          -Kiedy dostanę Nancy? - spytałam.
          -Nie martw się. Jest w bezpiecznym miejscu. Nic jej nie zrobimy. Ale możesz jej już nigdy nie zobaczyć więc mnie puść s**o. - powiedział zdenerwowany.
          Wróciłam do domu.
          -Wyjeżdżamy. - oznajmił mi Louis kiedy weszłam do domu.
          Spakowaliśmy nasze ubrania i wyszliśmy razem z Tommim z domu. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do najbliższego hotelu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz