-Śpię z żoną i synem. Podoba mi się taka opcja. - powiedział i uśmiechnął się pod nosem.
-To dobrze. Może zaraz przyniosę Nancy. - powiedziałam i mocno przytuliłam synka.
-Kocham was. - powiedział Louis.
Nie miałam siły odpowiadać momentalnie zasnęłam.
*****
Rano postanowiłam wziąć Nancy na dół i zrobić coś do jedzenia dla Louisa. Dzieciaki były za małe żeby jeść więc wiecie... Życie.
Jednak gdy weszłam do pokoju zobaczyłam brak córki.
-Louis widziałeś gdzieś Nancy?! - krzyknęłam przerażona.
-Nie. - odkrzyknął.
-O nie. - szepnęłam sama do siebie.
Szybko zbiegłam na dół. Drzwi były otwarte. Przy klamce wisiała jakaś kartka. Podbiegłam do niej szybko i przeczytałam napis.
,,Zgubiliście coś? Zależy wam na tym? To najpierw ja powiem wam na czym mi
zależy. Na dwóch milionach w gotówce. Nie macie nawet po co
zawiadamiać policji. Wszystkie dzidzie są takie same.
Dr. Merri"
Drgnęłam i bezsilnie padłam na podłogę płacząc. Nie byłam w stanie stać. Moim ciałem w tym momencie władał smutek i wyraźne ślady niezadowolenia.
-Louis! - krzyknęłam w końcu.
Szybko pojawił się obok mnie. Podałam mu kartkę nie podnosząc się z ziemi. Zamarł nie mógł się ruszyć.
-Niby jak mamy mu oddać te dwa miliony? - spytał roztrzęsiony.
-Nie wiem. - przyznałam i powoli wstałam z podłogi.
Po chwil zbiła się szyba. Później następna i następna.
-Zostawcie przed domem. - krzyknął.
Rozwścieczona wyszłam z domu. Przed tym wzięłam z blatu portfel. Dobrze, że już wcześniej ubrałam to bo inaczej musiałabym wyjść w piżamie.
-Masz. - powiedziałam wyciągając z portfela dwa dwa miliony.
Mężczyzna sięgnął już pi nie dłonią. Jednak ja je schowałam.
-Najpierw Nancy. - powiedziałam.
Mężczyzna zaśmiał mi się w twarz.
-Powinnaś się bardzie postarać. - powiedział.
Szybko wyjęłam z kieszeni telefon i zrobiłam mu zdjęcie.
-Pamiątka. - powiedziałam i wróciłam do domu.
Zanim zorientował się co się właściwie stało wysłałam to zdjęcie kilku osobą. Wyrwał mi telefon z ręki i rzucił nim o ziemie.
-Tak łatwo nie będzie. - powiedział wściekły.
-Łajza. - powiedziałam szorstko i złapałam go za kark w czułe miejsce po czym położyłam go na ziemie.
-Kiedy dostanę Nancy? - spytałam.
-Nie martw się. Jest w bezpiecznym miejscu. Nic jej nie zrobimy. Ale możesz jej już nigdy nie zobaczyć więc mnie puść s**o. - powiedział zdenerwowany.
Wróciłam do domu.
-Wyjeżdżamy. - oznajmił mi Louis kiedy weszłam do domu.
Spakowaliśmy nasze ubrania i wyszliśmy razem z Tommim z domu. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do najbliższego hotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz