Nie mogłam nic jeść. Nawet jak próbowałam to nic nie miało smaku. Moja córeczka, Nancy, została porwana. Żadna matka nie mogłaby myśleć o niczym innym niż o niej. Jej piękne niebieskie oczy wzywały mnie każdego dnia, bo nie widziałam jej już od tygodnia.
-Policja zajęła się już szukaniem twojej córki. - pocieszała mnie Marry.
-Super. Ale jej przy mnie nie ma. Nawet nie wiem czy żyje. - powiedziałam spuszczając głowę.
-Nie przejmuj się. - powiedziała Marry i mocno mnie przytuliła.
Do pokoju wszedł Harry. Tak dawno go nie wiedziałam a poza tym zawsze tylko on mógł mnie pocieszyć.
-Harry! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
-No cześć. Dawno żeśmy się nie widzieli. - powiedział Harry.
-Tęskniłam. - powiedziałam.
-Ja też. - powiedział jeszcze mocniej mnie przytulając.
-Nigdy nie poznałeś Nancy. Chociaż i tak właściwie nie było kogo. - powiedziałam a po moim policzku zaczęła spływać łza
Hazza zaczął głaskać mnie po głowie. Kompletnie się rozkleiłam.
-Ćśśśś... - uspokajał mnie Harry.
-Ale ja nie chce. - powiedziałam płacząc.
-Na pewno wszystko będzie dobrze. - powiedział Harry.
Nagle do pokoju wbiegł szczęśliwy Louis.
-Znaleźli Nancy! Ona jest na posterunku! Jest! - piszczał jak mała dziewczynka.
Moje serce przyspieszyło. Nie mogłam w to uwierzyć. A jeśli to nie ona?
-Dobrze więc jedziemy. - powiedział Harry wypuszczając mnie z objęć.
-Urządzimy jakąś imprezę? - zaproponował Zayn.
Wszyscy byli podekscytowani. Wszyscy oprócz mnie. Jednak pojechałam na komendę.
Pokazali nam małą dziewczynkę leżącą na kanapie. Do oczu napłynęły mi łzy. To na pewno była moją Nancy. Takie same niebieskie oczy (po tacie) i piżamka.
-Nancy. - powiedziałam i podeszłam do córki. - Wracamy do domu. - oświadczyłam wszystkim.
Po kilkunastu minutach dojechaliśmy. Umyłam Nancy, nakarmiłam i położyłam spać. Następnie zrobiłam to samo z Tommym. Gdy ten też zasnął poszłam do garderoby, żeby się przebrać.
Zdecydowałam się na to.
Do dzieci przyjechała niańka. Mówiąc niańka mam na myśli kumpla Nialla. Ale nieważne.
Pojechaliśmy z Louisem do domu Zayna. Impreza już trwała. Wszliśmy do budynku z Louisem. W środku było strasznie głośno. Od razu skierowaliśmy się w stronę baru. Ja nie mogłam pić. Za to Louis ani przez chwile nie myślał o tym, żeby nie pić. W jednej chwili był już po jednym drinku.
-Ty nie pijesz? - zdziwił się Niall.
-Ja nie mogę. - oświadczyłam.
-Dlaczego? - ciekawił się.
-Bo karmie piersią dwójkę małych dzieci. - powiedziałam jak do idioty.
-Racja. - przypomniał sobie.
Był już po kilku drinkach. Można było to dostrzec z daleka.
Postanowiłam poszukać gospodarza. Udało mi się to za pierwszym razem. Ale stwierdziłam, że nie będę mu przeszkadzać. Też nie powinnam się chwalić co zobaczyłam. I nie mam zamiaru nikomu mówić, że widziałam jak Caroline i Malik się całują. Choć było to trochę wstrząsające. Nawet nie trochę. BARDZO!
Zobaczyłam Louisa.
-Co się stało? Masz dziwną minę. - powiedział zachlany Louis.
-Nie słuchaj mnie! Jestem w szoku! Mam kocyk! (cytacik) - powiedziałam.
Sherlock Holmes ^^
OdpowiedzUsuń