*************************************************************************
Tak bardzo się martwiłam. Obdzwoniłam wszystkich jego znajomych. Inni chłopcy z 1D nie wiedzieli nic o żadnym spotkaniu. Louis nie wrócił do domu od wczoraj. Nie dobiera telefonu. Nie daję znaku życia. Chyba dostanę zawału.
Kocham go całym moim sercem. Gdyby coś mu się stało, to bym tego nie przeżyła.
W końcu usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Szybko pobiegłam w stronę drzwi prawie się nie wywalając.To był Louis. Rzuciłam mu się na szyję. Oczy zaczęły mi błyszczeć od łez. Tak, byłam zła. Ale teraz to nie miało żadnego znaczenia.
-Boże. Gdzie ty byłeś? Tak się martwiłam. - powiedziałam przytulając go jeszcze mocniej.
On tylko lekko się odsunął. Nie wiedziałam o co chodzi. Jego oczy był czerwone, a policzki opuchnięte.
-Muszę Ci coś powiedzieć. - powiedział niechętnie. Od razu zrobił się czerwony jak burak. -Zdradzałem Cię. - powiedziała zamykając oczy. Z jego oczu zaczęły płynąć łzy. -Z Eleanor. A na dodatek ona jest w ciąży. - powiedział zaczynając płakać.
Zrobiło mi się strasznie gorąco. Choć czułam, że moje serce zamarza. Tyle przeszłam. Tyle przeżyłam. Z nim. Albo przez niego. Kochałam go całym sercem. NIGDY nie zrobiłabym mu czegoś takiego. Rozbolał mnie brzuch. Głowa uciskała. Miałam sporadyczne duszności.
-Wiesz, chyba pójdę się przejść. Popilnuj dzieci. - próbowałam się nie rozpłakać choć zgięłam się wpół tak, jakby ktoś zadał mi cios w brzuch. -Zaraz wrócę.
Wybiegłam z domu najszybciej jak mogłam. Pękłam dopiero na chodniku. Czułam pustkę w środku. Do kąt mam iść? Mam Merry. Ale nie będę jej zawracać teraz głowy. Szczególnie, że ostatnio sama nie dogaduję się z Liamem. Nie będę przeszkadzać Ingrid i Niallowi. W końcu dziewczyna jest w ciąży. Zayn? Jest z Perrie w Ameryce. Harry. Czy to dobry pomysł ponownie do niego dzwonić i mu się użalać?
Sięgnęłam do kieszeni po telefon. Ale się rozmyśliłam. Nie. Na pewno tego nie zrobię.
***
-To nie możliwe. - westchnął Harry. -Dlaczego ty nadal z nim jesteś? No chyba, że to już koniec. -powiedział patrząc na mnie pytająco.
-Nie wiem. Kocham go. Zdradził mnie. Wiele razy doprowadził do płaczu. Ale ja też nie jestem święta. Ale, żeby mnie zdradzić? - powiedziałam już trochę spokojniej niż kiedy do niego dzwoniłam.
-Tak myślałem. - westchnął. Jak zawsze. Robi sobie nadzieję. -Nigdy was nie zrozumiem. Ja nie mam nikogo, kto by mnie tak kochał. - powiedział niezadowolony. -Mogę się założyć, że za góra miesiąc przyjdzie do ciebie na kolanach, a ty mu wybaczysz. - powiedział już bardziej złośliwie. -A ja? Znów będę planem B. Wykorzystujesz mnie, żeby wywołać u niego zazdrość. Dajesz mi fałszywe szanse. A ja? Co z tego mam?
-Jak Ci coś nie pasuję to możesz mnie tu wysadzić! - wkurzyłam się.
-Nie. Nie jestem taki jak ty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz