poniedziałek, 16 września 2013

Section 1

Nie rozumiem dlaczego Soph nie chce iść z nami na imprezę. To ona najbardziej z nas wszystkich potrzebuje rozrywki. Powinna się wyluzować...
-No i jesteśmy na miejscu!-Zawołał Marion.
Tom wraz ze swoją dziewczyną wkroczyli do clubu. Za nimi Michael i Marion. Wzięłam Matta za rękę i pociągnęłam w stronę wejście. Z Mattem jesteśmy parą jakoś tak z pół roku.
Podeszliśmy do barku, gubiąc przyjaciół. Zamówiłam to co zawsze i usiadłam na stołku. Wypiliśmy jeden drink. No dobra cztery... W głowie zaczęło mi szumieć.
-Wiesz co Matt? Nie możemy być razem.
-Coo?
-Zrywam z tobą!-Zaśmiałam się i wstałam, aby poszukać Mariona... Zachwiałam się. Poczułam czyjeś ręce na biodrach.
-O Marion. Jak miło.-wybełkotałam i go pocałowałam. Przyjaciel odwzajemnił pocałunek.
-Nie wiem jak wyglądam. Chce do lustra! Do łazienki!- jęknęłam.
Marion mnie obiął i zaprowadził gdzie chciałam. Z nim czhyba nie było tak źle jak ze mną.
Do łazienki weszłam podpierając ścianę. W środku była dziewczyna Toma.
-Odwal się od niego suko.-warknęłam.
-Co?- zdziwiła się
-Zależy mi na nim. A on tego nie widzi.-Rozpłakałam się.
Dziewczyna obięła mnie mocno i zaczęła pocieszać.
*************
Obudziłam się z piekielnym bólem głowy. Obok mnie spał Tom, w łóżku i pokoju Sophie!
Wstałam i chwiejnym krokiem skierowałam się w stronę kuchni.
-Umieram!-jęknęłam widząc Soph robiącą naleśniki. Na kanapie siedział brunet z loczkami.
-Hej.-Przywitałam się słabo.
-Lepiej spójrz do lustra- Zaśmiała się.
Spojrzałam. Wyglądałam okropnie.
Tusz mi się rozmazał, zresztą eye-liner też. Pod oczami mam fioletowe kręgi, a same oczy zapuchnięte. Włosy do pasa... Końcówki przypalone. Pff powinnam sobie w tym momencie przysiąc, że już nigdy się nie upiję, ale to mnie odstresowuje.
Wzięłam pierwszą lepszą  komórkę ze stołu i zadzwoniłam do Marka.
-Halo?-Usłyszałam w słuchawce.
-Mark pilnie cię potrzebuję. Ktoś spalił mi włosy.
-Gdzie jesteś?
-U Toma.
Takie wydarzenia miały miejsce często więc Mark się nie zdziwił a ja zapamiętałam jego numer.
**************
Reszta ludzi wstała już po wizycie Marka. Moje włosy były ładnie przycięte i zdążyłam się umyć. Ból głowy też zelżał.
- Harry...?
- Tak?
-Co ty tak właściwie tutaj robisz?
- Yyy nie wiem. Przyszedłem po imprezie. No i wiesz...- W tym momencie do pokoju wparował Marion.
- Hej kochanie.- Powiedział uśmiechając się szeroko. Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.
Byłam w lekkim szoku. Nigdy tak nie robił. W końcu to mój przyjaciel, a nie chłopak. Chłopakiem jest Matt.
Wzięłam Soph za rękę i wyprowadziłam z pokoju bez słowa.
-Ej! bo naleśniki się źle usmażą!- Zawołała.
- Cicho! Czy ja o czymś nie wiem? Co z Marionem?
-Naprawdę nie pamiętasz?- Przyjaciółka zrobiła wielkie oczy.
- Nieee.- Zaprzeczyłam
- Zerwałaś z Mattem, on Ci podpalił włosy, a teraz jesteś z Marionem.
- Serio?
- No tak przynajmniej zrozumiałam wczoraj... Ale możliwe, że coś poplątaliście opowiadając mi.
- O Boże- Złapałam się za głowę. Nagłe zawroty nie pomagały w trzeźwym myśleniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz