niedziela, 25 listopada 2012

Adventure 3 cz. I / Larry

        Już tydzień razem  Wiktoriom mieszkamy w Londynie. Muszę przyznać, że nasze więzi są coraz silniejsze. Tylko gdyby nie jeden mały szczegół. Ona ma chłopaka a ja nie!!!!!!! No cóż. Widzę, że nie mam wyboru. Muszę sprawdzić czy numer Harrego jest prawdziwy.
         -Hej. Co robisz? - powiedziała Wiki schodząc po schodach. Dopiero wstała. Nie chciałam żeby słyszała moją rozmowę z właścicielem numeru który podał mi Harry. Szybko pobiegła na górę i zamknęłam się w swoim pokoju.
          Zaczęłam wystukiwać numer i nacisnęłam połącz.
          Usłyszałam sygnał. Więc może jest nadzieja. Być może, że mam numer Stylesa. Ale kogoś innego.
           -Halo? - usłyszałam po drugiej stronie. Czy to naprawdę...
           -Kto dzwoni? -  spytał ten ktoś. Tym razem bez wątpienia to był Hazza.
           -Tu Suzan. Poznaliśmy się w sklepie. Pomogłam Ci wstać. Pamiętasz? - powiedziałam niepewnie. Czy on mnie w ogóle pamięta? Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej?
           -To ty jesteś tą podobną do mnie dziewczyną? Zgadłem?
           -Dokładnie. - odetchnęłam z ulgą. Nie dość, że to naprawdę on, to jeszcze mnie pamięta! Niesamowite. Myślałam, że zaraz wybuchnę. Jednak wytrzymałam.
           -Myślałam już, że nie zadzwonisz. - powiedział.
           -Przepraszam. Miałam tyle na głowie. Dopiero się wprowadziłam i przedwczoraj mój tata przywiózł mi moje rzeczy. - tłumaczyłam się. Choć po jego głośnie poznałam, że nie ma mi tego za złe.
           -Dobrze. Masz może dziś czas i chęci żeby ze mną i chłopakami pójść do wesołego miasteczka? - zapytał Harry. Moje serce zaczęło bić szybciej.
           -Co masz na myśli mówiąc chłopakami? - powiedziałam spokojnie.
           -No mam na myśli Louisa, Zayna, Nialla i Liama. A myślałaś, że kogo? - powiedział chichocząc.
           -A ja też mogę kogoś zabrać? - pytałam uśmiechając się szeroko.
           -Jasne. Kogo chcesz. Tylko nie całą kule ziemską. - zażartował. Wybuchłam śmiechem. Podobnie jak on. Miło mi się z nim rozmawiało. Może dlatego, że to nie on był moim ulubieńcem tylko Louis. Jak będę  z nim rozmawiała?
           -Nie ma sprawy. O której mamy być? - spytałam nadal rozchichotana.
           -Nie wiem. Może o 16? - powiedział Harry.
           -Jasne. Tylko przyjdźcie. - powiedziałam żartobliwie
           -Nawzajem. Pa! - powiedział Hazza
           -Pa, pa. -powiedziałam wesoło.
           Teraz miałam jeden problem. W co się ubrać. Szybko wzięłam prysznic i weszłam do garderoby.
           -Co robisz? - spytała Wiki wchodząc do pokoju. Szybko się odwróciłam.
           -Szykuj się do wyjścia. - powiedziałam. wiktoria o nic nie pytając wyszła z pokoju i poszła się umyć. Dopiero po kompieli weszła znowu do mojej garderoby i spytała na jaką okazje ma się ubrać.
           -Idziemy do wesołego miasteczka z..... znajomymi. - powiedziałam. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc powiedziałam, że idziemy ze znajomymi.
           Po dłuższej chwili postanowiłam, że ubiorę się w to.
           Gdy byłam już gotowa zeszłam na duł. Czekała już tam na mnie Wiktoria u brana w to. Byłyśmy już gotowe.
           -Zawiezie nas Christopher. Poprosiłam go o to. - powiedziała Wiki. Czasem ich związek miał swoje plusy. Ale częściej minusy.
******************************************************************
Podoba się? Jest póżno więc pa! Koniec części 1!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz