poniedziałek, 26 listopada 2012

Part 2 (Adventure 5) Lirry

        Obudziłam się w bardzo dobrym nastroju. Poczułam, że pierwszy raz od dłuższego czasu byłam wyspana. Wstałam i zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie (znowu kanapki z serem J). Po pochłonięciu chleba i obejrzenia jakiegoś głupawego programu w telewizji, poczułam potrzebę odświeżenia moich relacji z May, którą poznałam w wakacje. Wzięłam telefon i wybrałam numer dziewczyny. Po trzech sygnałach usłyszałam wesoły i świergoczący głos koleżanki. 
        - Halo?!                                                                                                                                                                                                                          
        -Cześć. Tu Merry. Masz może masz ochotę i czas na spacer?                                                                                                                                      
        -Jasne. To może za pół godziny w Kensington Garden?                                                                                                                                
        -No dobra to do zobaczenia. Pa.                                                                                                                                                              
        –Cześć!
        Ubrałam to i wybiegłam, aby May nie musiała na mnie czekać. Na moje szczęście mieszałam niedaleko.  Po pięciu minutach byłam na miejscu. Ze zdziwieniem zdałam sobie sprawę, że jestem 15 minut przed czasem. Nie chciało mi się siedzieć  bez  sensu, więc postanowiłam urozmaicić sobie czekanie- spacerowaniem. Chodząc bez celu ujrzałam (CHYBA) jednego z członków zespołu One Direction – Nialla Horana. Siedział na ławce i sms-ował.  Na początku chciałam do niego podejść i poprosić o autograf, ale nie chciałam być jedną z wielu namolnych fanek i (na szczęście) zdrowy rozsądek mnie powstrzymał). Zanim się spostrzegłam minęło 15 minut i dostrzegłam zbliżającą się do mnie sylwetkę Mayi.
        - Hej.-  Powiedziała, ale tak jakbym nie była jej koleżanką tylko jakąś gwiazdą telewizyjną. Teraz dopiero zobaczyłam, że ona patrzy na mnie z … uwielbieniem! Nie rozumiałam z jakiego powodu, ale trzeba przyznać, że było to przyjemne, lecz również bardzo żenujące.
        - Cześć. – Wypowiadając to jakże krótkie słowo uśmiechnęłam się lekko sama nie wiedząc dlaczego. W tym momencie poczułam, że za chwilę stanie się coś co wywali moje życie do góry nogami.                                                                  
        –Wiesz... no bo… urządzam dzisiaj wieczorem imprezę. No i może byś przyszła? Przy okazji wystąpisz w roli fotografa. To jak przyjdziesz o 18:00 do mnie do domu?
        - To nawet nie zły pomysł. Jasne, że będę! – Wykrzyknęłam bardzo zadowolona z propozycji, ponieważ jakoś nie miałam ochoty na siedzenie w niedziele wieczorem sama przed telewizorem. No i może poznam ( W KOŃCU) Tego jedynego?
        Spacerowałam z May po parku chyba godzinę później się pożegnałyśmy. Po wejściu do mieszkania od razu rzuciłam się w stronę szafy. Wybrałam ciuch na wieczór i spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę 16:00. Zdziwiłam się, że czas tak szybko leci. Poszłam do łazienki wziąć orzeźwiający prysznic i ubrałam się we wcześniej przygotowany strój i przeciągnęłam rzęsy tuszem.
         Zjadłam zupkę chińską i wrzuciłam wszystko co potrzebne dziewczynie do szczęścia na imprezie, oraz aparat do torebki. Wybiła już  17:30 więc wsiadłam do samochodu ( bmw m3 cabrio czerwone) i odjechałam. Pod dom Mayi podjechałam o 17:55. Ciężko było z zaparkowaniem, ale jakoś dałam radę i szczerze mówiąc byłam z siebie bardzo dumna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz