wtorek, 27 listopada 2012

Adventure 6

        Impreza rozkręciła się na dobre. Harry i Zayn ścigali się kto pierwszy wypiję cały kufel piwa. Louis był sędzią. Tak słodko wyglądał.
        -Harry wygrał! - osądził Louis podnosząc do góry rękę zwycięzcy.
        -Yaahhh! - krzyknął Hazza. Słodko wyglądał kiedy się cieszył.
        -Wiedziałam, że wygrasz. - powiedziałam mocno przytulając Stylesa. Odwzajemnił mi to.
        W tej chwili wyłączył muzykę. (pewnie D.J.)
        -Proszę o uwagę! - powiedziała organizatorka imprezy.
        -Teraz chciał coś powiedzieć członek zespołu One Direction. Panie i panowie, Louis Tomlinson. - powiedziała. Wybuchła burza oklasków.
        -Dziękuję. - powiedział Louis gdy wszedł na scenę.
        -Chciałbym żeby dziewczyna która dziś ze mną tu przyszła na chwilę do mnie podeszła. Moi drodzy, Suzan Tattersall - dodał. Nie wiedziałam o co chodzi ale bez wahania weszłam na scenę. Lou objął mnie jedną ręką.
        -Ostatnio często się widujemy więc  gdy się ostatnio nudziliśmy Suzan zaproponowała mi i reszcie 1D karaoke. - powiedział. Wydawało mi się, że wiem o co mu chodzi. Ale nie byłam pewna.
        -Wybraliśmy piosenkę Katy Perry Firework. I muszę przyznać, że Suzan zaśpiewała ją lepiej ni Katy. Nie można powiedzieć, że mnie to nie zdziwiło. - ciągnął. Lekko szturchnęłam go łokciem.
        -Auuł. - powiedział lekko chichocząc.
        -Chciałbym teraz z nią zaśpiewać tą piosenkę. Ej ty! D.J.! Zapodawaj. - powiedział. Z jego twarzy nie znikał uśmiech.
        -Okej! - powiedział D. J. po czym włączył podkład po piosenki. Kto wie. Może jak dobrze pójdzie to Firework będzie "naszą" piosenką.
*****
        Po naszym występie wybuchła burza oklasków i krzyków. Choć wydaje mi się, że klaskali tylko dla Louisa. 
        Gdy brawa ucichły zeszliśmy ze sceny.
        Harry przywitał nas ciepłym uściskiem. Czyli mieliśmy małe przytulanie w trójkę.
        Czarnoskóry facet ubrany w luźne ciuchy (D.J.) puścił wolny kawałek.
        -Chcesz potańczyć? - spytał mnie Louis podając mi rękę. Chwyciłam ją i poszliśmy na parkiet.
        "Pstryk" - naglę oślepił mnie flesz aparatu.
        -Co się stało? - spytał mnie przestraszony Lou. 
        -Nic. - powiedziałam. Choć nie byłam tego do końca pewna.
        Louis opiekuńczo mnie przytulił. To była jedna z najcudowniejszych chwil w moim życiu. Przystojny, utalentowany, sławny i przeuroczy chłopak mocno mnie przytulił.
        W końcu wypuścił mnie z objęcia. Lekko uniósł mój podbródek spojrzał mi prosto w oczy. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przyzwyczaiłam się do jego obecności. Do tego, że ze sobą rozmawiamy. Też do tego, że mnie przytula i łapie za rękę. Ale jeszcze nie był wobec mnie romantyczny. To było takie ekscytujące.
         -Pamiętasz dzień w którym byliśmy w wesołym miasteczku? - spytał nieprzerwanie patrząc w moje oczy.
         -Oczywiście. - powiedziałam lekko się uśmiechając.
         -Musiałaś stanąć obok Ciebie. Bo ja i Hazza kłóciliśmy się która jest ładniejsza. - mówił. Wydało mi się to trochę obraźliwe.
         -Obstawiłem Eleanor a Harry Ciebie. - mówił dalej patrząc prosto w moje oczy.
         -Ale przecież przyznałeś mu racje. - powiedziałam zdziwiona. Miałam wrażenie, że mam omamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz