piątek, 28 grudnia 2012

Adventure 33

        -Uspokój się już Kevin. - powiedziałam do zdenerwowanego mężczyzny.
        Był okropnie zestresowany jutrzejszym ślubem i tym, że pojutrze jadę w trasę koncertową.
        -Bądź wyrozumiała kotku. Przecież niedługo przyjeżdża Justin Bieber. - tłumaczyła mi Megan.
        -Racja. Bieber. - westchnęłam.
        -Dziękujemy, że zechciałaś nam z nim pomóc. Dobrze, że zgodził się zamieszkać u Ciebie. Kevinowi powiedział, że nie pozwoli się nikomu dotknąć, no chyba, że jakimiś magicznym cudem ześlemy tu Ciebie. - powiedziała Megan. To mi trochę schlebiało. I wydaje mi się, że Justin nie wie, że Kevin to mój menadżer.
        -Nie ma za co. Od dawna nikt nie mieszkał w villi na Krecie mojego taty. - powiedziałam. Ale to chyba nie było zbyt skromne.
        Kevin musiał już pracować sam z swoją przyszłą teściową. No i oczywiście mną.
        W pewnym momencie przyjechał jakiś wielki autokar. Od razu poznałam, że to Justina Biebera. Może dlatego, że był podpisany...
        -Przyjechał! Suzan, idziemy. - powiedział Kevin. Widać było, że skoczyło mu ciśnienie.
        -Witajcie. Justin zaraz wysiądzie, jednak najpierw chcę się zobaczyć z panną Tattersall. - powiedział menadżer wysiadający z autobusu. Nie byłam pewna czy to dobry wybór jednak weszłam do wozu. (Kevi mnie zmusił)
        -Wow. Oni na prawdę Cię sprowadzili. - powiedział zaskoczony chłopak. Byliśmy w tym samym wieku.
        -Tak. Tylko, że Kevin to mój menadżer. Wiesz? - chciałam tylko to sprawdzić.
        -Jasne. Po prostu myślałem, że ich nie lubisz.
        -Bzdura. - powiedziałam.
        -Możliwe. Jednak mam pewno pytanie.
        -Dajesz.
        -Dlaczego masz bluzę z napisem kocham Louisa? - to pytanie było może trochę nie na miejscu ale byłam trochę onieśmielona. Mogłam założyć coś innego na spotkanie z Justinem.
        -Nie wiem. - odpowiedziałam nieśmiało.
        -Acha. Ej, a kiedy jedziemy do Ciebie? - zapytał jak dziecko które czeka aż pojedzie do świętego mikołaja.
        -Nie wiem. Pewnie zaraz. - szczerze mówiąc to nie wiedziałam kiedy.
        W tym momencie do autobusu weszła menadżerka o autobus ruszył. Niezdarnie potknęłam się i upadłam prosto na kolana Justina.
        -Przepraszam. - powiedziałam i szybko wstałam.
        -Nie ma sprawy. Mogłaś nawet zostać. - powiedział gwiazdor.
        -Jednak nie. - powiedziałam przerażona.
        Co Ci wszyscy chłopacy się tak na mnie uwzięli? Miałam już tego zdecydowanie dość. Każda dziewczyna na świecie o tym marzy a ja to mam. I co mi z tego?

niedziela, 23 grudnia 2012

Adventure 32

        Była już 14:00. Właśnie skończyłam nagrywać mój cover The Beatles All You Need Is Love. To był mój jedyny cover na drugiej płycie. Nazywała się FAIL TO. Nie do końca wiedziałam na początku dlaczego ale później zaczęliśmy nagrywać moją pierwszą piosenkę po polsku. Do tego znów miałam rapować! Od razu wiedziała, że to będzie moja ulubiona piosenka. Nazywała się Rozczarowanie.
         Ta piosenka miała dość nietypowy tekst i scenariusz teledysku. Dlaczego? W tekście zadawałam pytania mojej przyjaciółce (mnie). Na przykład dlaczego uśmiecha się do ludzi w sklepach mięsnych, skoro jest wegetarianką. I dlaczego kiedy słyszy piosenkę Michaela Jacksona z filmu uwolnić orkę, to tańczy jak oszalała. Choć widzi, że ludzie patrzą.
        Ale ta piosenka i tak mi się podobała. Nawet jeśli nie wiedziałam jakim cudem zrymowali te dwa pytania. Ja bym nie potrafiła znaleźć sensownych rymów do tych dwóch pytań.
        Dziś Liam miał urodziny!!!!! Już trzecią godzinę siedziałam przed szafą. O wiele łatwiej było gdy miałam garderobę. Mówiłam Louisowi, że nie lubię tego domu. Mówił, że się przeprowadzimy gdy znajdzie dobry dom. Ale nie chcę czekać. Urodziny Li są raz do roku a to właśnie ja musiałam wszystko przygotować bo nie mogliśmy powiedzieć Marry bo od razu by mu powiedziała. Tak było w zeszłym roku i na jego imieniny.
        -Ubrałaś się wreszcie? - spytał mnie Louis.
        -Nie! - krzyknęłam. Byłam zniecierpliwiona tym, że tak długo nie mogłam nic znaleźć.
        W końcu wybrałam ładny letni zestaw który kupiłam w Brazylii. Tylko buty były stare. Gdy zeszłam sobaczyłam na stole mój przysmak ze Starbucksa. Szybko pobiegłam w jego stronę by wziąć choć łyka.
        -Ładnie się ubrałaś. - powiedział Louis. Nie zwróciłam na to uwagi.
        Wyjęłam tort z lodówki ozdobiłam go świeczkami i położyłam na stole w jadalni. Do tego dołożyłam jakieś ciasteczka i paluszku w szklankach. Wczoraj kupiłam soki do picia bo przecież Li nic innego nie może pić.
        -Zaraz powinni przyjść. - westchnęłam. Wszystko było już gotowe pozostawała już tylko jedna kwestia...
        -Wiem. Zadzwoń do Marry i Liama. Zanim przyjadą trochę czasu minie. - no coś ty Louis. Nie zgadłabym.
        -Okej! - powiedziałam i zadzwoniłam do Marry.
        -Halo. - odpowiedział zmęczony głos przyjaciółki.
        -Przyjedziesz do nas z Liamem? Trochę mi się nudzi bo Louis pojechał gdzieś z Harrym, Niallem i Zaynem. Miło by było.
        -Nie zabrali Liama? Dziś? A w ogóle to TYLKO dla towarzystwa mamy przyjechać? Nie zapomniałaś o czymś? - powiedziała zdziwiona.
        -Wiesz, mogłam o czymś zapomnieć. Dziś przecież nagrywałam piosenkę. Mam prawo zapominać o pewnych drobnostkach. - powiedziałam niewzruszona.
        -Liam ma dziś urodziny!! - zdenerwowała się Marry
        -Aa... Fajnie. Mam nadzieje, że zorganizowałaś mu fajne urodziny bo mi nie chcę się nic robić. - westchnęłam ciężko po czym siorbnęłam kolejny łyk szejka.
       -Dobra. Przyjedziemy. - powiedziała zrezygnowana. Byłam dla niej jak młodsza siostra bo swojej nie widywała.
      -PA! - krzyknęłam do słuchawki i się rozłączyłam.
      Wreszcie przyszli chłopcy. To oznaczało, że musieliśmy już tylko czekać na Li i Marry. Zayn kupił bezalkoholowego szampana dla dzieci. Był o smaku pomarańczy. Li uwielbiał pomarańcze.
      -Idą. - szepnął Harry. Louis przyniósł tort i szybko zapaliłam świeczki. Marry jak zawsze samodzielnie otworzyła swoimi kluczykami drzwi i Li wszedł pierwszy.
      -Niespodzianka! - krzyknęliśmy. Liam zaczął skakać jak jak małe dziecko gdy zobaczył tort.
      -Myślałem, że wy gdzieś pojechaliście i zostawiliście Suzan samą w domu. - powiedział podekscytowany.
      -Jednak nie. - stwierdziła wesoło Marry.

Part 20 Lirry

Obudziłam się. Tym razem zauważyłam, że Zayn ma otwarte oczy. Widać było, że czekał ze wstaniem aż ja się obudzę. Wszystko mnie bolało od tego spania na siedząco. Gdy mulat zobaczył, że też nie śpię uśmiechnął się szeroko i podniósł się.
- Dzień dobry.- Powiedział.
-Cześć.
- Obudźcie resztę! jesteśmy na miejscu. Powiedział Paul przychodząc do nas. (Całą drogę siedział z przodu.)
- Li, kochanie pobudka.- Lekko szturchnęłam mojego chłopaka.
-Już wstaję.- Powiedział otwierając oczy. Podniosłam się z miejsca. Li zrobił to samo co ja.
- Harry wstawaj.- Szeptał do ucha przyjacielowi Zayn.
- Gołąbeczki czas się obudzić.- Powiedziałam Niallowi i Ingrid lekko ich szturchając.
-Harry, Zayn. Na 3 krzyczymy marchewki. Ok?- Szepnęłam chłopcom. Wiem, że Liam i Niall nie pozwoliliby mi obudzić w tak brutalny sposób Louisa.
- Dobra.- Odpowiedzieli i w trójkę uśmiechnęliśmy się szatańsko.
- Więc 1,2,3.- Powiedziałam.
- MARCHEWKI!!!- Wydarliśmy się na całe gardło.
- Co? - Krzyknął przestraszony chłopak.
Ja, Hazza i Zayn wybuchnęliśmy śmiechem.
- No wiecie? Zemszczę się jeszcze na was. No może tylko nie na Merry, bo jak ja to zrobię to ona zrobi coś jeszcze gorszego więc lepiej nie.
Wysiedliśmy z autobusu prosto w tłum rozwrzeszczanych dziewczyn.
- Przepraszam, że jest tak głupio, ale za 3 godziny macie koncert. Nie idziemy już do hotelu, tylko od razu do garderoby. Tak w ogóle to nie mamy tu zarezerwowanego noclegu. -Stwierdził Paul.
Poszliśmy za menagerem chłopców.
- Dziewczyny róbcie co tam chcecie. Jak już skończycie to idźcie pod scenę jako VIP.-Powiedział mężczyzna i wyszedł.
- Na szczęście spakowałam ciuchy na przebranie do torebki.- Stwierdziłam z dumą.- Ingrid choć ze mną.
Poszłyśmy do oddzielnego pomieszczenia. Ubrałam to i poszłam z dziewczyną do garderoby chłopców.
- My już idziemy. - Powiedziałam i poszłyśmy pod scenę. Było tam już strasznie dużo piszczących fanek. Za 10 minut 1 D mięli pokazać się na scenie. Gdy weszli Directionerki zaczęły piszczeć jeszcze głośniej. Po odśpiewaniu całego repertuaru i zaproszeniu kilku fanek na scenę chłopcy udali się na spotkanie z fankami, które kupiły bilety VIP. Ja wraz z przyjaciółką postanowiłyśmy się przejść.
- Ufff. Ale tu gorąco.
- Jesteśmy w Belgii i to w lato.
- No wiem.
- Choć do tego sklepu.- Powiedziałam i pokazałam na najbliższy supermarket.
- Ok.
Do wózka wrzuciłyśmy całą masę słodyczy. Wrzuciłam jeszcze kilka paczek czipsów, 1 kilogram marchewek, zupki chińskie. kilka dużych pizz do odgrzania i kilka jabłek. Stanęłyśmy w kolejce.
- At tak właściwie to ile ty masz lat?- Spytałam.
- 19, a ty?
- Ja też.
W tym momencie sprzedawczyni zaczęła kasować nasze produkty patrząc na nas jak na wariatki. Nie dziwię się jej. Tyle jedzenia i słodyczy dla dwóch 19-letnich dziewczyn.
- 90 euro. Coś jeszcze?
- Tak poproszę jedną paczkę L&M niebieskich. To dla Zayna. Widziałam, że już mu się kończą.- Powiedziałam usprawiedliwiając się przyjaciółce.
- Mogę zobaczyć dowód?
-Oczywiście.- Uśmiechnęłam się i podałam dokument kasjerce. Ta po obejrzeniu oddała mi go. Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z tymi siatami do prywatnego autobusu chłopców. Na szczęście nie miałyśmy daleko. Nie chciało mi się tam siedzieć.
- Słuchaj Ingrid. Choć do garderoby. Tam poczekamy na chłopców.
- No dobra.
Po chwili byłyśmy już w miejscu, w którym 2 godziny temu odbył się koncert. Otworzyłam drzwi do garderoby chłopców. Przeraził mnie jej widok. W środku stało strasznie dużo dziewczyn, ale nigdzie nie było 1D. Chciałam się wycofać, ale Directionerki wciągnęły mnie do środka.
- To Merry Bray!- Wrzeszczały.
- Cisza!- Krzyknęłam.- Co tu się dzieje?- Spytałam już trochę łagodniej.
- Chłopcy rozmawiają jeszcze z dziewczynami, które kupiły bilet VIP, a my też chciałyśmy z nimi pogadać.
- Aha. Mogę wyjść?- Spytałam.
- Dobra. Jeśli musisz.- Odparła puszysta blondynka i otworzyła mi drzwi.
Wyszłam na korytarz,ale nigdzie nie widziałam Ingrid, która nie weszła ze mną. Postanowiłam na razie się tym nie przejmować. Najpierw muszę powiedzieć moim przyjaciołom co się dzieje w ich garderobie.
W końcu stanęłam przed drzwiami obok, których stał ochroniarz.
- Mogę wejść?
- To ty Merry?- Spytał znanym mi głosem.
- Thomas? Ile my lat się nie widzieliśmy?
- 6.
Thomas był moim najlepszym przyjacielem do końca podstawówki. Potem przeprowadził się wraz z rodzicami do Irlandii i nasze kontakty się urwały.
- Za chwilkę porozmawiamy. To co mogę wejść?
- Jasne. Jesteś przecież dziewczyną samego Liama Payne.
- Dziękuję.
**********************Zayn************************
Właśnie odpowiadałem na pytanie fanki, która chciała wiedzieć jak zareagowałem, gdy juri X-Factora połączyło nas w zespół, gdy weszła Merry.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale błagam was nie wchodźcie do waszej garderoby.
- Co się stało?- Spytał Niall przerażoną dziewczynę.
- Tam jest tak strasznie dużo fanek. Masakra.- Odpowiedziała słabo się uśmiechając.
- Chodź tu do nas.- Powiedziałem i poklepałem krzesło stojące obok mnie.
- Nie chcę wam przeszkadzać. Już idę.
- Zostań.- Powiedział Harry.
- Muszę znaleźć Ingrid, bo gdzieś mi się zgubiła. Przepraszam.- Powiedziała i wyszła.
Jakie szczęście, że ona i Suzan nie są takie jak Taylor. Te dwie dziewczyny zawsze wszystkich rozśmieszą i pocieszą. Merry traktuje nas jak braci. Za to Ingrid jest inna- bardziej nieśmiała i poważna. Nie dziwię się jej, że nie rozmawia z nami. Też bałbym się takiej bandy idiotów.
- Zayn?- Niall przerwał moje rozmyślania.
- Słucham?
- Już koniec. Idziesz czy tu zostajesz?- Spytał Louis śmiejąc się ze mnie.
W tym momencie zauważyłem, że jesteśmy sami.
- Tak. Merry mówiła, że nie mamy iść do garderoby, więc chodźcie od razu do autobusu.
- Ok. Paul dzwonił i mówił, że tam na nas już czeka.- Powiedział Liam.
***********************Merry****************************
- Thomas przepraszam, ale ja się spieszę. Daj mi swój numer telefonu.
- Dobra.- Odpowiedział chłopak i napisał rząd cyferek na karteczce.
- Cześć.
- Cześć.
Wyszłam z budynku i poszłam do pojazdu.
- Tu jesteś!- Wykrzyknęłam na widok Ingrid.
- Jestem, jestem. Zobacz trochę tu ogarnęłam.- Rzeczywiście było zdecydowanie czyściej.
- Chodź zrobimy coś do jedzenia, bo potwornie głodna jestem.
- Ja też.
Włożyłyśmy do piekarnika (nie wiem jakim cudem piekarnik w autobusie) 2 duże pizze. W tym momencie przyszli chłopcy.
- Cześć już jesteśmy!- Krzyknął od progu Hazza.
- Fajnie.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Zróbcie coś do jedzenia. Umieram!- Wrzeszczał Niall.
- Papierosy mi się skończyły i zgubiłem lusterko.- Panikował Zayn.
- Chcę marchewki!- To oczywiście Louis.
- Merry! Harry straszy mnie łyżką! Ratuj.- Piszczał Liam.
Jeden przekrzykiwał drugiego przez co powstał straszny hałas.
- Ciszej! Hazza zostaw Li. Niall właśnie odgrzewamy pizze. Louis idź do szafki i se weź marchewki, które kupiłyśmy. Zayn ja mam jakieś zapasowe lusterko.- Powiedziałam.
Wszyscy usiedliśmy na bardzo wygodnej kanapie.
- Zayn, tu masz papierosy i lusterko.- Podałam przedmioty mulatowi.
- Palisz?
- Nie. Kupiłam specjalnie dla ciebie. Ja się nie truję.- Powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- A to lusterko skądś znam. Czy ono kiedyś nie należało do mnie?
- Tak Zaynie Maliku. To jest to lusterko, które ci schowałam wraz z Haroldem.
 *******************************************
- Dzieci spokój! Jutro macie następny koncert, ale na razie idziemy do hotelu.- Poinformował nas Paul.
- A później możemy  iść gdzie chcemy?- Spytała Ingrid.
- A później możecie robić i iść gdzie chcecie i to jeszcze dzisiaj.
- Fajnie. No to chodźcie.- Ponaglił nas Niall.
Weszliśmy do ogromnego holu. Paul podał nam klucze do naszych pokoi. Ja dzieliłam swój z Ingrid. Rozpakowałyśmy walizki. Wyjęłam dwie sukienki.
- Choć pójdziemy gdzieś na imprezę.- Zaproponowałam.
- Dobra. Tylko wiesz ja nie mam takich ciuchów...
- Spoko.- Powiedziałam i podałam dziewczynie jedną z sukienek.
Francuska z zadowoleniem poszła do łazienki się przebrać w to.
- Ślicznie wyglądasz.- Uśmiechnęłam się i poszłam ubrać to.
Właśnie się czesałam gdy do naszego pokoju wpadł (oczywiście bez pukania) Harry.
- Idziemy gdzieś na imprezę. Chcecie iść z na... . - Nie dokończył, bo zobaczył, że my jesteśmy już gotowe i chcemy gdzieś iść.
- Co stoisz jak kołek? Choć czy tu zostajesz?- Spytałam udając, że nie widzę jego zaskoczonej miny.
Wyszłyśmy z pokoju, a Hazza za nami.
- To gdzie idziemy na to piwo?- Powiedziałam do czekających już na nas chłopców.
- Chodźcie tam do karaoke.- Zaproponował Louis. Poszliśmy za nim.


sobota, 22 grudnia 2012

Part 19 Lirry

Obudziłam się o 10:57 na podłodze. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju, w którym wszędzie były rozsypane czipsy. Ze zdziwieniem zauważyłam również, że miałam je też wplątane we włosy. Wyjęłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Dzięki strumieniowi chłodnej wody moje ciało i mózg trochę się rozbudziły.
    Na szczęście kilka dni temu skończyłam rok studencki, więc nigdzie się spieszyć nie muszę. Wyciągnęłam czipsy z włosów, które uczesałam tak i poszłam do pokoju. Zastanawiając się skąd wziął się ten bałagan posprzątałam go. Idąc do kuchni oczywiście potknęłam się na schodach i zaliczyłam glebę. Li robił śniadanie.
- Ty w domu, a nie w pracy?- Spytałam naprawdę zaskoczona.
- Nie. Dzisiejszy dzień mamy wolny. Za trzy dni jedziemy w 1 miesięczną trasę.
- Co? Ja tyle czasu bez was nie wytrzymam.
- My za tobą też będziemy tęsknić, lecz cóż nic nie możemy zrobić. Wiesz ja obiecałem chłopakom, że będziemy u nich o 12:00. Suzan i Lou też przyjadą. Wczoraj wrócili z Brazylii.
Po pochłonięciu naleśników z dżemem truskawkowym (i spakowaniu 5 z nutellą dla Niallera) wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyłam.
- Wiesz co?
- Tak kochanie?- Spytał chłopak.
- Mógłbyś wreszcie wyrobić sobie prawko.- Powiedziałam ze śmiechem. W tym momencie w radiu puścili One Thing. Liam i ja zaczęliśmy śpiewać.
*******************************
-Cześć kochanie ty moje. Suzan tak tęskniłam.- Przywitałam się z przyjaciółką.
- Hej.
Usiadłam na kanapie opierając się o Liama. Obok skulił się Zayn.
- Co tam u Perrie?- Spytałam z nudów.
- Wszystko dobrze a co?- Odparł mulat.
- Tak się pytam. Bardzo chciałabym ją poznać. Ogólnie jestem fanką Little Mix.
- Fajnie.
W tej chwili przypomniało mi się, że mam dla Nialla naleśniki.
- Blondasek słuchaj. Mamy dla ciebie niespodziankę.- Powiedziałam i podałam mu pudełko. Chłopak otworzył je i zaczął wrzeszczeć.
- Naleśnikiiiiiiiiiiii.- Od razu zjadł wszystkie. Jestem ciekawa gdzie on to mieści.
- Ja też mam dla was niespodziankę.- Rzekł Nailler, gdy już wszystko zjadł i wyszedł z domu. Po chwili przyszedł wraz z dziewczyną.
- Poznajcie Ingrid.- Rzekł z triumfalnym uśmiechem na ustach. Nie dziwiłam się, że triumfował, ponieważ zawsze jak się chwalił, że ma partnerkę to nikt z nas mu nie wierzył i śmialiśmy się, że rzeczywiście ma tylko, że jest nią nie człowiek tylko lodówka.
- Ingrid?
- Merry?
Wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem.
- Harry?- Powiedział niespodziewanie Zayn.
- Louis? - Spytał Hazza.
-Suzan?- Zadał pytanie Louis.
- Liam?- Tym razem to Suzan.
- Zayn?- Spytał mój ukochany.
- Niall?- To znowu Zayn.
- To wy się znacie?- Nialler był naprawdę zdziwiony jak zresztą wszyscy.
- Poznałyśmy się kiedyś w parku w bardzo zabawnych okolicznościach.- Odpowiedziałam.
Nasz jakże inteligentny dialog przerwał dzwonek. Był to telefon Zayna. Chłopak poszedł do swojego pokoju. Po chwili również mnie ktoś zaszczycił tym, że do mnie zadzwonił. Tym kimś okazała się Melania.
- No co mała?
- Masz chwilkę? Rodzice wysłali mnie na obóz tu do Londynu i mamy teraz czas wolny. Chciałabym się z tobą spotkać.
- Poczekaj chwilkę.- Odpowiedziałam. - Chłopcy cz moja siostra może tu na chwilkę wpaść?- Spytałam.
- Jasne.- Wyszczerzyła się Harry.
- Tak. Wiesz gdzie mieszkają 1 D?
- No.
- To przyjdź do ich domu. Pa.
- Pa. Będę za 15 minut.
Zakończyłam rozmowę.
- Tylko jej nie podrywaj.- Zaśmiała się Suzan. (Mówiła to do Harolda.)
- Ty jej nie widziałaś. Ona jest takim pasztetem. W ogóle nie przypomina swojej siostry.- Powiedział Zayn wracając do nas.
****************
Otworzyłam drzwi, za którymi stała moja najukochańsza siostra.
- Cześć!- Zawołała radośnie ściskając mnie w obięciach.
- Witaj. Wejdź do środka.
Wszyscy przywitali się z Melanią. Przedstawiłam jej także Suzan (nie musiałam tego robić, ponieważ ona jest jej fanką) i Ingrid.
- Słyszałam, że jedziecie w trasę koncertową.
- Tak. - Odpowiedział Zayn.
- Ja też w tym czasie mam swoją.- Pochwaliła się Suzan.
- Mam pomysł.- Wykrzyknął Niall.
- Jaki?- Spytał Zayn.
- Zabierzmy nasze najukochańsze dziewczyny ze sobą.
- Dobry pomysł. Strasznie bym tęsknił za tym ciągłym dźganiem i wkurzaniem mnie przez Merry.-Powiedział Zayn.
- Merry, jak możesz denerwować samego Zayna Malika?- Spytałą z udawanym oburzeniem Melania.
- Ok. Czyli Merry i Ingrid jadą z nami?- Spytał z rozbrajającym uśmiechem Loczek.
- Tak. - Tym razem to Li.
- Buhahaha strzeż się Haroldzie. Ja i Merry wyprostujemy ci włosy, kiedy będziesz spał.- Zaśmiał się Louis.
- No i się wygadałeś.- Powiedziałam z udawaną złością.
******************************
Jest już wieczór a jutro rano jedziemy.(Paul się zgodził.) Wrzucam ciuchy do walizki. Jestem tak zmęczona. Położyłam się i momentalnie usnęłam.
****************************LIAM*******************************
- Kochanie obudź się.- Usłyszałem głos mojej (i tylko mojej) Merry.
- Kotku jeszcze chwilkę.- Odpowiedziałem.
- Wstawaj mi i to już!
- Muszę?
- Tak. Zrobiłam śniadanie. Wiem, że ja i gotowanie to katastrofa, ale czego się nie robi dla ukochanego?
Otworzyłem oczy i zwlokłem się z łóżka Dziewczyna była już ubrana. Ma na sobie to. Widać, że nie chciała wyglądać tak jak zawsze elegancko tylko na luzie. Włosy zaplotła w warkocza.
Poszedłem do łazienki. Starałem się dobrać ciuchy jak najlepiej, aby nie stać w cieniu mojej ślicznej dziewczyny. Na śniadanie były gofry. O dziwo wyszły zaskakująco dobre.
 *********************Merry****************************
Po zjedzeniu gofrów (sama je zrobiłam) wyszliśmy na dwór. Przed domem stał już prywatny autobus chłopców. Li wziął walizki i wsiedliśmy.
- Liam kogo ty przyprowadziłeś i gdzie jest Merry?- Spytał poważnie Zayn.
Wiem, że jest wcześnie (5 rano) i jestem ubrana w innym stylu niż zwykle, ale żeby mnie nie poznać?
- Głupku to ja.- Odpowiedziałam zamiast Liama śmiejąc się i zdejmując okulary.
- Merry!- Wrzasnęli Harry i Louis i rzucili się na mnie.
- Uważajcie bo mnie udusicie i kto wtedy będzie wam dokuczał?
- A no racja.- Odpowiedzieli równocześnie.
- Wiecie co? Ja mam ochotę nakręcić Video Diary.- Zaproponował Niall.
- Dobry pomysł. - Odpowiedział Liam.
Usiedliśmy obok siebie. Niall przytulił Ingrid.
- Ja też muszę?- Spytała z oporem dziewczyna.
- Koniecznie.- Odpowiedział Harry.
Ja wcisnęłam się pomiędzy Zayna i Louisa. Włączyliśmy kamerę.
- Witajcie w kolejnym Video Diary. Oto dziewczyna Nialla.- Powiedział Hazza z łobuzerskim uśmieszkiem i wskazał Ingrid. Dziewczyna lekko się zarumieniła i powiedziała z francuskim akcentem ,,cześć".
-Odpowiemy tak jak zawsze na kilka waszych pytań. A oto pierwsze od Vanessy do Louisa : Czy oddałeś kiedyś komuś swoje marchewki?- Przeczytałam.
- Tak. Suzan, ponieważ kocham ją mocniej niż marchewki i Merry za to, że pomogła mi wkurzyć Hazzę. Trzeba przyznać, że we wkurzaniu chłopców jest mistrzynią.- Odpowiedział Lou z bananem na twarzy.
- Drugie: od Meg:Z kim najczęściej spędzacie czas?- Tym razem przeczytał Niall.
Zaczęłam dźgać Zayna, więc nie słuchałam odpowiedzi, ani dalszych pytań.
- Jeszcze raz mnie dźgniesz to ci przywalę.- Pogroził mi Zayn. Ja ignorując jego pogruszki nie przestałam go dźgać. Chłopak zaczął mnie łaskotać.
- Nie. Tylko nie to. Przestań. Błagam..- Wydukałam przez śmiech.
- Ostrzegałem.
- Nie wiem co ćpałeś, ale zmień dilera.- Powiedziałam i w końcu udało mi się wyrwać. Zaczęłam uciekać.
- Opanujcie się dzieci. Przeszkadzacie.- Powiedział Nialler.
- Że co?- Spytałam chłopaka i w ucieczce przed mulatem wskoczyłam mu na kolana.
- Ehh.- Westchnął blondyn.
- Przepraszam.- Sapnęłam, wstałam i schowałam się za Louisem.
- Lou ratuj. Ten wariat mnie załaskocze na śmierć.
- Chodź usiądź koło mnie. Obronię cię.- Powiedział ..pasiasty" z dumą.
Zauważyłam, że Liam się tylko śmieje.
- Z czego się szczerzysz? Ja mogłam umrzeć.- Powiedziałam z udawaną złością.
W tym momencie Zayn podszedł mnie od tyłu.
- Fryzura ci się popsuła.- Skłamałam. Chłopak od razu odszedł z planu kamery i przejrzał się w lusterku.
 - Do zobaczenia w następnym Video Diary.- Powiedział Harry i wyłączył kamerę.
Od razu wstawiliśmy ten filmik na youtube. Po chwili pokazały się pierwsze komentarze:
Merry jak możesz dźgać mojego męża?

Niall ja tu na ciebie czekam a ty z jakąś francuską się zabawiasz.

Muszę przyznać, że we wkurzaniu chłopców jest mistrzynią. Merry tak dalej pokaż im kto tu rządzi. A ty Zayn jak jeszcze raz powiesz, że jej przywalisz to ja na następnym koncercie się zemszczę :).
Uśmiechnęłam się czytając ten komentarz.
- Słyszałeś Zayn? Masz żonę i fankę, która cię walnie jeśli będziesz mi groził.
- Aha. - Powiedział.
Cały dzień się wydurnialiśmy.
Obudziłam się z głową na ramieniu Zayna. Rozejrzałam się. O mnie opierarał się mój ukochany, a obok niego spał Lou i Harry. Ingrid i Nialla nie widziałam. Ciągle jestem zmęczona więc oparłam się spowrotem o Zayna (nie było innej opcji) i zasnęłam.

czwartek, 20 grudnia 2012

Yehhhh

Dziękujemy. Mamy już ponad 1000 wejść. Nawet nie wiecie jaką motywację nam to daje. Po prostu jestem w siódmym niebie.   *o*

środa, 19 grudnia 2012

Adventure 31

        Wstałam. Wyłam ubrana w samą bieliznę. Popatrzyłam na Louisa. Spał sobie spokojnie. Jednak zobaczyłam,  że ma o jeden tatuaż więcej niż miał. Spojrzałam na moją rękę. Czakała tam na mnie niespodzianka na lewej ręce.
         Pobiegłam do łazienki żeby przejrzeć się w lustrze. Odkryłam jeszcze dwa nowe tatuaże. Miałam kolejne dwa tatuaże.
Na lewym biodrze.
Na prawej łopatce.
         Byłam przerażona. Jednak czułam, że nie żałuje. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać rozmazując przy tym nie zmyty wczoraj makijaż. Choć i tak nie miało to żadnego znaczenia bo i tak wyglądał już okropnie.
         -Zauważyłaś? - usłyszałam głos Louisa.
         -Tak. - powiedziałam nie przerywając płaczu.
         -Przykro mi.
         -Mi też. - nie chciałam być pocieszana. Miałam nadzieje, że nigdy już nie zrobię sobie tatuażu.
         Wstałam z podłogi zaczęłam zmywać makijaż. Zaraz mieliśmy mieć samolot. Umyłam się i ubrałam w szlafrok. Ciuchy miałam w walizce. Wyszłam z łazienki. Louis siedział na łóżku. Nie patrzyłam na niego. Wzięłam moją walizkę i zaciągnęłam ją do łazienki. Tam ubrałam się w to. Do tego zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż. Byłam już prawie gotowa. Jeszcze tylko musiałam zrobić sobie warkocza.
          -Nareszcie. - sapnął Louis gdy wyszłam z łazienki.
          -Spakowany? - zapytałam dość przygnębionym głosem.
          -Tak. - odpowiedział wbiegając do łazienki. Kochałam tego mojego szaleńca.
          Spojrzałam w lustro. Przyznałam sobie, że nie było aż tak źle. Miałam cztery tatuaże, ojeju. Hary ma ich tak wiele, że sama na palcach u rąk i nóg nie zliczę.
          Zaczęłam śpiewać Forever Alone. Piosenka była wolna. Gybym miała przetłumaczyć kawałek to brzmiałoby to tak.
Co ja zrobiłam
Zniszczyłam się na wieki
Nigdy nie wróci tamten czas
Teraz przyszła pora na zapłatę za to co zrobiłam
Wszystko wokół mnie znikło
Teraz będę na zawsze sama
Na zawsze sama
Nikt mnie teraz nie pocieszy
Dlaczego?
Pff...
To nie twój interes.
         Ta piosenka zawsze mnie pocieszała. Niestety teraz było inaczej.
         Nagle Louis przytulił mnie od tyłu i pocałował mnie w szyje. Wiedziałam, że zawsze mogłam na niego liczyć. W każdym momencie potrafił rzucić wszystko żeby mnie pocieszyć. Każdy powinien mieć kogoś takiego.

wtorek, 18 grudnia 2012

Adventure 30

***LOUIS***
        Zapadł wieczór tuż przed naszym (moim i Suzan). Postanowiliśmy pójść razem do clubu który znajdował się w podziemnej części hotelu. Obydwoje lubiliśmy czasem zaszaleć. Między innymi dlatego tak bardzo ją kochałem. Była polką. A ponoć tam są najpiękniejsze kobiety na świecie. Obejrzałem sobie kilka zdjęć jej starych polskich koleżanek i stwierdziłem, że to prawda. One wszystkie powinny być super modelkami.
        -Idziemy? - spytała Suzan wychodząc w tym z łazienki.
        -Chcesz iść w tym? - zapytałem zdziwiony. Ostatnio dziwnie się zachowywała. Nie wiedziałem czy mam do niej zaufanie do tego stopnia żeby ją tam puścić w tym.
        -Tak. Jak najbardziej. - powiedziała po czym wyszła z pokoju. Szybko pobiegłem za nią.
        -Ale to Ci odsłania brzuch. - nalegałem.
        -Sugerujesz, że mam gruby brzuch? - zapytałam nie z oburzeniem.
        -Ależ skąd. Masz właśnie chudy. I jesteś jakby to ująć... Seksowna. Więc w tym stroju wzbudzisz uwagę zbyt wielu mężczyzn. A przecież ważne żebyś mi się podobała. - próbowałem się obronić.
        -Ty tak sądzisz. - stwierdziłam.
        -Mogę zrobić Ci zdjęcie? - zapytałem. Dlaczego nie miałbym skorzystać z tego, że się tak ubrała?
        -Jasne. - odpowiedziała jakby to było oczywiste. Pstryk. Zabłysnął flesz mojego telefonu.
        -Super. Teraz za nic nie oddam tego telefonu nikomu. - westchnąłem. Suzan złapała mnie za rękę i zaciągnęła mnie na dół.
        W sali było mnóstwo ludzi. Wszyscy tańczyli i się bawili. Gdy rozglądałem się tak po sali to zobaczyłem, że właściwie to nie Suzan była ty ubrana najskąpiej.
        -Estás Louis Tomlinson y Susan Tattersall? - powiedziała do nas jakaś mega skąpo ubrana dziewczyna.
        -Tan. - westchnęła Suzan.
        -Súper. - powiedziała po czym gdzieś pobiegła. Nic nie zrozumiałem.
        -Co ona chciała? - zapytałem przestraszony. Suzan mówiła płynnie po hiszpańsku. Więc nie miała żadnego problemu.
        -Pytała się czy jesteśmy Louis Tomlinson i Suzan Tattersall.
        -Acha. - odetchnąłem.
        Poszliśmy w końcu potańczyć. Byłem w szoku. Suzan nie tylko dobrze śpiewa, całuje i jest świetną aktorką, ale też niesamowicie tańczy. Właśnie puścili Cascada The Rhythm Of The My Night. Suzan uwielbiała tą piosenkę. Bez przerwy się uśmiechała i śpiewała. Właśnie taką ją kochałem. Szaloną.
        Nagle do clubu zaczęli wchodzić jacyś ludzie. Było ich całe mnóstwo. Obalonych i przystojnych Brazylijczyków.
        -Suzana Tattersall. - tylko tyle rozumiałem z tego co do mnie mówili.
        -Zatańcz na róże! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Suzan odwróciła się do niej i spojrzała na mnie.
        -Ja zatańczę! - krzyknąłem. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć z zachwytu.
        -Hahaha. - wybuchła śmiechem Suzan. Dała mi tym oficjalne pozwolenie.
        Wskoczyłem na podest. Puścili jedną z najgorszych piosenek jakie mogli wymyślić. Jednak zacząłem tańczyć. Od razu za mną na podest obok weszła Suzan. Uważałem, że to całkowicie szalone. JA!
        Gdy skończyliśmy wybiegliśmy z hotelu. Chcieliśmy się trochę przejść. Ale nie szliśmy długo. Od razu poszliśmy do jednego z plażowych barów. I ja i Suzan wypiliśmy około dziesięciu drinków. Totalnie nam odbiło. Wszystko zacząłem widzieć przez mgłę.
         Poszliśmy do studia tatuaży. Wiedziałem, że to zły pomysł bo Suzan powiedziała, że nigdy już nie zrobi sobie tatuażu. Jednak stało się inaczej. Tego dnia zrobiła sobie aż trzy. A ja dwa. Obydwa oznaczały coś po chińsku.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Adventure 29

       Harry nadal nie wrócił do Taylor. A jutro już pierwszy dzień lata. Całkiem fajnie. Nie są już razem trzy miesiące. Chwalić boga. Za to ja i Louis miewamy się dobrze. Ostatnio planowaliśmy wycieczkę do Brazylii. I z dumą mogę stwierdzić, że jedziemy już za tydzień. Biuro wycieczkowe zaplanowało nasz wyjazd krok po kroku. Zapowiadało się czadowo.
       -Lou! Śniadanie! - zawołałam chłopaka. Na śniadanie zrobiłam naleśniki z gorącym bananem w wnętrzu. A raczej z papką z banana. Oprócz tego nalałam nam do szklanek sok marchewkowy.
       -Nie musisz robić śniadań. - powiedział Louis.
       -Właśnie! Przecież możemy się zagłodzić. - powiedziałam sarkastycznie.
       -Ja też potrafię gotować! - bronił się chłopak.
       -A ja lubię gotować. - zakończyłam.
       Gdy pochłonęliśmy śniadanie poszliśmy na spacer. Dziś było trochę chłodno i deszczowo. Więc ubrałam to. Ten strój był wygodny i nie miał nic metalowego (oprócz suwaka) więc nie miałabym żadnego problemu na lotnisku. Tak. To dziś o 13.00 miałam wylecieć do Brazylii z Louisem. Tsm słońce grzało teraz całą mocą. Nie mogłam już się doczekać.
       -Spakowałaś sobie do walizki tylko lekkie rzeczy? - zapytał mnie Louis.
       -Tak. Tylko jeden stryj na powrót. - oznajmiłam.
       -Acha. Mamy jeszcze dwie godziny. Mamy dużo czasu. - powiedział Lou. Tak się cieszyłam z naszego wspólnego wyjazdu.
       -Nie wytrzymam tych dwóch godzin. - oznajmiłam i zaczęłam skakać niczym małe dziecko.
       -Uspokój się. - powiedział Louis kładąc rękę na moim ramieniu. Ten gest wcale mnie nie uspokoił. Wręcz przeciwnie. Cieszyłam się jeszcze bardziej. Nadal nie mogłam uwierzyć, że mój wyjazd do Anglii, której zawsze tak bardzo nie lubiłam, może okazać się najlepszym wyborem w moim życiu.
       -Nie. - stanowczo odmówiłam.
       -Zachowujesz się tak samo jak Harry. - powiedział Louis. Jednak nawet to mi nie przeszkadzało.
       -Nie przeszkadza mi to. - powiedziałam i zaczęłam śpiewać Love Actually oraz tańczyć tak jak w teledysku.
       -Naprawdę. Wykapany Hazza. Nawet trochę wyglądasz jak on. - oznajmił Louis. Wiedziałam o tym. Przecież gdyby nie to nigdy nie poznałabym ani Harrego ani reszty. A wiecie co najgorsze? To, że nigdy nie podziękowałam za to  Hazzie.
        Poczułam się winna. Gdyby nie Harry nie poznałabym Louisa. No i co zrobiłam mu w podziękowaniu? Powiedziałam żeby przestał się łudzić i o mnie zapomniał. W moim sercu zaczęło odnawiać się uczucie którym nie darzyłam Hazzy już dawno. Ale na to było chyba już za późno. Nie mogłam odwołać mojego wyjazdu z Louisem. A poza tym teraz kochałam ich obydwu.
        -Jednak nigdzie nie możemy jechać. - oznajmiłam chłopakowi.
        -Dlaczego? Obraziłaś się? Ale przecież ja nie mogę odwołać wycieczki. To znaczy mogę. Ale zwrot pieniędzy nic mi nie da. Nie chcesz spędzić ze mną czasu?
***LOUIS***
        Jak to? Suzan chciała zrezygnować z wycieczki? Przecież jeszcze przed chwilą tryskała z tego powodu radością.
        -Powinnam się też od Ciebie wyprowadzić. - tymi słowami Suzy złamała mi serce. Czy ona przestała mnie kochać?
        -Nie! Zostajesz. - powiedziałem. Jednak było już za późno. Zacząłem zastanawiać się co zrobiłem nie tak. 
        Pobiegłem za dziewczyną. Zbyt ją kochałem żeby pozwolić jej odejść.
        -Dlaczego mnie nie kochasz? Dlaczego nie opuszczasz? - zacząłem pytać. Jednak ona unikała mnie wzrokiem.
        -Nie sprawiaj żeby to było jeszcze trudniejsze niż jest. - powiedziała po czym z płaczem wbiegła do domu.
        -Ale ja Cię kocham. - powiedziałem. Z moich oczu po raz pierwszy od już bardzo dawna zaczęły lecieć łzy. Ona naprawdę chciała mnie opuścić.
***SUZAN***
        Byłam tak rozryczana, że aż nic nie widziałam. Nie chciałam oszukiwać Louisa. Następny czas będzie dla mnie szczególnie trudny. Będę musiała podjąć ten trudny wybór. Co prawda zranię w ten sposób Louisa albo Harrego. Ale nie mam innego wyjścia. Z miłości do jednego będę musiała się wyleczyć.
        -Nie zostawiaj mnie! - krzyknął Harry z dołu. Z jego głosu wywnioskowałam, że płacze. Najbardziej bolało mnie to, że nie mogłam.
        Gdy spakowałam już wszystkie swoje rzeczy spakowałam je do walizki. W samochodzie płakałam jeszcze jakieś pół godziny. Niestety życie zmusza czasem do szybkich decyzji. Niektóre są właściwe inne nie. Coś mówiło mi, że ja podjęłam niewłaściwą. Zrobiłam więc to co robiłam zawsze w słabych chwilach. Pojechałam do chłopaków. Otworzyłam drzwi kluczem który miałam. Pierwszego zobaczyłam Nialla. Rzuciłam się na niego mocno go przytulając. Odwzajemnił mój uścisk.
        -Opowiedz co się stało. Niestety w domu jestem tylko ja bo inni poszli na zakupy. Usiądź na kanapie a ja przyniosę oreo na awaryjne okazje. - powiedział po czym puścił mnie i poszedł do kuchni ja zostałam w salonie. Zrobiłam tak jak mi poradził. Usiadłam na kanapie.
        Po chwili wrócił z dużym opakowaniem ciastek i dwoma wielkimi szklankami mleka. Odłożył wszystko na mały stoliczek przed kanapą i usiadł obok mnie wyczekując odpowiedzi. Opowiedziałam mu wszystko od początku do końca.
        -Faktycznie masz duży problem. Możesz rozwiązać go tylko w jeden sposób. Zamknij oczy i przypomni sobie za co kochasz Louisa a za co Harrego. Później wybierzesz słuszniejszą decyzje. Ten powód który będzie bardziej wiarygodny, wygra. - Niall zawsze miał genialne pomysły. Był taki uroczy. Dziwiło mnie dlaczego nie ma dziewczyny.
       -Harry jest słodki, miły, romantyczny i gdyby nie on to nie poznałabym ani ciebie ani innych. - zaczęłam wymieniać plusy Harrego.
       -Ale z Louisem będę wiodła weselsze życie. Pełne przygód i niespodzianek. Jednak często jest zbyt niepoważny.  - powiedziałam o Louisie. 
       -Jaki podjęłaś wybór? - zapytał mnie Niall. Wzruszyłam ramionami.
       -Zadzwonię do taty. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
       Mój tata odebrał od razu. Szybko opowiedziałam mu o moim problemie i o plusach i minusach chłopców.
       -Zawsze lubiłaś zielonookich. - westchnął tata.
       -Wiem.
       -Więc wybierz Harrego. Daj mu chociaż szanse. - zaproponował mi tata. To był dobry wybór. Podziękował mu i postanowiłam powiedzieć Niallowi co zamierzam.
       -Jesteś pewna? Cóż. To twój wybór. - westchnął Niall.
       Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi. To Harry i Zayn wrócili. Harry na mój widok upuścił siatki na podłogę. Jednak szybko otrząsnął się i podniósł rzeczy z podłogi. Szybko wrócił i mocno mnie przytulił.
       -Co się stało? Pokłóciłaś się z Lou? Matko boska okropnie wyglądasz. - powiedział.
       -Dzięki. Przyszedłeś jednak ciut za późno. - powiedziałam odwzajemniając mu uścisk.
       -Czyli z wami koniec? - zapytał Harry. W jego oczach zobaczyłam nadzieje.
       -Na to wygląda. - westchnęłam.
       -Fajnie. Więc skoro nie jesteś już dziewczyną mojego najlepszego kumpla to może wyskoczymy gdzieś wieczorem? - zaproponował mi.
       -Nie jestem jeszcze gotowa. - westchnęłam. Do moich oczu znów zaczęły napływać łzy.
       -Wszystko będzie dobrze. Niech Louis wie co stracił. - powiedział Harry.
       -Niestety ja odeszłam bez słowa wytłumaczenia. Stwierdziłam, że tak będzie lepiej. - powiedziałam zaczynając znów płakać.
       -Louis musi być zdruzgotany. - zaniepokoił się Harry. 
       -Jedźcie do niego. Ja zostanę z Suzan. - dodał Hazza. Po chwili Zayn i Niall zniknęli.
       Poczułam ten specyficzny dla Harrego zapach.
***NIALL***
       -Louis! Gdzie jesteś? - zawołałem kumpla. Odpowiedziało mi ciche jęczenie z pokoju Suzan i Lou.
       Szybko pobiegliśmy tam z Zaynem. Znaleźliśmy Louisa pijanego. Leżał po tej stronie po której zawsze spała Suzan. Wąchał jej pościel i płakał. Był nieźle spity bo rozmawiał sam ze sobą udając Suzan.
       -Chłopie. Nic się nie stało. Wszystko będzie ok. Laski przychodzą i odchodzą. Trzeba się z tym pogodzić Ale nie powinieneś tyle pić. - pouczyłem go.
       -Nie piłem. Jestem zdruzgotany. - płakał. Moje serce zmiękło. Suzan podjęła jednak zły wybór.
       -Czekajcie. - Suzan nagle z nikąd. W ręce trzymała marchewki.
       -Suzan? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony Zayn.
       -Louis. Wstawaj. Zostawiłam tu walizkę z moimi rzeczami do Brazylii. Musimy już jechać bo się spóźnimy na autobus. - pogoniła chłopaka. Zdziwiony wstał z łóżka wziął swoją walizkę która leżała obok i szybko spakowaliśmy wszystko do wozu. Zdziwiła mnie nagła zmiana zdania Suzan. Ale może zmieniła zdanie.
***SUZAN***
       Podróż była długa i męcząca ale było warto. Rio było piękne i tętniące życiem. Ludzie tańczyli na ulicach. To było niesamowite. Zakochałam się w tym otoczeniu. Mogłabym tu nawet zamieszkać. Jednak niestety musiałam wrócić do Anglii. Już za dwa tygodnie wracam.

niedziela, 16 grudnia 2012

Part 18 Lirry

Ze snu wyrwał mnie budzik. Trzeba jakoś przeżyć- niedługo wakacje. Wstałam i poszłam do kuchni, w której zastałam Liama, przygotowującego śniadanie.
- Podziwiam cię.
- Z czym?- Spytał zdziwiony.
- No wiesz, sprzątasz, prasujesz, gotujesz, robisz zakupy, opiekujesz się mną i pracujesz. Większość tych rzeczy to ja powinnam robić.
- Nie przesadzaj. Mnie wystarcza to, że jesteś przy mnie.
- Naprawdę?
- Oczywiście.- Odpowiedział mój ukochany i przyciągnął mnie do siebie, a nasze usta złączyły się w pocałunku.
- No dobra głodna jestem.- Powiedziałam śmiejąc się.
- A ty zawsze o jedzeniu.
- No co? Dzięki mnie przynajmniej tak za Niallem nie tęsknisz. Wiesz muszę już iść bo za chwilę mam zajęcia.
*******
Podeszłam do chłopaka rozmawiającego z moją dawną przyjaciółką- Kate.
- Hej Drake.
- O Merry? Cześć. A to jest ta moja dziewczyna. - Powiedział i pokazał na... Kate.
- To od niej załatwiasz autografy?- Spytała dziewczyna.
- Tak. 
- Cześć Kate. Dawno nie rozmawiałyśmy. Co u ciebie?
- Widzisz. Nie rozmawiałyśmy, bo ty byłaś zajęta One Direction i Suzan Tattersall.
- Przepraszam.
- Myślisz, że to coś zmieni?
- Nie.
- No i masz rację.- Po tych słowach odwróciłam się i poszłam do łazienki. Z oczu popłynęły łzy rozmazując delikatny makijaż. Umyłam twarz i wsiadłam do samochodu- nie mam ochoty iść na dalsze wykłady. Nic się przecież nie stanie jak je opuszczę. Pojechałam do chłopców- jestem pewna, że któryś jest, ponieważ wiem, że nie mieli dzisiaj żadnego zbiorowego spotkania.
***********
- Merry!- Krzyknął Irlandczyk, który otworzył mi drzwi.
- Witaj. Wiesz, mam problem.
- Tak? Jaki? Wejdź, opowiesz mi. Oczywiście nie bez przekąski.- Powiedział i zniknął na chwilę w kuchni. Wrócił z wielką miską czipsów i dwiema szklankami soku pomarańczowego.
Opowiedziałam mu wszystko o Kate.
- Nie przejmuj się. Tak, rzeczywiście ty ją skrzywdziłaś, ale teraz obydwie poukładałyście sobie życie tak, że nie ma miejsca na tą drugą.
-Wyobraź sobie jakbyście teraz wy mnie opuścili, bo poznalibyście nowych przyjaciół.
-Ale my to co innego. Ty jesteś dla nas jak siostra.
- Pójdę na spacer bo muszę się przewietrzyć. Niedługo wrócę.- Powiedziałam z wymuszonym uśmiechem i wyszłam z domu. Poszłam do parku i usiadłam na mojej ulubionej ławce. Tym razem paparazzi strasznie mi przeszkadzali, ale udaję, że ich nie widzę.
Gdy ochłonęłam podeszłam do stawu popatrzeć na kaczki. Po chwili zaczęłam wolnym krokiem iść do domu chłopców. Nagle poczułam, że się z kimś zderzyłam i wylądowałam na ziemi.
- Uważaj jak chodzisz.- Powiedziałam z nutką złości do dziewczyny, która na mnie wpadła.
- Przepraszam.- Przeprosiła mnie ciemna blondynka i pomogła mi wstać.
- Nic nie szkodzi.- Uśmiechnęłam się.
- Mam na imię Ingrid.- Odparła odwzajemniając mimikę.
- Merry.
- Wiem znam cię. Jesteś dziewczyną Liama Payna i robisz genialne zdjęcia. Mogę prosić o autograf?
- Jasne. Ty jesteś pierwszą dziewczyną, która wie, że robię zdjęcia a to jest mój pierwszy autograf. Wszystkie znają mnie tylko dzięki Li.
- Dasz się zaprosić na kawę?
- No dobra. Choć.
*******
Spędziłam z Ingrid ponad 3 godziny. Dzięki niej humor znów mi wrócił. Zaprzyjaźniłam się z nią. Może jeszcze nie tak jak z Suzan i 1 D, ale tak jak z Sivą na pewno.
************
- Hej kochanie już jestem.- Powiedziałam od progu.
- Cześć. Jak tam minął dzień?
- Dobrze. A twój?
- Średnio.- Odpowiedział chłopak obejmując mnie na powitanie.
- A to dlaczego?- Spytałam z zatroskaniem.
- Bo Ciebie ze mną nie było.- Rzekł i uśmiechnął się łobuzersko.
Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy wcześniej przygotowany przez Liama makaron. Cały dzień spędziliśmy oglądając filmy.

sobota, 15 grudnia 2012

Adventure 28

       Dom było opustoszały. Zostałam sama. Marry i Liam byli w Las Vegas. Louis w Paryżu. A ja najbliższy koncert miałam za miesiąc. Ponad to tego dnia nie miałam nic do roboty. To był mój dzień wolny. Postanowiłam zadzwonić do Kevina.
       -Przepraszam Suzan. Jestem zajęty przygotowaniami do ślubu. - no tak. Kevin miał teraz teraz tą swoją żonę. Szczerze? Nie lubiłam jej.
       Usłyszałam dzwonek do drzwi. Błyskawicznie zakończyłam połączenie i pobiegłam otworzyć. W drzwiach stałą Taylor.
       -Czego chcesz? - zapytałam. Byłam w piżamie więc czułam się nie komfortowo.
       -Ukradłaś mi chłopaka więc ja jestem sama. A ty masz dwóch. - pisnęła Swift po czym się rozpłakała.
       -Nie no. - westchnęłam.
       -Powiedział w wywiadzie, że kiedy jest w Paryżu myśli o tobie. Tak samo zeznał Louis. Proszę, pomóż mi go odzyskać. - płakała kobieta.
       -Oczywiście. Po tym co o mnie mówiłaś to oczywiście Ci pomogę. - powiedziałam przewracając oczami.
       -Nierób mi tego. Zrobię co tylko chcesz. - rozryczała się na dobre.
       -Dobrze. Wchodź. -jęknęłam zrezygnowana. Taylor szybko weszła do domu.
       Pokazałam jej gdzie ma poczekać po czym pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w to i oczywiście lekko się umalowałam. Zajęło mi to 20 minut. Od razu zbiegłam do Taylor.
       -Jak mam Ci pomóc? - zapytałam mojego wroga.
       -Albo mnie zechce z powrotem albo pożałuje decyzji. - powiedziała wrogo. Odsunęłam się od niej.
       -Najpierw może zadzwonię do niego i porozmawiamy. - zaproponowałam. Swift nie spierała się z tym.
       Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Harrego.
       -Cześć misiu. - powiedział Styles. To było trochę krępujące bo rozmawialiśmy na głośno mówiącym.
       -Hejka Hazza. - odpowiedziałam.
       -Ciesze się, że dzwonisz. Czytałaś...
       -Niestety nie. Ale pewna dziewczyna tak. Nie spodobało się jej to. - przerwałam mu w połowie zdania.
       -Taylor Swift. Coś złego Ci powiedziała? - zdenerwował się Harry.
       -Skąd. Mógł byś... No nie wiem. Dać jej kolejną szanse? - wyrzuciłam z siebie.
       -Nigdy nie dawałem nam szansy. Przecież wiesz. - powiedział oburzony Harry.
       -Pożałujesz. - krzyknęła Taylor.
       -Cały czas nas słyszała? - przeraził się Hazza.
       -Tak. - westchnęłam.
       -Dlaczego jej pomagasz? Wiesz co ona o tobie mówiła! - zdenerwował się chłopak.
       -Tak wiem. Ale chcę jej pomóc. - odpowiedziałam spokojnie.
       -Jesteś niesamowita. Ona wyzywała Cię od nie wiadomo jakich a ty jej pomagasz. - westchnął Harry.
       -Proszę. Zrozum wreszcie, że ja kocham Louisa. Nie Ciebie. Ty sobie wyobrażasz nie wiadomo co! Musisz wrócić do Swift bo inaczej samotnie się zestarzejesz marząc o tym, że Cię pokocham. - tłumaczyłam przyjacielowi.
       -Nie potrafię. - westchnął Harry. Od razu się rozłączył.
       -I co? Mam Harrego? - dopytywała się Taylor.
       -Niestety nie. Ale wiem jak to zmienić. Ufasz mi? - chciałam polecieć z Swift moim samolotem do Paryża. Musiałam jednak być pewna, że mi ufa.
       -Tak. - odparła.
*****
       -Cześć Louis. Gdzie jesteście? - zapytałam mojego Jedynego ukochanego.
       -W Starbucksie. - odpowiedział. Zapytałam o dokładny jego adres. Okazało się, że to niedaleko i szybko tam dojechałyśmy taksówką.
       Kiedy weszliśmy do środa Harry podniósł wzrok i otworzył usta.
       -Suzan powiedziałem nie. - powiedział gdy dosiadłyśmy się do ich stolika.
       -Nie toleruję słowa nie. Zawsze dostaje to co chcę. - zaczęłam śpiewać angielską wersje piosenki Dody.
       -Fajnie. - stwierdziła Taylor.
       -To właśnie mówisz do Louisa wieczorami? - zażartował Harry. Louis wybuchł śmiechem.
       -Vas Happening boys? - powiedziałam sposób jaki to robił Lou.
       -Niestety tak do mnie nie mówi. - westchnął Louis.
       -Louis. Wiesz, że nie musiałeś się przyznawać. - parsknęła śmiechem Taylor. Wszyscy zaczęli się na nią dziwnie patrzeć.
       -Widzisz o czym mówiłem? Ona jest dziwna. Taka dojrzała. Sztywna. Ja wolałbym kogoś takiego jak ty. Jesteś ładna, miła, zabawna i naturalna. - powiedział Hazza.
       -Ona jest moja. - powiedział Louis.Złapał mniw za ręke i wyszliśmy z kafejki.
       -Co Ci się stało? - zapytałam zszokowana.
       -Harry to podrywacz. Nie chcę Cię stracić! - odparł.
       -Nie stracisz. Nigdy. - uspokoiłam chłopaka.
       -Wierze Ci. Tak jak Harremu kiedy dziś rano przepraszał mnie za to, że  Cię kocha. - powiedział smutno.
       -Naprawdę? - zapytałam z nie dowierzaniem.
       -Tak. Miejmy nadzieje, że jednak zostaniesz ze mną. Masz już dziewiętnaście lat. Nikt już nie ma wpływu n twoje decyzje. - stwierdził smutno Louis.
       -Jakie nadzieje? Przecież ja tu przywiozłam dziś Taylor Swift żeby się ode mnie odczepił! - zdenerwował mnie już ten Louis. Czy on mi nie wierzył?

środa, 12 grudnia 2012

Ogłoszenia parafialne

Teraz także ,,Anonimy" mogą pisać komentarze na blogu. Przepraszamy za wcześniejszy kłopot.

Adventure 27

        -Po-bu-deczka! - obudziłam dziś Louisa tak jak sławny (w Polsce) Niekryty Krytyk. Kiedyś był w radiu.
        -Co? - zdziwił się Lou. Byłam jeszcze ubrana w piżamę więc weszłam pod jego kołdrę i zaczełam mu szeptać do ucha. - Wstawaj. Zrobiłam Ci śniadanie do łóżka. Obrałam ci marchewki i pokroiłam je w kostkę. - szepnęłam.
        -A kakałko też zrobiłaś? - zapytał otwierając jedno oko.
        -Oczywiście. - powiedziałam oburzonym tonem.
        -To daj. - powiedział wstając. Podeszłam do szafki nocnej i podałam mu znajdujące się na niej śniadanie. Oprócz marchewek zrobiłam mu jeszcze kanapkę z szynką. Wcinał aż mu się uszy trzęsły (jak mówił mój tata).
        -Smakuję? - spytałam chłopaka.
        -Bardzo. - powiedział z pełnymi ustami.
        -W takim razie będziesz miał za czym tęsknić wyjeżdżając do Paryża. Miasta miłości. - powiedziałam spuszczając głowę.
        -Tak samo jak ty miałaś za czym tęsknić wyjeżdżając do Francji i pomagając temu domu dziecka. - powiedział Lou.
        -Nie moja wina, że prasa dowiedziała się tego OD CIEBIE. - powiedziałam. Wybuchliśmy śmiechem. Kochaliśmy ze sobą przebywać.
        -Mówię Ci. Kiedyś się pobierzemy. - powiedział Louis.
        -Czy ja wiem. Suzan Tomlinson. - zamyśliłam się. Ponownie zaczęliśmy się śmiać.
        -Ale ja mówię serio. Chyba nawet teraz polecę do jubilera i kupie Ci pierścionek. - powiedział Lou nie przestając się śmiać.
        -Fajnie. - powiedziałam.
        Louis już zaraz wychodził ja też już byłam prawie gotowa. Już się ubrałam , tak jak ona uczesałam i umalowałam.
        -Idziemy bo się spóźnimy. - powiedziałam wyciągając chłopaka z domu za rękę. Oczywiście zamknęłam za sobą drzwi.
        Włączyłam radio. Akurat leciała moja piosenka, I do. To chyba był mój ulubiony teledysk. Byłam kobietom która spóźniła się na swój ślub. Nikogo już nie było. Śpiewałam o tym co byłoby gdybym przyszła wcześniej. Były tam co chwile scenki ze ślubu który sobie wyobraziłam. Było dużo zabawy przy kręceniu teledysku bo moim panem młodym był model którego wypromował mój tata. Kiedyś był piłkarzem. No i oczywiście pochodził z polski. Żartowaliśmy sobie z reżysera i mówiliśmy do niego po polsku. To był fajny tydzień kręcenia.
        -I don' t came for my wedding, for my wedding. - śpiewał Louis.
        -Przestań bo mnie rozpraszasz i nie mogę prowadzić! - powiedziałam śmiejąc się.
        -Ale nie przeszedłem nawet do części w której zaczynasz rapować. - mówił dokuczliwie Louis. Faktycznie to była jedyna piosenka w której rapuje.
        -Tak rozumiem. Śmieszne. - powiedziała z przekąsem. Chłopak zaczął się śmiać. Za to ja zaczęłam śpiewać.
        -Ta ty możesz. - nadymał się chłopak.
        -To moja piosenka. - powiedziała śmiejąc się.
        Dojechaliśmy w końcu na lotnisko. Nie chciałam go odprowadzać. Z moich oczu zaczęły lać się łzy.
        -Przecież niedługo wrócę. - próbował pocieszyć mnie Lou.
        -Nie o to chodzi. - powiedziałam płacząc jeszcze mocniej.
        -Nie mogę zostać. - tłumaczył Louis.
        -Wiem. Idź już! Nie patrz na mnie. - powiedziałam. Byłam pewna, że mój makijaż był w opłakanym stanie.
        Nagle z budynku wyszedł Paul.
        -Louis, pożegnaj dziewczynę. Musimy już jechać. - powiedział. Był czerwony ze złości.
        -Zamknij się ty truskawkowa suko! - wrzasnęłam na menadżera. Był przestraszony.
        -Zapomniałem. Suzan Tattersall. Bardzo przepraszam ale musimy już jechać Suzan. - powiedział. Był trochę bardziej spokojny.
        -Nie przypominam sobie żebyśmy myli na TY. Masz do mnie mówić na pani. Czyli powinieneś powiedzieć, bardzo przepraszam ale musimy już jechać proszę pani. - poprawiłam mężczyznę.
        -Dobrze. Czy mogłaby pani szybciej żegnać się ze swoim chłopakiem? Trochę nam się spieszy. - powiedział trochę grzeczniej.
        Nacisnęłam pedał gazu. Samochód ruszył.
        -Masz ten polski charakterek. - roześmiał się Louis.
        -Zrobimy małe kółeczko, poczekamy aż twój menadżer wyjdzie z siebie i wrócimy. - oznajmiłam.

Part 17 Lirry

Dzisiaj Suzan już się od nas wyprowadziła bo miała kręcić reklamę pepsi razem z Messim. Nie wiem dlaczego zgodziłam się, aby oszukała Lokersa, ale tak jakoś wyszło. To chyba przez tą moją nienawiść do Swift. Ja codziennie jeździłam na uczelnię, a Li miał swoją robotę. Zazwyczaj ja jestem przed nim w domu, ale to on gotuje- ja nie potrafię.
Tak to dobry pomysł. Podjadę do domu chłopców- może któryś jest, a mi szczerze nie chce mi się samej siedzieć.
*********
Nacisnęłam dzwonek. Otworzył mi Zayn.
- Witaj Merry. Co tam u ciebie?- Spytał z uśmiechem.
- Wszystko ok. Tylko ty jesteś?
- Nie, jest jeszcze Harry...i...Taylor.- Powiedział z przekąsem mulat.
- Cholera!
- Nie przejmuj się. Oni się kłócą mówiąc delikatnie.- Chłopak uśmiechnął się szeroko, a ja odwzajemniłam mimikę.
- Cześć Harold!- Krzyknęłam w głąb mieszkania wchodząc do środka.
- Cześć Merry.- Loczek podbiegł do mnie i mocno przytulił.
- Ej, ej. Nie podrywaj naszej mammy.- Zawołał ze śmiechem Zayn i rzucił się na Hazzę, aby go ode mnie odciągnąć.
W tym momencie z pokoju wyszła Taylor.
- Co ty tu robisz?- Zapytała z jadem w głosie.
- Odwiedzam przyjaciół. A co nie wolno mi? Pamiętaj, że to nie jest twój dom.- Wybuchłam. Zayn widząc, że za chwilę po prostu uderzę tą idiotkę odciągnął mnie od niej. Na szczęście wyszła zanim zdążyłam zrobić coś głupiego.
- Idź i już nie wracaj!- Wrzasnął Harreh i zatrzasnął za nią drzwi.
***********
Na szczęście jest już strasznie ciepło i nie muszę ubierać się na tak zwaną ,,cebulkę". Przecież ja kąpię się już w naszym basenie. Naprawdę ten czas strasznie pędzi. Niedługo wakacje.
Weszłam do domu i zobaczyłam Liama siedzącego na kanapie.
- Cześć kochanie! Pamiętasz, że dzisiaj piątek?
- Tak. I co z tego?
- Za chwilę mamy samolot do Las Vegas!
- Co? Ale ja nie jestem spakowana.- Powiedziałam z oporem.
- Wiem. Wszystko kupimy już tam. Ciuchy itp. sama wiesz...- Powiedział, a jego oczy zabłysły radośnie.
- No dobra. Daj mi się tylko przebrać.- Poddałam się i poszłam smętnie do garderoby.
Ubrałam To i pojechaliśmy na lotnisko.
*****
Na lotnisku jest strasznie dużo paparazzi co Liamowi trochę nie pasuje, ale ja się do nich uśmiecham.
Usiedliśmy w samolocie w pierwszej klasie. Z rozmyślań o tym jaką szczęściarą jestem wyrwały mnie dziewczyny, które rzuciły się z piskiem na mojego chłopaka.
- OMG! W necie pisali prawdę! To Liam Payne i Merry Bray.- Wrzeszczały.
Li był naprawdę przerażony.
- Hahahahahahahahahahahaha!- Wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- Co ty odwalasz?- Zapytał ze zdziwieniem.
- Twoja...mi-na... .-Wykrztusiłam dalej się śmiejąc.
- DASZ AUTOGRAF?
- MOGĘ ZROBIĆ Z TOBĄ ZDJĘCIE?- Fanki przepychały i przekrzykiwały się.
- Jeśli chcecie to pstryknę wam fotki.- Powiedziałam uśmiechając się do nich i poczułam, że obudziła się we mnie moja pasja- fotografowanie.
PROSZĘ ZAJĄĆ MIEJSCA I ZAPIĄĆ PASY ZA CHWILĘ STARTUJEMY.
Dziewczyny chcąc nie chcąc musiały sobie iść.
- Co się stało? Kochanie? Co Ci jest?- Spytałam widząc smutną minę chłopaka.
- No bo ty przeze mnie będziesz miała gorsze życie. No wiesz ciągle śledzący cię paparazzi, dziennikarze i inne takie prasowe i telewizyjne hieny.
- Nie przejmuj się. Dam sobie radę. A teraz uśmiechnij się, bo lecimy do Las Vegas!- Wykrzyknęłam z radością.
**********
Weszliśmy do 5-gwiazdkowego hotelu. Boy hotelowy wziął nasze walizki i zaprowadził nas do naszego pokoju. Od razu po odstawienia bagaży, w których prawie nic nie było udaliśmy się na zakupy.
Nabyłam ToToToToToToToToTo.
- Już? Możemy iść?- Spytał z nadzieją w głosie chłopak po wyjściu z ogromnego sklepu.
- Jasne. Teraz choć do hotelu. Ja się przebiorę i możemy gdzieś iść.- Powiedziałam z szerokim uśmiechem.
*********
Ubrałam To i To, a włosy rozpuściłam.
- Wow ślicznie wyglądasz.
- Nie zachwycaj się tak tylko choć do kasyna.- Powiedziałam z zapałem.
- Dobrze, ale obiecaj, że obędzie się bez picia. Wiesz, że ja nie mogę i, że nie chcę aby moja dziewczyna była pijana.
- Ok.
Weszliśmy do najbliższego kasyna i wymieniliśmy pieniądze na żetony. Ja od razu poszłam do automatu.  Maszyna pokazała, że wygrałam.
- Jeeeeeeest! Li mamy już 5 tys. baksów.
- Nie bo 15 tys.
Po dwóch godzinach zrobiliśmy się głodni, więc odebraliśmy wygraną i bogatsi niż weszliśmy- wyszliśmy.
Poszliśmy do kameralnej restauracji. Po zjedzeniu posiłku znów udaliśmy się do kasyna, w którym graliśmy do 3 nad ranem.
*****
W końcu wróciliśmy do hotelu. Ja poszłam się myć.
- Li, ale tu jest tylko jedno dwuosobowe łóżko.- Stwierdziłam ze zdziwieniem dopiero teraz je zauważając.
- Wiem. Przeszkadza Ci to?- Spytał z zatroskaniem chłopak.
- Nie. Jestem zmęczona. Położę się już a ty idź się myć.
Położyłam się i czekałam na Li. Chłopak położył się obok mnie. Zasnęłam momentalnie.
*********
Obudziłam się jako pierwsza, więc wstałam cicho, aby nie obudzić ukochanego i poszłąm do łazienki trochę się ogarnąć. Naciągnęłam ToToTo, a włosy zaplotłam w kłosa.
- Co tak wcześnie wstałaś?- Spytał mój ukochany, który właśnie się obudził.
- Nie wiem. Wstawaj szybko i choć na spacer.
Cały dzień włóczyliśmy się po Las Vegas, a wieczorem wróciliśmy do Londynu. Nie obyło się oczywiście bez fanek i paparazzi, ale mi oni nie przeszkadzali. Bardzo lubię Directionerki.

wtorek, 11 grudnia 2012

Part 16 Lirry

Yeaaaaah! W końcu tak upragniony dzień-sobota. Dzisiaj wyprowadzam się do domu mojego i Liama. Tak strasznie nie chce mi się wstawać. Błogą ciszę przerwał ten cholerny telefon.
- Halo?- Powiedziałam ze zniecierpliwieniem.
- To ja- Melania.
- Aha. Co porabiasz?- Mój głos złagodniał.
- Nic takiego. Wyjrzyj przez okno.
Wstałam i zrobiłam to o co poprosiła. I co zobaczyłam? Melę z walizkami przed płotem. Zbiegłam na dwór i wybiegłam w piżamie na dwór.
- Co ty tu robisz?- Zapytałam naprawdę zdziwiona.
- Uciekłam z domu.
- Aha. A to dlaczego?
- Wiesz... rodzice nie zaakceptowali mojego chłopaka.- Powiedziała trochę zmieszana.
- Dziewczyno! Ty masz dopiero 14 lat!- Zawołałam z oburzeniem.
- No wiem. Ok. Wrócę do rodziców, pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Przedstawisz mnie 1 D.
- Dobra. Za chwilę ma tu być Li.
-Że co? Liam? I to za chwilę?- Słychać było, że dziewczyna ma stresa.
- Nie denerwuj się i choć do środka, ale cicho bo Suzan jeszcze śpi. Ja muszę się ubrać. Poczekaj.
Pobiegłam do łazienki i naciągnęłam na siebie To.
- Jak ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To on! To on!- Zaczęła krzyczeć Melania.
- Zamknij się wreszcie.- Burknęłam i otworzyłam chłopakowi.
-Witaj.- Powiedział Li szeroko się uśmiechając i obejmując mnie. Zastanawiam się jakim cudem Suzan jeszcze spała.
- Cześć. Musimy trochę zmienić nasze dzisiejsze plany. Tak właściwie to tylko tak, że przed przeprowadzką pojedziemy na chwilę do chłopaków. Poznaj moją siostrę.
- Cześć Melania. Merry dużo mi o tobie opowiadała.
- Tak?- Zdziwiła się uradowana nastolatka?
- Możemy już jechać?- Spytałam ze zniecierpliwieniem ubierając kurtkę.
- Jasne. Wsiadajcie.
********
-Cześć chłopcy!- Zawołałam wchodząc do domu.
- Hej Merry! Hej Li!- Odkrzyknęli chórem.
- Tak, wyspałam się. Miło, że spytaliście.- Powiedziałam śmiejąc się.- Poznajcie moją siostrę Melanię.-  Dodałam.
- Witaj Melanio.- Powiedział Niall kierując się do lodówki.
Usiedliśmy na kanapie, a Zayn włączył horror.
- Harry, gdzie Taylor?- Spytałąm z zaciekawieniem, ponieważ ostatnimiczasy, aż do tej naszej feralnej rozmowy bywała tu codziennie.
- Ona powiedziała, że jeśli ty będziesz to ona nie przyjdzie. Wiesz może o co jej chodzi?
- Wiem, ale to już nasza sprawa.
- Kłócisz się z Taylor Swift?- Spytała z oburzeniem moja siostra.
- Ej, mała nie wtrącaj się w poważne rozmowy.- Powiedział Hazza.
*********
Ufff. Na szczęście Mel wsiadła już do samolotu. Teraz przynajmniej możemy pojechać do NASZEGO domu.
W ciągu niecałych 20 minut byliśmy na miejscu.
- Wydaje mi się, że ostatnio jechaliśmy znacznie dłużej.- Stwierdziłam.
- Tak. Wtedy  jechałem na około, abyś zasnęła. To miała być niespodzianka.
Rozpakowaliśmy się, a ja  kazałam Liamowi zawieźć mnie do mojego starego mieszkania. Chciałam pożegnać się z Suzan.
*******
Żegnałyśmy się chyba pół godziny. Po licznych obietnicach pojechaliśmy już na stałe do NASZEJ bajecznej villi.

Adventure 26

        Tak to był jeden z tych dni podczas których budziłam się sama w luksusowym apartamentowcu hotelowym. Bez Louisa. W takie dni czułam się wyjątkowo samotna. Nawet Caroline była w innym pokoju. Ubrałam moje kapcie i poszłam do jej pokoju. Jeszcze spała.
        -Wstawaj! - krzyknęłam. Dziewczyna aż spadła z łóżka.
        -Co się stało? - spytała przerażona.
        -Nudziło mi się. - powiedziałam.
        -To idź znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. - powiedziała podirytowana. Wgramoliła się z powrotem do łóżka.
        Zdenerwowana wróciłam do mojego pokoju i umyłam się, umalowałam i ubrałam w to.Gdy byłam gotowa zamówiłam taksówkę. Przyjechała błyskawicznie. Nie wiem dlaczego. Ponad to kierowca powiedział, że nie muszę płacić. I to z góry.
        -To niech pan mnie zawiedzie do najbliższego domu dziecka. - powiedziałam. Chciałam zobaczyć jak teraz wygląda sytuacja w domach dziecka. Gdy byłam mała moje przedszkole często odwiedzało różne ośrodki pomocy. Lubiłam to.
       Po dziesięciu minutach zatrzymaliśmy się przed starym budynkiem. Przed nim znajdował się wielki plac zabaw i dwa boiska. Jednak gdy weszłam zamurowało mnie. W środku było brudno i brzydko pachniało. Wywnioskowałam, że tak pachniało jedzenie bo gdy weszłam do jadalni zapachach był bardzo wyraźny.
       -Dzień dobry panno Tattersall. - powiedziały opiekunki na mój widok.
       -Kompletnie się pani nie spodziewaliśmy! - powiedziała najgrubsza z nich.
       -Ale jestem. Czyli zupełnie inaczej niż porządek u was. - powiedziałam zatykając nos.
       -Niestety trochę krucho u nas z kasą. - powiedziała blondynka.
       -Acha. - westchnęłam. Wyjęłam z kieszeni portfel.
       -Ile kosztuje takie pełne wyposażenie? Wiecie. Wózki z tymi takimi różnymi rzeczami. - zapytałam.
       -Ponad dwieście złotych. - powiedziała najstarsza z pięciu kobiet.
       -Mamy osiem sprzątaczek. - powiedziała czarno włosa, chuda (jakby wygłodzona) kobieta.
       -Wystarczy 3 200 funtów? - zapytałam wręczając sumę. W moim portfelu zastały już tylko drobniaki i 20 funtów.
       -To za dużo. - powiedziała blondynka oddając mi pieniądze. W oczach rudej widać było, że nie chciała aby blondynka oddawała mi kasę.
       -Weź to! - rozkazałam.
       -Teraz musisz jechać ze mną na zakupy. - powiedziała blond włosa.
       -Ok. - zgodziłam się bez wahania.
       Wyszłyśmy na parking. Blondyna podeszła do jakiegoś starego, terenowego mercedesa z przyczepą.
      -Trochę stary ale jeździ. - uspokajała mnie blondynka widząc zdziwienie w moich oczach.
*****
      Kupiłyśmy już wszystko co było potrzebne. Nawet wózki po które musiałyśmy jechać do hurtowni. Więc gdy miałyśmy już wszystko pojechaliśmy do McDonalda.
      -Co chcesz? - zapytała mnie Joanna (tak na imię miała blondynka)
      -Chcesz stawiać? Ok... Ja chce ciastko z owocami leśnymi. - zaskoczyło mnie to, że Joen chciała za mnie zapłacić.
      Po chwili wróciła z dużymi frytkami, dużą Colą, BigMackiem i moim ciastkiem. Dlatego miała takie "kształty".
      -Dzięki. - powiedziałam biorąc z tacy moje ciastko.
      -Dziwie się, że wzięłaś tylko to. Przecież i tak jesteś chuda. - powiedziała Joanna. Westchnęłam.

Adventure 25

        Dziś po raz pierwszy od dawna weszłam na Twittera. Znów wzrosła mi ilość obserwujących. Miałam już prawie 5 000 000.
        -Ile będziesz jeszcze u nas mieszkać? - zapytała mnie Marry.
        -Około dwie godziny. Jutro mam nagrać reklamę Pepsi razem z Messim. - powiedziałam obojętnie. Nie chciałam pokazywać jak bardzo się cieszyłam, że poznam Messiego. Co prawda zawsze wolałam Neymara, ale Messi to legenda.
        -Tym piłkarzem. - powiedziała obojętnie Marry
        -TYM PIŁKARZEM? TYM PIŁKARZEM?! To jest legenda w historii footballu! Nie jakiś tam sobie piłkarz!!!! - okrzyczałam przyjaciółkę.
        Schowałam swojego tableta do torebki i poszłam się ubrać w to. Kiedy byłam gotowa szybko wrzuciłam moje rzeczy do walizki i pojechałam do domu. Było ciepło więc rozsunęłam dach. Poczułam wiatr we włosach i zaczęłam śpiewać Little Mix DNA. Kochałam tą piosenkę. Tak samo jak LM.
        Zatrzymałam się na czerwonym świetle jednak nie przestałam śpiewać. Miałam nawet włączoną piosenkę żeby mi się lepiej śpiewało.
        -Hej. - usłyszałam nagle. Wyłączyłam piosenkę i spojrzałam się na chodnik. Zobaczyłam Jade, Parrie i Jesie. Jednak nigdzie nie widziałam Light-Any.
        -Fajne wykonanie. - powiedziała Perrie.
        -Dziękuję. - ucieszyłam się.
        -Niezła fura. - przyznała Jade.
        -Fajne włosy. - odwdzięczyłam się komplementem.
        -Może kiedyś nagramy razem jakąś piosenkę. - zaproponowała Jessie.
        -Ok. Macie wizytówkę Kevina. - powiedziałam wręczając im świstek papieru po czym ruszyła przed siebie.
        -Poczuła się trochę zawstydzona. LM chciały się zaprzyjaźnić a ja je spławiłam.  Jednak nie mogłam już zawrócić.
        Po chwili byłam już przed moim (i Louisa) domem. Drzwi były otwarte. Gdy weszłam zobaczyłam Louisa otoczonego jakimiś dziewczynami. Miały na policzkach powypisywane "1D".
        -Aaaa!!! - pisnęłam po czym pobiegłam do wozu i zamknęłam dach. Nie chciałam znów mieć do czynienia z psychofankami Louisa.
        Po chwili chłopak wybiegł za mną.
        -Co się stało? - zapytał trochę złowieszczo.
        -One mnie nienawidzą. - powiedziałam.
        -Myślałem, że będziesz zazdrosna. - westchnął Lou. Mylił się byłam okropnie przerażona.
        Jednak szybko wyszłam z auta żeby przywitać się z fankami.
        -Suzan Tattersall! - pisnęła jakaś.
        -Ja! - odpowiedział żartobliwie. Dla nich Louisa już nie było. Rzuciły się na mnie prosząc o autograf.
        Lou stał oszołomiony z tyłu.
        -Też chcesz? - zapytałam go dokuczliwie.
        -Nie dzięki. - powiedział i gdzieś poszedł.
        Po chwili wrócił ubrany w kąpielówki. Trzymał w ręce klucz do budki na dworze w której były różne fajne dodatki do pływania. Poznałam ten klucz po breloczku który sama tam doczepiłam.
        -Chcecie popływać? - zapytał dziewczyny. Wszystkie poszły na dwór i wskoczyły do wody. (w ubraniach!!!!)
        Trzeba przyznać, że Lou bardzo chciał żebym poczuła się zazdrosna. Ale ja miałam na niego haka. Mianowicie nadal miałam numer do Daniela. Ostatnio zauważyłam, że ma taki sam T-shirt jak ten który ostatnio chciał kupić Lou. Może mieszkał w Anglii.
         -Cześć Daniel. - przywitałam się z byłym chłopakiem.
         -Zapłacili Ci żebyś zadzwoniła? - zapytał nie dowierzając.
         -Ty jesteś w Anglii? - zapytałam.
         -Tak. Nawet w Londynie. - odparł. Byłam prze szczęśliwa.
         -Czekaj. Podam Ci adres na który masz przyjechać.
         Gdy podałam mu adres dodałam, że ma wziąć ze sobą jeszcze jakichś kumpli. No i po pięciu minutach przyjechali. Przywitałam się z nim uściskiem. Byłam ubrana w kostium kąpielowy żeby Louis zzieleniał z zazdrości.
         -Kochani, przywitajcie mojego byłego chłopaka i jego przyjaciół. - powiedziałam dziewczyną. Od razu podeszły się z nimi przywitać.
        -Co? - jęknął Louis. Widać było, że ta sytuacja mu nie odpowiada.
        -A o kto? - powiedział Daniel wskazując na Louisa.
        -Nikt taki. Mój współlokator. - powiedziałam. Daniel uśmiechnął się na przywitanie. Jednak Louis nie wytrzymał. Wyszedł z basenu i podszedł do wszystkich.
        -Musimy porozmawiać. - powiedział wyciągając mnie za rękę z tłumu.
        -To boli. - jęknęłam. Daniel błyskawicznie się odwrócił.
        -Ej! Weź ją puść! - rzucił do Louisa.
        -Odczep się. To nie twoja sprawa. - powiedział Lou odpychając mnie za siebie.
        -To też boli. - ponownie jęknęłam. W tej chwili Daniel zamachnął się na Louisa i (chyba) złamał mu nos. Stanęłam między nimi.
        -Przestańcie! - rozkazałam. Jednak znów zostałam odepchnięta. tym razem przez Daniele.
        Tego było już za wiele. Przypomniałam sobie kurs samoobrony na który się zapisałam pod koniec szkoły. Dowiedziałam się tam, że każdy mężczyzna ma milka słabych punktów mięśniowych. Tak samo jak kobieta na nadgarstku.
        Ścisnęłam mocno ich karki i pociągnęłam. Od razu upadli. Szkoda, że nie potrafiłam się tak obronić przed tą dziewczyną na lotnisku.
        -Przestańcie. - powiedziałam tym razem łagodnie.
        -Jak ty to... - powiedział zdziwiony Louis.
        -Chodziła na kurs samoobrony. - oznajmił mu Daniel.
        -Daniel i wszyscy inni, SIO! - rozkazałam gościom. Wszyscy szybko rozbiegli się każdy w swoją stronę. Bali się mnie?
        Pomogłam Louisowi wstać i dałam mu ręcznik po był zmarznięty. Gy weszliśmy do domu kazałam położyć mu się na kanapie a sama pobiegłam po apteczkę. odkaziłam ranę na nosie i włożyłam mu waciki do nosa żeby zatamować krwotok.
        -Gdzie ty się tego wszystkiego nauczyłaś? - zapytał mnie zdumiony Louis.
        -Byłam harcerzem. Nawet opiekowałam się młodszymi. - powiedziałam uśmiechając się dumnie.
        -Suuuuuper wyglądasz w tym kostiumie. - powiedział Louis spoglądając na mnie.
        -To dlaczego chciałeś wzbudzić moją zazdrość? - zmieniłam nagle temat.
        -Bo całowałaś się z Harrym. - oznajmił. Skąd on to wiedział?
        Pobiegłam do kuchni tam na blacie jak zawsze leżała jakaś gazeta. Na jej okładce byłam ja i Hazza kiedy się całowaliśmy. Nagłówek brzmiał "co powiedzą Louis i Tay gdy się o tym dowiedzą?" Zdenerwowało mnie to. Szybko pobiegłam do salonu i usiadłam obok Louisa na kanapie.
        Harry Styles z One Direction (18 l.) spotkał się wczoraj z młodą, utalentowaną i zajętą Suzan Tattersall (18 l.). Do tego przecież Harry ostatnio był widywany z zakorzenioną już Taylor Swift (23 l.). Czyżby to już był koniec tego romansu... który zresztą odebrał 1D wiele fanek? Gdy zapytaliśmy o to Tay była w ciężkim szoku. Czyli według nas odpowiedź brzmi tak. Na zdjęciu powyżej widać, że dziewczyna ma świeży tatuaż na ręce. Niedługo dowiemy się jaki... Bo tego niestety nie widać na tym zdjęciu. Czy zrobiła sobie go z myślą o jej ukochanym Louisem Tomlinsonem (21 l.) czy raczej dla Harrego Stylesa? Trudno stwierdzić. Ale nam się wydaje, że raczej to drugie. Co na to Taylor i Louis?
        Nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam.
        -Gniewasz się? - zapytałam mojego Louisa.
        -Nie. Mówiłaś mi co chcesz zrobić ale trochę przekroczyłaś granice. Ale pokaż tatuaż. - powiedział wesoło.  Pokazałam mu moje serce na ręce.
       -Ładne serce? Dla Ciebie. - spytałam z nadzieją w głosie.
       -Piękne. Takie same jak miała Katy Perry w jednym teledysku. - powiedział. Cieszyłam się,  że rozumiemy się bez słów.