wtorek, 11 grudnia 2012

Adventure 26

        Tak to był jeden z tych dni podczas których budziłam się sama w luksusowym apartamentowcu hotelowym. Bez Louisa. W takie dni czułam się wyjątkowo samotna. Nawet Caroline była w innym pokoju. Ubrałam moje kapcie i poszłam do jej pokoju. Jeszcze spała.
        -Wstawaj! - krzyknęłam. Dziewczyna aż spadła z łóżka.
        -Co się stało? - spytała przerażona.
        -Nudziło mi się. - powiedziałam.
        -To idź znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. - powiedziała podirytowana. Wgramoliła się z powrotem do łóżka.
        Zdenerwowana wróciłam do mojego pokoju i umyłam się, umalowałam i ubrałam w to.Gdy byłam gotowa zamówiłam taksówkę. Przyjechała błyskawicznie. Nie wiem dlaczego. Ponad to kierowca powiedział, że nie muszę płacić. I to z góry.
        -To niech pan mnie zawiedzie do najbliższego domu dziecka. - powiedziałam. Chciałam zobaczyć jak teraz wygląda sytuacja w domach dziecka. Gdy byłam mała moje przedszkole często odwiedzało różne ośrodki pomocy. Lubiłam to.
       Po dziesięciu minutach zatrzymaliśmy się przed starym budynkiem. Przed nim znajdował się wielki plac zabaw i dwa boiska. Jednak gdy weszłam zamurowało mnie. W środku było brudno i brzydko pachniało. Wywnioskowałam, że tak pachniało jedzenie bo gdy weszłam do jadalni zapachach był bardzo wyraźny.
       -Dzień dobry panno Tattersall. - powiedziały opiekunki na mój widok.
       -Kompletnie się pani nie spodziewaliśmy! - powiedziała najgrubsza z nich.
       -Ale jestem. Czyli zupełnie inaczej niż porządek u was. - powiedziałam zatykając nos.
       -Niestety trochę krucho u nas z kasą. - powiedziała blondynka.
       -Acha. - westchnęłam. Wyjęłam z kieszeni portfel.
       -Ile kosztuje takie pełne wyposażenie? Wiecie. Wózki z tymi takimi różnymi rzeczami. - zapytałam.
       -Ponad dwieście złotych. - powiedziała najstarsza z pięciu kobiet.
       -Mamy osiem sprzątaczek. - powiedziała czarno włosa, chuda (jakby wygłodzona) kobieta.
       -Wystarczy 3 200 funtów? - zapytałam wręczając sumę. W moim portfelu zastały już tylko drobniaki i 20 funtów.
       -To za dużo. - powiedziała blondynka oddając mi pieniądze. W oczach rudej widać było, że nie chciała aby blondynka oddawała mi kasę.
       -Weź to! - rozkazałam.
       -Teraz musisz jechać ze mną na zakupy. - powiedziała blond włosa.
       -Ok. - zgodziłam się bez wahania.
       Wyszłyśmy na parking. Blondyna podeszła do jakiegoś starego, terenowego mercedesa z przyczepą.
      -Trochę stary ale jeździ. - uspokajała mnie blondynka widząc zdziwienie w moich oczach.
*****
      Kupiłyśmy już wszystko co było potrzebne. Nawet wózki po które musiałyśmy jechać do hurtowni. Więc gdy miałyśmy już wszystko pojechaliśmy do McDonalda.
      -Co chcesz? - zapytała mnie Joanna (tak na imię miała blondynka)
      -Chcesz stawiać? Ok... Ja chce ciastko z owocami leśnymi. - zaskoczyło mnie to, że Joen chciała za mnie zapłacić.
      Po chwili wróciła z dużymi frytkami, dużą Colą, BigMackiem i moim ciastkiem. Dlatego miała takie "kształty".
      -Dzięki. - powiedziałam biorąc z tacy moje ciastko.
      -Dziwie się, że wzięłaś tylko to. Przecież i tak jesteś chuda. - powiedziała Joanna. Westchnęłam.

1 komentarz: