poniedziałek, 10 grudnia 2012

Part 12 Lirry

Znowu nie przespałam nocy. Nie, nie ze szczęścia, czy podekscytowania jak to mi się częściej zdarzało, tylko ze smutku i tęsknoty. Tydzień już minął od dnia, w którym żegnałam się z Suzan i chłopcami na lotnisku. Zostali zaproszeni na galę TBRW (Teen Big Rally Worldwide) do Belgii, Któreś z nich wspomniało o tym, że mogę jechać z nimi, ale ja odmówiłam. Nie chciałam robić im kłopotu. Wiem, że to głupie, ale mięli by ze mną dużo kłopotu. Musieli by się mną opiekować- wiem, że jestem odpowiedzialna, ale bardzo łatwo się gubię. Nie miałam teraz nikogo przy sobie. Z moją dawną przyjaciółką Kate nie utrzymuję kontaktów. Prawdę mówiąc to ja się przestałam nią interesować, gdy poznałam Suzan i One Direction, więc nie dziwię się, że nie chce mnie znać. Wstałam i ubrałam To. Nie byłam głodna, więc od razu wyszłam kierując się do parku. Po drodze wstąpiłam do sklepu i kupiłam kilka bułek. Po dotarciu do celu usiadłam na ławce i zaczęłam karmić gołębie bułkami. Wołałam na nie Keviny. Rozryczałam się na dobre. Wyjęłam z torebki tablet i weszłam na tweettera. Liam napisał, że strasznie za mną tęskni.
Weszłam na stronę lotów do Belgii i zamówiłam bilet- nie wytrzymałam. Miałam jeszcze 4 godziny. pobiegłam do domu i spakowałam walizkę. Ubrałam To i podkręciłam włosy. Zamówiłam taksówkę i na szczęście przypomniałam sobie (w ostatniej chwili) o kotach. Wzięłam je do ich klatek przenośnych i powiedziałam kierowcy, żeby zawiózł mnie na lotnisko.
********************
Kłóciłam się z bileterką chyba pół godziny. W końcu kobieta pozwoliła mi wziąć na pokład kotki. Musiałam dopłacić co nie stanowiło dla mnie przeszkody (moi rodzice są milionerami). Usiadłam na miejscu (w pierwszej klasie). Po pewnym czasie stewardessy zaczęły rozdawać jedzenie. Poczułam głód dopiero wtedy, kiedy potrawa znalazła się przede mną. Zjadłam z apetytem.
Po odebraniu walizki wyszłam przed lotnisko i wsiadłam do taksówki. Poprosiłam kierowcę, aby zawiózł mnie do hotelu, w którym zakwaterowani byli goście zaproszeni na galę.
************
Budynek był piękny. Weszłam do środka i spytałam się recepcjonistki, w którym pokoju mieszka Suzan. Ta na początku nie chciała mi odpowiedzieć, ale później chyba przypomniała sobie, że jestem jej przyjaciółką, czy może dziewczyną Liama. Powiedziała również, że moja młodsza ,,siostra" przed chwilą wyszła. Trochę zdezorientowana spytałam, czy Liam jest. Okazało się, że tak. Nie czekając na windę wbiegłam po schodach prosto pod drzwi ukochanego. Zapukałam a on od razu otworzył. Miał na sobie garnitur.
Gdy mnie zobaczył od razu jego twarz rozjaśnił uśmiech. Rzuciłam mu się na szyję, a on mnie pocałował. Nasz pocałunek trwał bardzo długo. Gdy wreszcie się od siebie oderwaliśmy zaczął mnie wypytywać, ale w tym momencie stanął za mną boy hotelowy, który przyniósł moje walizki. Weszłam z nimi do pokoju chłopaka i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było wypuszczenie kotów.
- Kochanie co Ty tutaj robisz? - Spytał ze zdziwieniem, ale i zadowoleniem.
Opowiedziałam mu o tym jak zamówiłam bilety.
Usiedliśmy na kanapie i siedzieliśmy, tak w milczeniu, które nie było, o dziwo(!!!) krępujące.
Nagle usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Po wrzaskach i hałasie zorientowaliśmy się, że to 4/5    boysbendu. Wmurowało ich widząc mnie siedzącą na kanapie i przytuloną do Li jakby nigdy nic. Gdy otrząsnęli się z szoku, wszyscy się na mnie rzucili przytulając, a przy okazji zgniatając. Powiedzieli, że musimy już jechać. Ja nie chciałam, ale oni zaciągnęli mnie siłą do limuzyny.
****************
W czasie drogi przyjaciele próbowali mnie przekonać, że mam odpowiedni strój na uroczystość, ale ja im nie wierzę.
 Po chwili byliśmy już u celu. Z samochodu pomógł wysiąść mi Liam. Staliśmy na czerwonym dywanie, a wszędzie było mnóstwo fotografów, gwiazd i ogólnie ludzi. Zakręciło mi się w głowie i pewnie gdyby nie to, że Li obejmował mnie w pasie leżałabym już na ziemi. W końcu w tłumie wypatrzyłam zbliżającą się do nas Suzan. Rzuciłyśmy się na siebie. Teraz poczułam jak bardzo się do niej przywiązałam.
Podszedł do mnie również Siva. Chwile rozmawialiśmy- było to trochę krępujące, ponieważ widziałąm z jaką złością patrzyli na niego moi przyjaciele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz