Usłyszałam dzwonek telefonu.
- Halo?
- Hej Merry. Tu twoja siostra Melania.
- No co jest kochana siostrzyczko? Tak dawno nie dzwoniłaś do swojej starej siostry.- Byłam naprawdę zdziwiona.
- Myślisz, że nie znam One Direction? Ja jestem ich wielką fanką!
- Naprawdę? To fajnie.
- Mogę przyjechać do ciebie na ferie świąteczne?- Wyrzuciła z siebie na jednym oddechu Melania.
- Jasne kochana ty nawet nie wiesz jak ja tęsknię!!! -Mówiłam prawdę. - Tylko musisz się jakoś zachowywać, bo jak już pewnie wiesz ja mieszkam z Suzan Tattersall.
- Wiem. No to później się umówimy, bo mój chłopak już po mnie przyszedł.
- Aha. To fajnie. Pa.- Rozłączyłam się.
Zapukałam do drzwi Suzan.
- Słuchaj kochana, moja siostra chce przyjechać na ferie świąteczne i tu mieszkać. Może?
- Ależ oczywiście. W końcu to twój dom.- Odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem.
Wyszłam na spacer, oczywiście wcześniej żegnając się z Suzan.
Chodząc uliczkami Londynu rozmyślałam jakie to życie jest dziwne. Chodzę z Liamem Paynem, przyjaźnię się z 1 D i Sivą z The Wanted, uważam Suzan Tattersall. To chyba jakieś szaleństwo. Usiadłam na ławce. Z zamyślenia wyrwał mnie pisk dziewczyn.
- OMG!!! To One Direction!- Wrzeszczała jedna. Zaciekawiona podeszłam do zbiorowiska. W środku wianuszka dziewczyn rzeczywiście stali chłopcy.
- Wiecie my się spieszymy. My jesteśmy umówieni.- Mówili myśląc chyba (i bardzo naiwnie), że fanki dadzą im spokój.
Przedarłam się przez tłum Directionerek i w celu ratowania sytuacji złapałam za rękę Li.
- Tu jesteście. Czekałam na was!- Zawołałam radośnie.
Na szczęście pod wpływem mojej interwencji fanki ustąpiły i poszły sobie zerkając na mnie z nienawiścią.
-Merry! Ty chyba jesteś aniołem!- Powiedział Zayn.
- Bez przesady. Po prostu was zauważyłam, to czemu nie mam pomóc moim przyjaciołom. A gdzie się wybieracie jeśli wolno mi spytać?
- Na basen.- Odparł Niall.
- Jeśli chcesz możesz iść z nami.-Dodał Harry.
- Ta. Geniuszu. No bo przecież normalni ludzie w środku zimy chodzą w stroju kąpielowym pod ciuchami.-Zaśmiałam się radośnie.
Zabrałam Hazzie czapkę i zaczęłam z nią uciekać. Chłopak oczywiście mnie dogonił- nie tylko dla tego, że jest szybszy i inni mu pomagali, ale również z tego względu, że ja się wywróciłam.
Leżę tak w śniegu i nikt nawet Li nie raczy pomóc mi wstać tylko się ze mnie śmieją i rzucają we mnie śniegiem.
- Ja tak się nie bawię! Pięciu na jedną to nie fair!- Krzyknęłam zadziornie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz