poniedziałek, 10 grudnia 2012

Adventure 20

        Dziś było trochę cieplej niż wczoraj. Słońce czasami wychodziło zza chmur. Ubrałam to bo zapowiadał się dzień ciężkiej pracy. Byłam niewyspana bo wczoraj w nocy wróciłam z polski. A dziś miałam rano nagrywać reklamę M&M'sów. Wieczorem zaś miałam próbę generalną jutrzejszego koncertu.
        Ti-tit.
        DO: Suzan
        Kevin:  Nie mogę po Ciebie przyjechać. Sama musisz pojechać na plan. Sorry.
        Ciężko westchnęłam. Nie chciało mi się samej jechać na plan. Ale musiałam.
        Wsiadłam do auta i wyruszyłam w drogę do centrum. Dlatego, że tam właśnie był plan. Jakie miałabym mieć inne powody. Może takie, że chciałam przypomnieć sobie, że w centrum europy (Belgii) Marry i Siva Kande... Kert... Kades.. NIEWAŻNE! Urządzili sobie przyjacielską pogaduchę przez co Louis zaczął się martwić. Na pewno nie dlatego.
        BUM!
        Nagle poduszki powietrzne wybuchły mi na twarz łamiąc mi nos. Bolał mnie kark, nogi i prawa ręka. Co się stało? Niestety trudno było mi to określić bo po chwili zemdlałam.
*****
        Ocknęłam się dopiero następnego dnia rano. Nic nie pamiętałam. Nie wiedziałam dlaczego mam rękę w gipsie. Ani czemu mam pokaleczone nogi. No i dlaczego miałam rehabilitacyjny kołnierz. Przy moim łóżku siedziałam zapłakana Marry, pocieszający ja Liam, Niall jedzący kanapkę, Harry nerwowo chodzący po pokoju, Zayn który przyglądał się wszystkim z pewnym rodzajem zakłopotania i zszokowany Louis. Obok mojego łóżka leżała też sterta czasopism. Sięgnęłam po nią i zaczęłam przeglądać. Na ich okładkach były moje zdjęcia i podpisy typu: "Suzan Tattersall leży w szpitalu z powodu nieuwagi kierowcy półciężarowego samochodu!!". Wszystko mi się przypomniało. Z moich oczy zaczęły płynąć łzy.
        -Ile czasu tu siedzę? - zapytałam. Harry szybko do mnie podszedł i uklęknął przy moim łóżku. 
        -Prawie tydzień. Ale podobno nic Ci nie jest. Rany już się prwie zagoiły a za tydzień zdejmą Ci kołnierz. - nerwowo z siebie wyrzucił.
        -Na szczęście. - powiedział cicho Louis. 
        -Chociaż zrobilibyśmy wszystko żebyś szybko wyszła ze szpitala. - dodał Liam. Rozklejona Marry tylko potakiwała głową.
        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz