-Wiedziałam. - powiedziałam przyszła żona Kevina.
-Założyłaś płaskie buty. - dodała. Byłam ubrana w to. Nie chciałam zakładać obcasów bo wtedy chłopcy byliby ode mnie niżsi.
-Na szczęście wzięłam dla ciebie obcasy. - powiedziała wyjmując z torby podróżnej parę botków na wysokim obcasie.
-Ok. - powiedziałam zakładając buty. Było mi w nich wygodnie. Tak już miały kobiety.
-Teraz jesteś gotowa na spotkanie z chłopakiem. - powiedziała przytulając mnie.
-No właśnie nie za bardzo. Zbyt wysoka jestem dla nich. - powiedziałam siadając ciężko na krzesło. Ze zmartwienia jak również ze zmęczenia. Dużo ćwiczyłam przed występem na gali. Miałam zaśpiewać piosenkę (ostatnią z mojej pierwszej płyty) której jeszcze nigdy wcześniej nikomu z poza branży nie śpiewałam.
-Teraz jesteś gotowa. - powiedziała biorąc mnie pod rękę.
Przed wyjściem jeszcze tylko zerknęłam na lustro. Caroline wykonała kawał niezłej roboty.
Gdy natomiast wchodziłam do limuzyny kierowca otworzył tylko mi drzwi. Dało mi to do zrozumienia, że teraz moje życie wygląda zupełnie inaczej. Ale to niekoniecznie znaczyło lepiej. Jeśli ludzie zauważyli mnie na jakiejś personeli publicznej od razu byłam atakowana przez fanów. No i musiałam wstawać wcześnie rano i chodzić na kształcenie słuchu i inne próby. Praca w show biznesie była o wiele trudniejsza od zwykłej pracy. Bo ja nie mogłam wziąć urlopu od fanów i od sławy.
Nagle ktoś do mnie zaczął dzwonić.
-Cześć tato. - powiedziałam podekscytowana.
-Cześć słonko. Jak Ci tam idzie sława? - zapytał z rodzicielską troską.
-Dobrze. Teraz jadę limuzyną na TBRW. - powiedziałam z dumą w głosie.
-Super. To nie przeszkadzam. - powiedział po czym od razu się rozłączył. Nie miałam nawet szansy powiedzieć, że nie przeszkadza.
-Córeczka tatusia. - powiedział żartobliwie Kevin.
-Oj bo oberwiesz butem. - powiedziałam pokazując na moje buty na wysokim obcasie.
-Dobrze... - jęknął.
Po chwili byliśmy już na gali. Wysiadając z wozu machałam do wszystkich. Fanów, reporterów, prowadzących i paparazzi. Gdy weszłam na czerwony dywan wszystkie inne gwiazdy przestały być ważne. Aparaty były skierowane na mnie. Reporterzy zadawali mi masę pytań.
-Podobno twój tata pracuję w Belgii. - tak.
-Mówisz po Belgijsku? - na wyrywki. Potrafiłam powiedzieć jak się nazywam i zapytać o godzinę i gdzie co jest. Te najważniejsze rzeczy.
Oprócz tego zadano mi masę innych pytań. Ale przeszłam dalej. Machając do paparazzi przeszłam po czerwonym dywanie do Louise. Była jedną z prowadzących.
L:To twoja pierwsza gala?
S: Tak.
L: Jak przeżycia.
S: Jestem trochę przerażona ale i podekscytowana.
L: To dobrze. Musze przyznać, że wyglądasz bardzo ciekawie. Kolorowo.
S:Jak zawsze. Nie lubię zlewać się z otoczeniem. Wole się pokazać. Jak zawsze.
L:Widzę, że masz obcasy. Rzadko je zakładasz.
S:Tak, ale dzisiejszy dzień jest wyjątkowy.
Nagle zobaczyłam, że Liam, Louis, Niall, Zayn i Harry przyjechali. Odeszłam od reporterki i poszłam się z nimi przywitać. Razem z nimi przyjechała Marry. Rzuciłam się na nią.
-Tak się ciesze, że Cię widzę. - powiedziałam.
Nagle podszedł do nas jeden z członków The Wanted. Nie wiedziałam kim jest ani jak się nazywa.
-Kto to? - spytałam Louisa. Był ode mnie trochę niższy. Ale ja i Harry byliśmy tego samego wzrostu.
No prawie...
-Siva Kaneswaran. Chłopak z The Wanted. - odpowiedział mi Zayn.
-Nie przepadamy za sobą. - powiedział zdenerwowany Liam. Trochę się od niego odsunęłam bo wydawało mi się, że zaraz podbiegnie do tego chłopaka i go pobije.
-Keep Calm. Is something wrong? Tell me. Tell me. - zaczęłam śpiewać do przyjaciela żeby się rozchmurzył.
-Wow. Twój głos jest identyczny do tego który jest na płycie. - powiedział żartobliwie Niall.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz