wtorek, 11 grudnia 2012

Part 15 Lirry

Dzisiaj umówiłam się z Liamem przed domem chłopców. Powiedział, że mam ubrać jakąś ładną sukienkę bo to ważny dzień. Jestem trochę zaskoczona, ale zrobię to o co prosił. Postanowiłam, że pójdę do fryzjera. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do mojego ulubionego salonu. Moje włosy po tej wizycie wyglądały tak . Po powrocie do domu otworzyłam drugą część szafy, w której trzymałam ciuchy tylko na specjalną okazję. Ubrałam To i wyszłam.
- Pięknie wyglądasz. -Powiedział chłopak.
- Dziękuję.- Uśmiechnęłam się promiennie.
- Choć ze mną.- Powiedział i zaprowadził mnie do samochodu.
Jechaliśmy strasznie długo. W połowie drogi zasnęłam. Obudziłam się przed ogromnym domem z pięknym ogrodem, altanką, oczkiem wodnym, kwiatami, huśtawką, drzewami i basenem.
Rzuciłam się Liamowi na szyję nie mogąc z zachwytu nic powiedzieć.
Weszliśmy do środka. Okazało się, że wewnątrz dom jeszcze bardziej przypominał ville z bajek Disneya.
Mój ukochany złapał mnie za rękę, abym się nie przewróciła na schodach i poszliśmy do góry. Na pierwszy ostrzał wybrałam drewniane drzwi, na których były wyryte ozdobnymi literami moje inicjały.
- To właśnie jest twój pokój.
- Tak? On jest genialny! Jest... taki...taki nierealny, jakby z moich marzeń!
Chłopak tylko się uśmiechnął.
Pomieszczenie było pomalowane na ciemny fiolet, a panele były czarne. W ścianie jest wbudowane akwarium z kolorowymi rybami. Na przeciwko stoi biurko z komputerem. Obok niego wisi drabinka linowa, po której wchodzi się do drugiej części pokoju (przez klapę) - u góry.
Po wdrapaniu się zobaczyłam dużą czerwoną kanapę, balkon i telewizor. Z sufitu zwisał fotel. Usiadłam na kanapie nie mogąc wyjść z podziwu. Po pewnym czasie zobaczyłam, że Li sobie poszedł. Wyszłam bardzo cicho z pomieszczenia i zaczęłam go szukać, ale tak żeby mnie nie usłyszał. Krążąc po tym ogromnym domu trafiłam na drzwi z namalowanym sercem i drugie z bohaterami filmu pt.,,Toy Story". Od razu zorientowałam się, że to jego pokój. Weszłam do pokoju. Nie pomyliłam się. Zastałam tam chłopaka grającego na Play Station 3.
- Hej. Kochanie. Mógłbyś odwieźć mnie do domu0? Muszę się spakować.
- No, dobrze. Ale wiedz, że za dwa dni się przeprowadzamy i nie ma żadnych ale.
W drodze powrotnej udało mi się nie zasnąć.
- Suzan, jesteś?
-Tak!- Odkrzyknęła przyjaciółka.
- Muszę Ci coś...
Rozmowę przerwał dzwonek od mojej komórki. Odebrałam.
- Słucham?
- Cześć Merry tu Taylor.
- O hej.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałabym z tobą porozmawiać i nie jest to na telefon.
- Ok. To co za 20 min w Starbucksie, przy kasynie?
- Dobra. Pa.
- Do zobaczenia.
Nie jestem zbytnio zadowolona, że muszę się z nią spotkać, ale trudno. Powiedziałam Suzan dokąd wychodzę i obiecałam, że niedługo wrócę. Ubrałam To i wyszłam z domu. Weszłam do kawiarni i usiadłam przy stole. Po chwili przyszła Swift. Dziewczyna usiadła obok mnie. Ona zamówiła kawę a ja herbatę.
- Wiesz Harry jest taki słodki, ale ja nie wiem, czy dla niego to coś poważniejszego.
- Nie wiem...
- Ale ty jesteś jego przyjaciółką.
- Myślisz, że on mi się zwierza?
- No, raczej.
- To się mylisz.
Później jeszcze rozmawiałyśmy o różnych rzeczach.
- Wiesz co muszę już iść. Obiecałam Suzan, że wrócę najszybciej jak się da.
- No właśnie. Ta twoja Suzan to straszna pozerka.- Powiedziała ni stąd ni z owąd Taylor.
- Nie obrażaj mojej przyjaciółki. Może jesteś zazdrosna o to, że Hazza jest dla nas jak brat? Chciałaś się ze mną spotkać, aby obrażać moich przyjaciół? Co?
- Nie. Idź już.
- Z tym się z tobą zgodzę. Idę.- Wyszłam strasznie zła. Wróciłam pędem do domu i opowiedziałam Suzan o mojej rozmowie.
Gdy emocje już opadły zrobiłam nam kakao i obejrzałyśmy jakąś komedię. Jutro miałam przecież zajęcia. Musze przyznać, że na studiach nikt mnie nie lubi. Może dla tego, że nie chwalę się swoją forsą i nie zarywam do chłopaków, tak jak dziewczyny z ,,elity".
*************
Stoję przy szafce, piję kawę z automatu i myślę o tym jakie szczęście mnie spotkało. Z zamyślenia wyrwał mnie męski głos.
- Merry?
- Tak, ale my się chyba nie znamy.- Odpowiedziałam chłopakowi ze zdziwieniem.
- Wiem. Mam na imię Drake.
- Aha.
- Wiesz... Moja dziewczyna kocha The Wanted, a ty podobno przyjaźnisz się z Sivą. Mogłabyś załatwić jej ich autograf?
- No dobra. A One Direction też kocha?
- Tak. I to jeszcze bardziej niż The Wanted, ale nie chciałem Ci głowy zawracać.
- Spoko. Załatwię Ci te autografy. A tak w ogóle skąd wiesz, że przyjaźnię się z Sivą?- Powiedziałam troszkę zdiwiona.
- Stąd.-Powiedział chłopak pokazując gazetę, w której widniało zdjęcie moje i Sivy wtedy na kawie i na gali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz